Szukaj na tym blogu

piątek, 1 lutego 2013

Ma' Swag Unlimited-mów mi Józef Stalin[EDIT]

Miewam dziwne,chore sny. Seriously. Są tak powalone,że aż boję się siebie. w końcu to mój posrany umysł wytwarza tą posraną wizje. Koszmar. Ale artystyczny koszmar. Let's Start.

Jest ciepły wieczór. Ja Razem z Matim łykamy jakieś tabletki,po którym mamy dostać kurewskiego odlotu. Wtedy strasznie napaliłam się na tripa. Łykamy po jednej. Są duże,błyszczące..niebieskie:
-cukiereczki -Komentuje Anita ciesząc się jak głupia ,o dziwo na jej dłoni również takowa niebieska piguła się znajduję. Mam refleksję,jednocześnie chce ją połknąć i nie. Poniekąd niedlatego,że Anita to "grzeczne dziecko" A teraz jest najarana bardziej niż my. Jej usmiech..a raczej jej złowrogi  szczery uśmiech,skłaniają mnie do ćpuńskiej chwili zawahania:
-ej..a może se odpuścimy? Ale moim towarzysze szybko wybuchają śmiechem i mówią:
- no coś ty? Nie jesteś już naszą ćpunką? Ej a może pójdziemy do kościoła? Ej Marta a może w główkę się uderzyłaś?. Unosze obie brwi. Nie chce tracić znajomych.. Niepewnie przybliżam tabletkę do ust. Zbliża się. W okół widok na starą szkołe,podstawówkę. Rozmazany a na głównym planie ONA. wydaje się być jeszcze większa. Po prawej stoi Anita. Ona już połkneła. Wiem,że będę lapsem jak jej nie połkne. Po Lewej Mati. Mówi:
-no ja jebie dawaj..co ty się modlisz? I znów wybuchają śmiechem,a Anita dorzuca Joke:
- Ty kurwa mówiłam,że się do kościoła zapisała.
-No raz raz. Kurwa dawaj nie ma czasu. I wrzuc ami ją do ust. Kurewsko gorzki smak..prawie zhaftowałam. Daje mi ;puszke coli smiejąc się:
- no patrz marna z niej ćpunka. Marta to jedna tabletka była,nie przesadzaj. Ale ja się nie śmieję. Po chwili zaczynam iść jak robot. Źrenice wypadają z orbit. Oh shit. Latam. Latam. Latam. To było tak kurewsko realne. wiatr we włosach. I tak w trójkę biegamy po budynkach. Galaxy. Zwykłe kamienice,Kaskada a nawet Redisson,chociaż prawdę mówiąc wchodziło się na niego ciężko jak na jakąs górkę. Ale w końcu zapierający dech w piersiach widok był tego wart. Siedzieliśmy tam pijąc browary-lechy ,ostatnio moje ulubione. Aż się ściemniło. Mówie,że muszę się zwinąć. Poszłam jakimś nie znanym mi parkiem. Wydawał się taki fajny wtedy. Krzaczki,drzewka i te sprawy. Jakiś ujadający york,który o dziwo nie psuł krajobrazu. Przemknął mi między brunatną ścieżką. Olałam go. Lookam na telefon i w tym momencie wyświetla się "Magda. Nie ta narkomanka,ta druga co narzeczonego ma. Odbieram. Mówi coś nie zrozumiale. Przewracam oczami i się rozłączam. siadam na ławce. Momentalnie się ściemnia .Wyciągam skręta. Obskrobana obrzydliwie miętowozielonkawa ławka przysypana grubą warstwą brudu i kurzu;który odbija mi się na czarnych spodniach o dziwo wygląda tu fajnie. Jest jakimś pierdolonym symbolem przemijania. Chce się nią rozkoszować. Podpalam skręta z marychuaną,zaciągam się mocno zastanawiając się nad swoją egzystencją. Biorę drugiego bucha wpatrując się w końcówkę słońca,które zachodzi pozostawiając różowawą smugę tuż przy trawie,która stara się to słońce pochłaniać. Robi się coraz później,dostaje esemesa od Magdy gdzie jest. I tu dostaję chorej wizji. Zrywam się. Wycie jakiegoś wilka aż wytrąca mi skręta z ręki. Magda jest w Anglii.I zdaję się,że ja też. Bo wkraczam tą samą brunatną ścieżką w las rodem z tych mrocznych za czasów okrągłego stołu. Jedynie ścieżka nie traci swojego brunatnego koloru. Drzewa iglaste w okół wydają się takie same. Męczę się jak cholera i krztuszę,żałując ,że akurat przed chwilą musiała palić..bo to kurewsko źle dla moich płuc. kłuje mnie w klatce piersiowej,ale biegnę,bo czuję,że może być za późno. Nagle po mojej prawej dostrzegam światło. Spoglądam na esemesa,w którym podany jest numer 96. Oglądam go przez moment. Stara lampa na ganku daję wystarczająco światła,by zobaczyć ,że to