Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 maja 2012

I don't care

Nie siedzę u ciotki,siedzę u Matiego...już dziś rozumiem słowa Kaśki "faceci sa lepszymi przyjaciółmi". hyh..w sumie siedząc w "ćpuńskim" domu aż mam ochotę sie naćpac..chociaż patrząc na te pudełka po acodinie na dwanie myślę ..i po co ci to?..zjebało mi to psyche..wiem o tym..ale jest lepiej. Udowodniłam sobie ..znajomym..a chyba przedewszystkim Pani Ewie oddając jej Tramal,że dam sobie rade z "uzależnieniem" i że w sumie ni9e jestem uzalezniona i ,że nie zabrneło to ąz tak daleko  a przedewszystkim nie zabrneło to do tego stopnia,że ni dam rady wytrzymać miesiąca.siedzimy tu popijając duże desperadosy i jest spoko. Sprayem,srebrnym sprayem,którym mielismy przemalowywać rower..którym jednak potraktowaliśmy ścianę(zdjęcia zaraz) Robimy sobie ćpuński room. I zajebiście...Szczypie mnie w kurwę nos..mieśnie bolą..ogólnie jakas taka apatyczna jestem nic mi sie nie chce..to ścierwo ze mnie wyłazi..i dobrze niech wypierdala & never came back here. Nie będe już wyglądac jak trup,bo nigdy więcej nie będę mieć ciągów...a szczególnie Dxm'owych. Tramalu też pewno nie przećpam(don't let me). Życie powoli znów mnie bawi,nabiera barw..nawet matka już aż tak mnie nie wkurwia..pomimo,że wkurwe jest wkurwiająca. Zabije ją kiedyś. Bo nie daje z nia rady psychicznie..napisze ten list z "żalami" powątpiajac w jego skuteczność..aczkolwiek obiecałam,że spróbuje..więc napisze go. I chuj z tym. Ide po farby a raczej idziemy co by kolejne tagi zajebac na ścianach. Zdjęcia niżej, kończe bo czas ucieka. Trza iść z psem bo kolejny dzień z rzędu kiedy to odrazu po szkole pijemy piwo. I miss da ol' days...

Bijacz

przeżyłam. Oddając bratu hajs,nie cpając i wytrzymując w spoko humorze,chociaż moja stara jest pojebana..ale mniejsza dopisze reszte jak wbije do ciotki w chatę

