Szukaj na tym blogu

piątek, 18 października 2013




trzymając pistolet przy skroni czuje dziwne podniecenie
możesz spojrzeć mi w oczy,gdy magazynek pełen
nie chce wiedzieć,czy kłamiesz mówiąc,że mnie kochasz
pomyśl o tym jeszcze kiedyś gdy nadarzy się toast
nie mów,że Ci szkoda i nie łap mnie za dłoń swoją ręką
prosze nie patrz tak na mnie mówiąc,że to ma swój sens,co?

mam już dość tego życia....ciągle na krawędzi
kolejna nieprzespana noc,przechlana przez błędy
tyle złamanych obietnic-by zaspokoić swoje żądze
setki pretensji -ile osób przyjdzie na mój pogrzeb?
tysiące zwątpień,czuję lęk,śmierć chyba rachuje mi żebra
tysiące spojrzeń,dzień,który da blask flesh'a jak epilepsja
skarbie przestań smutno mi gdy gubie zapach twoich włosów
jebana presja-przyłożę lufe do skroni?daj mi tylko jeden powód
znów nie wrócę do domu,jak jebany narkoman czuje niedosyt
chce cie poczuć,szeptać,że Cię kocham patrząc w twoje oczy
nie wiem o co w tym chodzi,w sercu rozpierdolony zamek
błahe powody,gdybym miała więcej siły mogłabym oszaleć
retrospekcje -suki nagie,do dziś tone w pocałunkach
mówią to tylko pożądanie  ja myślę tylko o twoich ustach
i chuj tam chciałabym mieć złoty strzał ,bo cierpię
a gdy będziemy tylko ty i ja to wyceluje sobie w serce


Przykładam lufę do skroni, bliscy ciągle ciągną za spust
ej nie umiem się bronić,.....coś wwierca się w brzuch  
poczekaj...stój,uczucia w innym łóżku, zdradzają to
przykładają nóż,on przebiją znów tu spoconą skroń
może to błąd wybacz, że nie potrafię przestać wybaczać
i raczej jestem tu liderem w łamaniu własnych zasad
to zamach na skurwielstwo, ja mam atak na obojętność
i muszę traktować niebo serio, aby przejść przez to piekło
miłość z nalepką eksport, nienawiść podpisana import
i nie wyrabiam z hajsem, bo nie sprzedałam tego co wyszło

ej idz stąd,daj zimnej lufie nachylić się w stronę aorty
przecież wiesz o czym mówie,po prostu daj mi skończyć
wewnętrzny konflikt,serce bez nadziei umie tylko ranić
dawno przestałam się modlić,bóg nie zwracał na mnie uwagii

dziś sama z myślami,coś mnie tkneło by wyjść wieczorem
nie pytaj mnie o plany,nic nie jest wystarczającym powodem




I nie ma nic,świeże rany,może zrobią się z tego blizny
cichy krzyk mówi zamilcz,czuje się beznadziejnie jak nigdy
zrobie dziś rozpierdol,eej i nie wiem gdzie skończe
i nie ma nic,chce tylko Ciebie obok -wiesz dobrze
ej chyba mam problem i to poważny ze sobą
szukam Cię w kołdrze,nie wiem czy to przez alkohol
twoich ust i objęć ,które zmysły zaspokoją
może gdy Cie dotkne i gdy zapamiętasz tą noc
i nie jest spoko

Ej znów kula w serce-nienawiść z odrobiną miłości
okej wiesz,że za tobą tęsknie-dodam troche nostalgii
i to nie zmieni się choćby,cały świat miał się zmienić
złap mnie za rękę-chodźmy,olejmy tych cweli
ja ty-trochę chemii,miałam nadzieje,że zostaniesz
jedynie gdy się cofniemy,wciąż pozostaniemy razem
myślisz,że Ci wybacze?(stój),że będzie jak dawniej?
puszcze to płazem i będziemy znów razem już na zawsze?
chyba nie wierzysz w to skarbie,wiem,że słabo sypiasz
ja dziś też nie zasne-retrospekcje jak amfetamina
i znów zapadła cisza,zastanawiam się o czym ty mówisz
kilka pytań,ja nieustannie patrzę w sufit
każesz mi wrócić?zdajesz sobie sprawe,że to nierealne skarbie
tylko głupie suki wracają jakbym rzuciła bumerangiem
czekam aż się zamkniesz,nie mów ,że mnie kochasz
pomyśl o mnie jeszcze kiedyś gdy nadarzy się toast


Ej znów kula w serce-nienawiść z odrobiną miłości
okej wiesz,że za tobą tęsknie-dodam troche nostalgii
i to nie zmieni się choćby,cały świat miał się zmienić
złap mnie za rękę-chodźmy,olejmy tych cweli
ja ty-trochę chemii,miałam nadzieje,że zostaniesz
jedynie gdy się cofniemy,wciąż pozostaniemy razem
myślisz,że Ci wybacze?(stój),że będzie jak dawniej?
puszcze to płazem i będziemy znów razem już na zawsze?
chyba nie wierzysz w to skarbie,wiem,że słabo sypiasz
ja dziś też nie zasne-retrospekcje jak amfetamina
i znów zapadła cisza,zastanawiam się o czym ty mówisz
kilka pytań,ja nieustannie patrzę w sufit
każesz mi wrócić?zdajesz sobie sprawe,że to nierealne skarbie
tylko głupie suki wracają jakbym rzuciła bumerangiem
czekam aż się zamkniesz,nie mów ,że mnie kochasz
pomyśl o mnie jeszcze kiedyś gdy nadarzy się toast




trzymając pistolet przy skroni czuje dziwne podniecenie
możesz spojrzeć mi w oczy,gdy magazynek pełen
nie chce wiedzieć,czy kłamiesz mówiąc,że mnie kochasz
pomyśl o tym jeszcze kiedyś gdy nadarzy się toast
nie mów,że Ci szkoda i nie łap mnie za dłoń swoją ręką
prosze nie patrz tak na mnie mówiąc,że to ma swój sens,co?



ej daj mi sens,bym mogła znów napisać tą prawde
i dać ten wers,zamiast łeź na kartce
świat ma gdzieś mnie i tylko blizny na powiekach
i nie mów,że nie patrzeć oznacza uciekać..