kompletna rudera. Stare drewniane okna,od których odpada biała,brudna farba,która ma chyba ze 30 lat i nigdy dotąd nie była czyszczona. Jedno z okien ponuro skrzypi. Chce podejść bliżej by przyjrzeć się numerkowi domku,który skutecznie zasłania mi ledwo tląca się lampa. Daje mu cień a w połączeniu z toną kurzu z odległosci 20 metrów rozszyfrowanie tego wydaję się być niemożliwe. Skupiam się na tabliczce na której jest numerek. mrużę oczy. i w tym momencie dostaję niemalże zawału. Bo z domku po schodach powoli ,lecz pewnie schodzi farmer...z takim lodowatym czarnym spojrzeniem. Łysiejący,chudy . W zielonych ogrodniczkach ,a w nie wsadzona za duża, wypłowiała ,czerwona ,flanelowa koszulą w kratę z podwiniętymi rękawami. W ręku trzyma siekierę.Na nogach ma ubrudzone ziemią czarne kalosze.Dopiero teraz dostrzegam,że na jego twarzy gości namalowany krwią(?) uśmiech w stylu tego Joker'a z Batmana.Nie tracę czasu i spierdalam,zdając sobie sprawę ,ze chyba pomyliłam domek i niekoniecznie jestem tu mile widziana. Biegnę przed siebie,bojąc się oglądnąć za plecy. Biegnę a krople potu kapią mi z czoła. Mam przerażenie w oczach. Widzę swoje ręce w ruchu. Widok jakby moimi oczami. W końcu las trochę się rozrzedza. Widzę domek. w jednym z okienek pali się światło. Ustawiony na jakimś pagórku. Świetnie..myślę,jestem spizgana fchuj. Serce nawala tak jakby miało wyskoczyć. Nawet zagłusza mój ciężki i głosny oddech. Wypierdalam się tradycyjnie. Jakieś 50 m od drzwi. Padam na plecy nie mogąc złapać oddechu jakbym ściągała się na stometrów.Przymykam oczy. I w tym momencie jakby Flashback. Którym jakbym dostała w ryj,.bo zrywam się na nogi. Widzę ją. Zabawia się z nim w wannie. To dzieję się teraz. Live. Biegne pomimo,że nie mam siły.Ledwo bo ledwo. Bo przebiegłam cały ten las. Całuję jej szyję,robiąc jej malinkę. Ona wydaję dzwięk rozkoszy i bólu jendocześnie. Podoba jej się to. Koleś stoi opierając się o wannę,wychylając się w jej stronę. Nawet nie kierują mną zazdrość. Oh well it's nothin. Po prostu mam złe przeczucia. Biegnę,biegnę. Too slow. Koleś łapie ją za włosy. Ona przymyka oczy. Myśli ,że chce ją pocałować. Błąd. Jej słodki uśmiech niknie pod wodą w mgnieniu oka. Topi ją. Szarpie się pragnąć powietrza. On z kamienną twarzą obiema rękami trzyma ją pod wodą. Biegne jeszcze szybciej. Nie mogę..brak mi sił. Jestem na drewnianych schodach. Chce wbiec za szybko. wywracam się i się z nich zssuwam. Łapie się rękami próbując wbić paznokcie w drewno. Wchodzą mi drzazgi. Pół przytomną wyciaga jej głowe za włosy. Sięga po nóż,który wcześniej nie przykuł mojej uwagii z umywalki. Wbiegam na korytarz. Ciemny. Dostrzegam światło zza starych pomalowanych na biało,drewnianych drzwi. Smuga światła oświetla odrobinę ponury hol. Na holu leży długi na 5 metrów bordowy dywan w złotawe romby. Jakaś hebanowa komoda z pobitym lustrem. Zwiędłe czerwone róże w pobitym starym wazonie. Biegnę. Otwieram drzwi. Brudne zielono białe kafelki na podłodze są pobrudzone krwią. Nóż zakrwawiony niechlujnie rzucony leży pod umywalką. Kilka kropel krwi ,które najwidoczniej spadły z ostrza przyozdabia i tak paskudne kafelki. Kieruję wzrok na wannę. Jej ręka bezwładnie wystaję. Moje serce bije jeszcze szybciej a serce jakby rozsadza krzyk rozpaczy-rozpaczy,że jest już za późno. Jej głowa oparta o wannę. Z gardła ścieka jeszcze ciepła krew. Ścieka po smukłych obojczykach. Mimo wszystko na jej ustach widnieję najstraszniejszy uśmiech jaki widziałam kiedykolwiek. Kiedy już myślę,że to wszystko. Zobaczywszy już ślady krwi na białej puszystej pianie,no i zakrawaione mydło. Rozglądam się po pomieszczeniu nie mogąc wykonać najmniejszego ruchu. Chłód jakby dotyka mojego policzka. Włosy mi się jeżą.Idę wzrokiem po mokrych śladach na podłodze. Trafiam na buty. Czarne buty. ,potem sunnę w góre Jeansy..granatowe męskie