wtorek, 29 maja 2012

A było fajnie

Kurwa..matka się skapneła,że nie byłam po tej1-wszej w domu..kurwica mnie łapie...w dodatku przyznałam sie Biologiczce..bo w sumie pytała czy dziś dobrze się czuje..a to był dobry moment..bo ostatnio coraz bardziej mnie lubi bo angazuje się w różne rzeczy typu konkursy dodatkowe o gatunkach wymarłych i wgl..powiedziała<że wiedziała..bo A to widac i B..ktos zdążył mnie sprzedać..nioe będę sie tu juz rozpisywać...bo nauczyciele to w końcu nauczyciele..wstrzymam się z oceną do jutra..puki czegoś sobie tam z nimi nie wyjaśnię...I Chuj ćpam..a raczej ćpałam..choć nie wykluczam,że może jeszcze będe ćpać..ale nie nałogowo...bez ciagów..ponadto chyba jednak zamnknę tego bloga..niech przepadnie wszystko precz..pójdzie w pizdu...niech texty pódją w pizdu..uczucia..tametejsze wspomnienia..Wymarze swoje błedy,rozterki i wszsytko. To po prostu przestanie istniec w siecie..a może wkrótce i w pamięci i świecie..Myślcie sobie co tam chcecie..zwisa mi już to. Nie pójde na żaden jebany monar..ani odwyk..nie pójde do pyschologa..Taaa chuj wam w dupe będę walczyć. Nie chce waszej zajebanej pomocy która gówno daje/.Jestem  zdana na siebie i mi to pasuje.Traktuje was środkowym...znów zrobie co będę chciała. Żaluje,że nie pojechałam z Magdą.Korzystam sobie z kompa od ciotki...lubie tu przebywać gdy ciotki i wujka nie ma..Tęsknie znów za czymś a nie wiem za czym.Może to ćpanie?Wątpie..jakoś nie ciągnie mnie do dexa..Mam nadzieję,że biologiczce można ufać..chociaż już nikomu kurwa nie ufam...wszyscy i tak mnie zawsze wystawiają.Ide kołowac hajs co by oddac bratu. Pozyczyłabym od Magdy..ale ona jak zwykle będzie chciała albo szaleć..albo pewnie ćpać nie wierze jakoś ,że tak nagle z tym przerwała..to nie w jej stylu..Więc w sumie nie dziwie się,że ludzie nie wierza mi ,że ja przestaje..Mam to gdzieś...lubie dragi..juz nawet nie wkurwia mnie ta cisza i pustka..Po prostu jest jak jest..i nie mam siły tego zmieniać..coraz mniej się bronie przed matka w sprawie dragów i moich wybryków..jeżeli odda mnie do ośrodka =ucieknę..i już przenigdy mnie nie zobaczy. Przysięgam nikt z was mnie nie zobaczy. Wyjadę daleko stąd...pewnie gdzieś po drodzę padne. Ale to będzie po mojemu ..i chuj. Zawiodłam się na kilku osobach.Które poniekąd..a raczej przez ostatni okres były mi bliskie..Yhh..tak to jest co?Zrobiłam błąd którego już nie powtórze. Nie mam czasów na błędy. Nie nie ćpałam..bo dotrzymuje komuś słowa..ale w tym momencie nie wiem jaki sens ma to moje dostrzymywanie słowa....Nie będe tego robić dla kogoś..powinnam to robić dla siebie...ale...czy ja serio chce z tym skończyć?..ten cały pseudo dextox..mnie fchuj męczy..mało w sumie jem..pije tez nie wiele..do tego alkohol wypłukujący to wszystko niszczy mój organizm..wiem,że to dex...ale mój mózg wciąż sie kłóci..niby mnie nie ciągnie do łyknięcia tabsów...ale z drugiej strony tęsknie chyba za tym stanem..kiedy to bywało albo zajebiście..albo fatalnie...teraz bywa po prostu na granicy nicości.czyli mieszaniu się tych uczuć...neaturalizowaniu się i totalnym olewaniu wszystkiego. Leci mi krew z nosa..mam strasznie przesuszone gradło w nocy..i kaszel suchy wyłacznie w nocy..budzę sie nieżywa bo odzyskac energie tuż przed zaśnięciem..wgl nie umiem usnąć..przed wczoraj dostałam jebitnych skurczów mięśni w łydkach...Dex nie uzależnia fizycznie więc..kurwa wtf?...psychika jako tako...Dawid?..nie ma..taka była kolej rzeczy..maybe it's my turn?turn to lose.Nie chce mówić,że jest źle..aniże jest dobrze bo to często mija sie z prawdą już 30 min po tym jak to napisze....Nie wiem czy napisze jeszcze posta.Jeśli dożyje+ dorwę się do kompa ciotki to tak. Naważyłam sobie i musze się podciągnąc z tego..oddać hajs i wgl. Zmienie chyba plany co do szkoły..Zawsze mogę iśc do tej piątki...czy tam tej psycho..albo nawet 2. ....To wydaje się na ten czas..bynajmniej dzis dla mnie lepszym wyjściem niż 8...musze wypłynąć z tego gówna.Czuję,że większość bardziej ciągnie mnie w dół niz unosi w górę.....Jebać to dziś nic nie napiszę..kończe biole..ide zaraz laminować..i spokój..chociaż ćwiczenia z histy same się nie zrobią..Znów mam ochotę to jebnąć. Mhym..

poniedziałek, 28 maja 2012

Kurwa mać

Kurwa mać..zajebałam bratu te 100...skapnął się a miałam mu oddac pod koniec tygodnia.Eh..Nic sie do mnie nie odzywa..ale za to mama poważnym tonem

niedziela, 27 maja 2012

Wiersz na Ang

It's took me a while to realize how much I've changed
They say they love drugs so right after I turnt love to hate
"-need to get out of this place",but would they let me out?
I've changed need to should then I changed to "have"
like I lost my mind,I've back like books are back on the shelf
so much things happen',she died and then death come back again
now life ain't the same,I know that nothin' happen' without reason
She wanted to get high,but is she really wanted to stop breachtin'?
I don't wanna be Them,Beacuse in fact they are kind of mistakes
Someone told me: "-You're too young don't waste your chance"
"-Just do what you can",many hard words came outta my mouth
Day after I leave them I slept next whole week on his couch
We had such a fun,runnin down beat glass on the streets
smoke too much weed,screamin out loud like"F*ck tha' Police"
now is hard to concentre,I remember her smile brighter than sun is
I remember his question like"what is it?why isn't she smillin'?
after she died in white walls that scary coldest night
I realize dat I haven't got my chance,chance to say goodbye
for long now I was down,deep down like in the water
I hold breath,it's ain't okay,where is the end of this chapter?
then he died after,That hurt so much and kills me inside
"Don't let it break you ,don't let it kill you aight?"
So look I'm alive I guess now I have to let it go
They died -both ,drugs killed them I won't see them anymore..