jeansy.Potem niebieska flanelowa koszula w kratę. Jego lewa ręka do łokcia ubrudzona krwią. Przerażenie we mnie narasta. . Widzę jego silne ramiona. Rozczochrane brązowe,mokre włosy.Szorstki trzydniowy zarost. I przeszywające na wylot bladoniebieskie przekrwione oczy. Budzę się przerażona. Zrywam się z łózka siadając. Ami jest wyraźnie zdziwiona moją reakcją. Bo patrzy na mnie jak na wariatkę z podniesionymi na alarm uszami. łapie oddech. Uświadamiam sobie,że to tylko sen. Jest po 10,bo syzbko spoglądam na telefon. Mama siedzi z mają w kuchni. Babcia odsypia nockę. a Brat i Wojtek są w pracy. Moje czoło jest spocone. Oh shit. Kładę się. przeczesuję ręką włosy. Biorę Ami na mój brzuch i przyglądam się jej. Uspokajam się i znów usypiam. Przychodzi mi to z łatwością. Już po 3 minutach przed moimi oczami ukazuję się jakby przezroczysta kartka papieru z nabazgranymi na niej niechlujnym pismem imionami,datami i różnymi rzeczami tego typu. Potem szklanka,która zostaję trafiona kulą i rozsypuje się na miliard drobnych kawałków. W końcu śnię. Idę sobie Uliczką. Ciągne fokę za sobą na smyczy. Ona spokojnym równym tempem drepta po chodniku. Idę na luzie. w głowie nuci mi się piosenka :Hate bein Sober -chief keef'a z Wiz khalifą i 50 cent'em. nucę sobie wymijając ludzi.Idę do Magdy. Wsiadamy z foką w 12-stkę która okazuję się byc Swing'iem. W srodku czuję się jak na pokładzie jakiegoś statku kosmicznego. Usmiecha się do mnie jakaś staruszka co rusz wysłaniając sie zza gazety i patrząc na fokę. Oferuje mi za nią 1000 funtów. Okazuje się,że to królowa Elżbieta. Bardzo pragnie jeszcze jednego corgi do swojej kolekcji. Nie przystaję na jej propozycję. Biorę fokę pod pachę i wysiadamy 2 przystanki wcześniej. Pomorzany wyglądają jakoś dziwnie. Ale nie zastanawiam się nad tym zbytnio. Idę po schodach. Wchodzę. A Magda popija już wódkę. jej dom przypomina mi mieszkanie jakiegoś menele. Brud syf i nic więcej. Czuję się jak w MY DZIECI DWORCA ZOO. Odrazu się do mnie dobiera. Całuję mnie w usta. i pcha na łóżko. Źrenice ma jakieś kwadratowe. Jej usta są krwisto czerwone. Maźnięte na szybko czerwoną szminką. Którą zostaje na mojej szyi i bejsbolówce. Zabawne. Przekręcam się będąc na górze. W końcu mogą ją pieprzyć w pozycji zalecanej przez kościół. Ale Czas jakby zwalnia. Złaże z niej. Mówie,że chyba o czymś zapomniałam. Patrzę gdzie foka. A ona w drugim pokoju ,salonie rozłożona na fotelu siedzi i ogląda Tv. Spogląda na mnie. Nic nie mówi przestawia kanał na sportowy. Jakoś mnie to nie dziwi. Idę do lodówki po piwo. Leży tam tylko troche acodinu ,thiocodeinu i jeszcze jakieś strzykawki. Tak w lodówce. na pytanie co to ma znaczyć zadane jej przezemnie wzrusza ramionami i mówi:
-dłużej zachowają świeżość. Przywołuje fokę do siebie,ale ona dalej ogląda tv i zaciąga się z bonga. Mówię:
- no świetnie...super Funia..naprawdę świetnie.Matka byłaby z ciebie dumna. A chuj ci w dupę siedz tu sobie. Foka wzrusza ramionami i siedzi na miejscu. Wkurwiona wychodzę. Klnąc na schodach na nie obie. Wsiadam do taksówki i jadę do Matiego . Otwiera. przytulamy się. Siadamy u niego w ojca w salonie. Palimy papierosy a Mati na to :
- Foka to kurwa. Straszna Kurwa. Daj zadzwonie do niej i jej nawtykam.
- Niby co?
-że jej matka to suka
-ej no nie najeżdzajmy na starych jak gimbusy...
-fakt... No i siedzimy zaciągając się fajkami. Budzi mnie mama:
- Wyjdz z psami już 13 godzina. No i ryj zdegustowanej foki siedzącej na wprost mojego łóźka. Merda ogonem I robi te swoje " Yyyyyyym!" Fukając przy tym z serii " No weź". Wydaję taki sam dzwięk jak ona wstając. I ona tak znowu. Potem zaskomlała . Wstałam. Gryzie mnie za kostki. Mówie :
-No już głupku..już wstaję i idziemy. Na co ona zaszczekała przeskakując z łapy na łapę -nakurwia tego swojego densa zwycięstwa. My to się jednak rozumiemy......








masz tu styl ostry-możesz się jeszcze wycofać ziomie
jeśli chcesz to dotknij-we krwi swojej gęstej  toniesz
nie jeden już tu poległ,oddajac na starcie mi tą walkę
melanż może cię ponieść,bo to kurwa dense makabre
masz tu bombę- właśnie zaczyna odliczanie od 10-ciu,
A Ty uwierz mi koleżko nie uchronisz się od hejtów,
,bogu dziękuj za ten diss,bo będziesz stał w kolejce po moją płytę
jem kolacje,pisze diss i jednocześnie odrabiam pierdoloną fizykę
niszcze cię migiem- jeden gest wyraża więcej niż tysiąc słów?
to ja zamiast sztucznego cześć,pokaże ci szczere  fuck you
kilka wersów masz tu jesteś pewien swojego zwycięstwa?
(haha) Już widzę jak to czytasz i jak mina Ci zrzedła
ta walka jest ciężka,dotknie cię po tym kryzys -jak pedofil
a ja z ciebie brechtam,a ty ziom nic nie możesz zrobić
możesz smutki (się) utopić poddaj swoją duszę eutanazji,
A tę pustkę, zastąpił terror  mów mi kurwa Józef Stalin







Przemyśl to -w sumie wiem, że jesteś moją fanką
mam już dosć- grupis chcesz to weź sprawdź to
i wiedz że-Łatwo mi przychodzi dziś ta zabawa wersami
bezsens-Jak nie wiesz co odpisać napisz maila do poradni
walcz z tym(-liryczne zagubiony skierują Cię nawet do Monaru
zastanów się-pomyśl ,bo ja wiem,że mój rap to twój nałóg..
pierdolony lamus,sieje zamęt oni krzyczą: ("Cię Kochamy!")
stroję ziom od Frajerstw,mów Mi kurwa Józef stalin 
im so so bout it bout it,sięję terror styl jak komunizm
dobry towar bierz go,Dobrego syfu nigdy nie odmówisz









A no I wiadomo było,że mój listopadowy wybryk nie obejdzie się bez Echa.

http://wiadomosci.onet.pl/wideo/grozna-moda-wsrod-nastolatkow-lekarze-alarmuja,112426,w.html







Wiadomo,ze i tak nie zrobią tego na recepty...a nawet jeśli to mi to wisi.




hyhy

niedziela, 27 stycznia 2013

Czterej jeźdźcy apokalipsy



                                              



Czterej jeźdzcy Apokalipsy








#Zaraza



Przynoszę Strach-dramat gdy pędzę na ognistych rumakach
nadszedł czas zamiast puszki mam butelkę-zaczyna się zabawa
nie pandora-mów mi zaraza ,apokalipsa przyszła-ciemność 
wiem,że Cię to przeraża ,zimna dziwka ,wiesz ziom- to piekło
liryczne morderstwo ,zsyłam szarańcze na tych co to kaleczą
Ej ziom ty tak poważnie?rzucam granaty -robię rozpierdol
to szansa -bierz ją,mam na myśli możesz w porę stąd spierdolić
nie wygrasz tej bitwy -dumnie krocze,Ty delirium jak alkoholik
kurewsko się boisz ,spraw se Koran i ziom przejdź na Islam
nie zaśniesz -zobacz,bo jak biblia mówi-czeka cię apokalipsa
zimna dziwka po Ciebie przyszła, ze mną Głód,Śmierć i Wojna
decyzja -nie przeżyjesz -na pewno,zapada zmierzch -to twój koszmar
pochłania Cię ta otchłań ten moment-twoje życie zmierza do Kresu
przejdź na ciemną stronę-idziesz-nie pomoże Ci tu nawet Jezus
Wojna w poprzednim stuleciu,(przestań)Głód od dawna ma Afrykę
śmierć wszechobecna ,świat zadrżał-Zaraza to jak walka z Hiv'em 












Chce się czuć dobrze jak ty



          "CHce się czuć dobrze jak ty"




drwiące refleksje......myle kolory jak Dalton
nie wiem czemu jeszcze nie śpię-zgaszone światło...
siedzę z miną poważną, podmuch wiatru na plecach
wpadłam w podły nastrój ,lecz ....wódki mi nie potrzeba
 całkiem nowy etap-nie uda mi się wspomnień złapać
Czekaj to zimna suka,których pełno w dzisiejszych czasach
mam ją przed oczami-naga,patrzy przed siebie-ludzkie postury
w najstarszym  ciemnym  lesie -gdzie nie dotarł zaden umysł...
zapełniają się albumy,ogłądam chwile tego filmu
By po prostu wrócić i zobaczyć więcej -brak realizmu
nie ma znaczenia wystrój-patrzę nieustannie w nicość
Mistrzu czy to czego  pragnę nie zaprowadzi mnie do nikąd?
spotykam się znów z ciszą  przy oglądaniu fotografii
mówi mi nie ufaj zmysłom, i rzeczywiście ...ma troche racji
jej uśmiech przybiera dziwne kształty -o błoga euforio
może to złudzenie My Darlin.. proszę ...zamknij okno





(Ej!)
 sprawiasz nam ból,spraw bym Cię pamiętała
to jak by nóz....ty oprawca ja ofiara
 pamiętam. Szkliste oczy  twoje nadal i rozmazany makijaż
mijamy się jak na peronie- po policzku łza spływa...
i nie wiem co mi jeest- to przez te procenty...wybacz
bo ja przy tobie. Ej..to zupełnie inny wymiar
sprawiam,że odpływasz nie potrzebny nam ten syf
i rozpada się ten miraż..na kawałki w drobny pył...

i zanim przyjdzie świt, słucham tych  samych samplii
mogę po ziemi iść, lub.. wśród morskich taflii
patrzeć na błysk, najbardziej odległej gwiazdy,
chore myśli stłamsić-czuć się dobrze jak ty.

iluzji żadnych -ciezka noc, dostał jakbyś
od morfeusza zastrzyk,nieczuly mrok  a sny?
dlatego palę blunty, chce się czuć dobrze jak ty
pachnie jak twoje majtki,chce się czuć dobrze jak ...ty 













co dla mnie początkiem,dla ciebie było czegoś końcem

i co z tego,że to dobrze ,skoro boisz się spojrzeć?
dlatego kleję te zwrotkę ,bo to zżera nas w środku
Daj mi  oprzytomniec tylko proszę Cid pozwól
jesteś lodowata jak podmuch -daj mi przejść obojętnie
Jest za późno juz kotku -widzę wszystko jak we mgle
te chwile były bezcenne,wiem o tym doskonale
lecz przejmuje się tym najmniej,bo zapisała je ma pamięć
 serca połamane,lecz nie chce utknąć w przeszłości
dziś to dziś,jutro jeśli będzie trzeba spale mosty
retrospekcje-mam dość ich,po prostu nie rozmawiajmy -wcale
mijamy się beznamiętnie martwi w srodku twoje oczy rozmazane
czas skończyć to na amen,-wylac niepotrzebne żale
jak wódkę,bo tchórze toną w niej a niektórzy żyją dla niej
,chociaż nie chce zapomnieć,nie chce  kurwa umieć
bo rzuciłaś chyba klątwe i nie potrzebuje złudzeń...






(Ej!)
 sprawiasz nam ból,spraw bym Cię pamiętała
to jak by nóz....ty oprawca ja ofiaraja 
pamiętam..nadal...szkliste oczy twoje-rozmazany makijaż
mijamy się jak na peronie- po policzku łza spływa
i nie wiem co jeest- to przez te procenty...wybacz
bo ja przy tobie...to zupełnie inny wymiar
sprawiam,że odpływasz nie potrzebny nam ten syf
i rozpada się ten miraż..na kawałki w drobny pył...

i zanim przyjdzie świt, słucham tych  samych samplii
mogę po ziemi iść, lub.. wśród morskich taflii
patrzeć na błysk, najbardziej odległej gwiazdy,
chore myśli stłamsić-czuć się dobrze jak ty.

iluzji żadnych -koszmarna noc, dostał jakbyś
od morfeusza zastrzyk,nieczuly mrok  a sny?
dlatego palę blunty, chce się czuć dobrze jak ty
pachnie jak twoje majtki,chce się czuć dobrze jak ...ty 





sobota, 26 stycznia 2013

Prąd










































Prąd transportuje twoimi żyłami za pomocą wersów
władam piorunami-jestem jak mityczny zeus.
Na miarę megaamperów -nie ma dla mnie skali.
Spłoniesz jak garść trotylu dorzucona do lawy.
zabić?rażę od strony głowy,gleba i powolne drgania..
odpada układ nerwowy, krążenia no i oddychania.
dramat-Komórki serca migoczą,niczym dioda w dwóch kolorach.
Moje wersy tną jak sprężony ozon-twoje utykają w progach.
(zobacz)Czasem mam ten chory zapęd jak Eihgt i Lynchem Hung-iem
strzelam na ślepo z uzi, krzycząc Kurwa'stay stuned'
uważaj z tym pływaniem, nie ważne jakim stylem.
błyskawica zniszczy łajbe, a woda jest najlepszym przewodnikiem
z tym stylem,który wyśmienicie działa,-to obwód zamknięty.
wywieszona biała flaga, a na niej "uwaga, zabijają wersy'
oczekuj śmierci,złotem jest milczenie-dla ciebie rada
więc zamknij mordę jeśli robisz to tylko dla siana

piątek, 25 stycznia 2013

Make me remember you/ Ferie

Ferie. Ferie. Ferie. Ferie. Wciąż nie dotarło. Wczoraj trochę poszalałam..no i nie chciało mi się wstawać. Mamie to wisi. Hyhyhyhy. No i sobie pospałam. No bo Jebać wszystko bo dziś prze państwa jest PIĄTEK. Pani Marta jak zawsze grzeczna ; D . Tyle,że tym razem nie ironizuję. Alkoholizacje i ćpuństwo dziś nie dla mnie. Nowdays trza znaleźć głebsze sposoby umilenia sobie czasu. Uh.Aż nie wierzę,że to napisałam. Jutro idę do Kina. No a w ferie powinnam się uczyć, Czy to zrobię zależy. Od wielu czynników,na które w większości nie mam wpływu. Chyba ni zdam w tym roku z matmy. Chęci brak. Umysł wraca. Damn. Jakoś mnie ta myśl nie przeraża. Chyba skupie się na tekstach. Może to i chujowe podejście...ale Bitch...who cares. #Ma swag is gettin sick.  Popracuje troche nad formą.Suki sobie spią. W sumie to brat i siostra też. A do mnie sapią,że śpie rano. Ha. I z Dedykacją dla tych wszystkich suk co szaleją na moim punkcie:























zmęczone oczy -wyrwane nocą z kamiennego snu
niby mam już dosyć-wzbiera krzyk,ale nie otworze ust
wiatr zaczyna w szyby tłuc,żrenice jak morze Czarne
widziały już sporo,dlatego przekrwione -strasznie
dziś ich nie zamknę,w uszy ciszy brzdęk wpadnie
usta-otwarte łapią tlen-ten dzwięk na siłę też stłamszę
"odezwij się skarbie"-znów doskwiera mi tęsknota
Nikogo poza mną nie ma -męczę się po nocach
chcesz to zobacz,żelazne łancuchy na moich dłoniach
dym ze skręta mnie znów dusi-trwa co nocna agonia
oczy zawieszone we wczoraj- oglądają senne historie
i mówisz ,że gdy obudzisz się rano-chcesz w nie spojrzeć
szczerze to wątpie,chociaż wiem,że chcesz mój głos usłyszeć
chociaż pragniesz wyrwać się stąd-poza pewne granice

ale i tak wolę tą ciszę-gdy noc całuje mnie chłodno
i gdy otula mnie mrok ,wolę szukać ciepła pod kołdrą













I zanim przyjdzie świt, spotkam się z każdym

mogę po ziemi iść, lub wśród morskich tafli,
patrzeć na błysk, najbardziej odległej gwiazdy,
chore myśli stłamsić-czuć się dobrze jak ty




Pierdolony Nosferatu


                                                                      " Pierdolony Nosferatu"















Twa panna jest sprzedawczynią?, dobrze zna się na rzeczy,
Powiedź jej, że STOSUNKOWO -miewa niewielkie ceny
Nie muszę jeździć po twej pannie, sam się po niej przejedziesz
Gdy zobaczysz ją w swej wannie,z Dariuszem-z winem w ręce
Jestem rozczarowana-wielce, jakbym wróciła z Hogwartu,
Bo jeszcze nigdy nie widziałam AŻ tak słabych rapsów
okrucieństwo masz tu -Nie mam skrupułów jak ta typiara z Sosnowca
piszesz jak dziecko a ja mam ochotę cię wyjebać- weź to obczaj
jak klaun próbujesz sprostać-chcesz o tobie kawał? no to teraz cisza
na parkiecie ruszasz się jak Swayze .....ale ten z dzisiaj
oklaskami możesz mnie obsypać-czuć zioło w powietrzu
czarnuchy spierdalaja jakby scigali sie na sto metrow 
kiedy widzą mnie w lusterku,wiedzą,że to nagorętszy towar
ty budzisz politowanie jak na defiladzie żołnierz co ma Parkinsona
wiem,że bolą te słowa lecz tylko chamskie wersy-dają mi satysfakcje
i gdybym wycieniła twoje życie,wiedz ,że byłoby chuja warte



pierdolony Nosferatu znikam w mroku jak jebany nietoperz

latam wokół bloków wypijając krew niewinnych kobiet
Po dawce mojego rapu będziesz latał jak Emily Rose
W takich momentach najlepszym wyborem byłby jedynie zgon 






Trochę to czasu zajmie zanim znajdę się na dnie,
Lecz zniżę się do twego poziomu, by dać Ci tę szansę,

bo sama punchy nie znajduję jak Kevina w Domu
i jak z Polsatu na Discovery skaczę w punchach o kilka poziomów
Tv on-weź się obudz ten beef był Ci potrzebny jak kurwie majtki
mam nadzieję że od dziś nie zmarnujesz żadnej powierzonej szansy
i,że spalisz te kartki,a nie tylko się ze wstydu słaby graczu
zasmakuj tego stylu(ogień)-zanim nawdychasz się czadu
ja daję go-łaku,zawsze znajdę czas na poniżenie bezczelnej suki
spojrzalam na ziomkow wszyscy wyjeli swoje czterdziestki czworki
no i ziom chuj z tym-Let's Party -nie wiesz z kim tańczysz
łapie za broń,leć do mamy, Niech nauczy Cię Salsy
bo jestem jak Chilli-Spicy,a mogę pojechać dużo wścieklej
załóż mi kaganiec dzieciak,wściekła suka kaftan też rozerwie 
pięknie-twój ryj jak pole golfowe-ja zaliczę każdą dziurke
przerany-jednym słowem-muszę ukarać każdą nieposłuszną kurwę






pierdolony Nosferatu znikam w mroku jak jebany nietoperz

latam wokół bloków wypijając krew niewinnych kobiet
Po dawce mojego rapu będziesz latał jak Emily Rose
W takich momentach najlepszym wyborem byłby jedynie zgon 


papierosy-free w 10 minut

papieros dobry temat ja zawsze bardzo chętnie
bo jeśli o nie chodzi to paczkę wypalam dziennie
chcesz wygrać ten beef? to jest ziomuś niemożliwe 
Twoją szansę na wygraną jak fajki puszczę z dymem
a skoro już o tym mówimy, jesteśmy w temacie-szlugi
to mam jedno pytanie, kiedy w końcu ramę kupisz?
po przeczytaniu tych 6 wersów sam pewnie przyznasz 
że kopnęły Cię w morde jak Mocne- bez filtra
świeży powiew stylu jak z LM'a typu mentol
odpalonym kiepem na czole wypalę Ci piętno
sam ten tekst oceń, który w twarz Cię kopie
gdybym miała być papierosem byłabym Davidoffem
rozumiem Cię ziomuś że chcesz się ze mną sprawdzić 
ale jesteś tak słaby jak R1 czy superlighty
rap to Twoje dziecko? to Ty jesteś jak matka 
która je zabija -wypalone papierosy licząc w paczkach