 
And gilt by the light of the warm summer sun,
I felt I might never meet anyone,
So logical, yet beautiful. Then you took off your shoes,
And pulled me into the water after you.







Hahaha-Popierdoliło Nas

Aww fuck..wczoraj działo się sporo rzeczy..niekoniecznie pozytywnych...chociaż..w sumie poprawił mi się humor..przebaczyłam sobie Dawida..Majowe..i wgl..nie powinno mnie to już trapić...bo w końu...eh..oni nie cheli mojej pomocy...chcieli dac radę sami..ale cóż troszki nie wyszło..Siedzę teraz u ciotki..drukuje o gatunkach wymarłych..znaczy przystępuje właśnie do ogarnięcia tego..jutro pokaże biologiczce i równiez jutro,po zatwierdzeniu dam do laminowania.Tu jest cisza i spokój...kocury trochę mnie obserwują ,szczególnie "Księżna"-czyli Sonia,nie ten co nasrał do zlewu(skurwysyn)Drugi-Tygrysek gdzieś tam se fazuje..za spokojne te kocury..nie to co mój foksz.Zwariowany Foksz..co jest niesiona w torbie,w obawie przed dzikami(Gdzież to moje zdjęcie foksza bejbe? ; >-haha )Cóż..stwierdziłam,że sensu nie ma w odrzucaniu pomocy...jak i sensu nie ma mój "bunt"..no i zadręczanie sie tym co wydarzyło się w lutym..oczywiście często pozwole sobie na refleksję..no bo kuźwa jestem tylko człowiekiem..te wahania nastrojów..myślę,że jak już będe na "sucho" mając tu na myśli ilości deksa..które nie prędko ze mnie zlezą ..po prostu miną..może nie totalnie..ale przynajmniej w większej części Przyszpanuje dla Pani Ewy ułamkiem zywkłym co? 3/4 -tak myślę.Ja wiem,że zawsze obiecuję poprawe..ale potrzebuje czasu...nie jestem dorosła..nie śpieszy mi się do dorosłej odpowiedzialności..i poczucia,że to co robie jest złe. Ja wiem,że to jest złe ,śpieszy mi się być może do 18..do legalnego kupywania alko..do tej odpowiedzialności za własne czyny..bez mieszania w to mojej pojebanej rodziny..rodziny której tak naprawdę nie mam. Fuck em ,leave em, forget em. Powinnam juz drukowac..uczyć się bioli..bo do 15:50 musze to wszystko skończyć..bo umówiłam się z Kasią,że pójde jej pomóc do tego salonu. Nie zostawie jej teraz samej. Ey darze ją cholerną sympatią..Być może znalazłam to co zwie się "bratnią duszą"-eee pedalsko to brzmiało(Cut that shit off). Zabrałam te swoją cudną kartkę z serii o mam zrobić..uczyć sie poucze..na konkurs..brył z matmy i troszki przestuduję mapę.No i Drukuję..plus zrobie kawałek tej jebanej prezentacji.Ale wracając do sedna i sensu,przekazu tego posta..mhym..znów miałam wczoraj chwilę zwątpień..ale to był fchuj pozytywny dzień,z którego wiele wyniosłam...Zaczne może od Michała...miałam mu o powiedzieć wprost..co by go traktowac fair-w porządku,bo on traktował mnie w porządku...doszłam do wniosku,że nasz "związek"(haha sory) to jakiś jeden wielki szajs..haha..serio..Nasze spotkania były zawsze nie na sucho..nawet kiedy sie z nim lizałam to byłam albo wcięta..albo zaćpana...Wchodzę na fejsa..Danka coś odemnie chciała więc wbijam mówiąc ,że nie dam rady wyjść,spławiam ją mówiąc,że mam te jebana kare plus matka zobaczyła listę moich rzeczy do zrobienia związanych z nauką i każe mi siedzieć i zakuwać. W między czasie pisze do mnie Michał..czemu się nie odzywam i wgl...ja wprost rzucam,że musimy pogadać..jebłabym screena..ale jakoś mi się nie chce..a on o czym  o czym..mów skarbie i wgl..mówie,że wolałabym na żywca...a on naciska i naciska..więc sam tego chciał..może nie powinnam ale pisze mu -Ey słuchaj..chujowo mi z ta świadomością..ale jestem les..i kocham taka laske-Magde. a wiesz,że ja nie lubie udawac..Na co on mnie rozpierdala nie tyle ilością błędów ortograficznych w podstawowych wyrazach co swoją "bezgraniczna miłością" do mnie: No dobsze skrabie ja ciebie akceptuje takom jakom jestes. No kurwa...wkurwiam sie w sumie..głupek..:
Michał czy ty kurwa nie czaisz,że nie jarają mnie faceci?W ogóle..tak więc liżąc się z tobą po prostu mam obrzydzenie...no sorry ale tak jest i tego nie zmienisz jakbyś tego bardzo chciał. Na co ona mi pisze tylko: wiENc. Na co ja wymijające: więc się domyśl...ja nie lubie udawać..ja cie po prostu nie kocham..nie ma tego między nami Michał cholera zrozum..ja nie chciałam cie ranić..bo już się zgodziłam..wiedziałeś ,że byłam naćpana fchuj..ale kazali mi spróbować...po prostu głupie być w udawanych związku..jak mi kiedyś przejdzie to sie odezwe. Na co on dobrze. Danka odrazu pyta co tam z "tupakiem" o co chodzi i wgl..i o co poszło//napisałam jej jak jemu przy czym mówiąc,że o nic w sumie nie poszło,że po prostu tego nie czuje i tyle..zrozumiała chyba..potem zlazła z fejsa..i ja też później Michał coś mi napisał czy sie spotkamy czy coś..ale nie odp bo już mnie nie było. Przypomniała mi sie Magda..,że wciąz mam u niej szanse..,że nasze relacje nie muszą byc niczym więcej jak przyjaźnią..no może czasem jeżeli obie będziemy tego chcialy będzie dochodziło do czegoś więcej..lubie te suczke..pewnie dzięki niej..po tym dachu..nie zwariowałam..dach opisze może w następnym poście-Let's do it again..może to kogoś zainspiruje..jak radyklane..i często szalone środki wyciagają ludzi z bagna..w którym tkwie..ale zmierzam do lądu.a raczej wyżej..na powierzchnie..już nie tonę kurwa..nauczyłam się nurkować..zaciskać żeby wstrzymac powietrze i iść dalej olewając setki barier i tych popierdolonych ludzi,którzy sa jak jakies jebane rekiny w tej mojej głębi..tak więc ugrzęzłam na trochę dłużej tam na dnie..przy dnie..jak swobodnie opadający wrak-którym można mnie nazwac,czy tam przyrównać..ale wypływam..nie jestem Jebanym Titanickiem Guys..Więc bez namysłu chwytam fona babci(tsa znów hajs na koncie mi sie skończył) a ostatnie grosze nie zgadniecie na co przejebałam?Na esa do biologiczki...haha..pisze jej ,że od chuja(oczywiście bez chuja) jest tego(tych wymarłych) i czy pani chce żebyśmy to zrobili w formie albumu,bo tak byłoby chyba najspójniej na co ona mi:

"Wolałabym aby to były osobne karty. Miłej pracy!(i to mnie rozpierdoliło az się uśmiałam )Wysiłek będzie doceniony!" łał..cóż za elokwencja u niej..Wolałabym,aby...szok miałam ją za pustą..szczerze..ale miłe zaskoczenie co?hah..nic już jej nie odp..pewnie dlatego,że hajs mi sie skończył..ale pewnie też dlatego,że nie chciałam wdawac sie w esemesową dyskusję z biologiczką..która nie chce mi wstawić 6..(na serio) ale o tym kiedy indziej.

Więc dzwonie..nie odbiera..ale szybko odzwania na mój:
-łaaał..skąd wiedziałaś,że ja dzwoniłam?
-zapisałam..
-ah..no chyba,że
-co jest?
- Mhym..w sumie to nic..Masz dziś chwilę?mam w sumie doła i ogólnie bywa chujowo..
-Jaaasne..Jadę do świnoujścia lecisz ze mną?Kupie ci bilet..
- do Św-ujścia?po co...
- Melanżować-śmieje się,a ja znów cieszę sie,że ją słysze niezaćpaną
-do znajomych robimy sobie taki zjazd z ludzmi wiesz pozytywna faza..zero dragów czysty alkohol..dawaj ze mną fajnie będzie nie pożałujesz.
- Ale dzis wracamy?
- gdzie tam?pogieło cie..dopiero w środę..
- w środę?eee..nie no odpada..matka mnie zabije
- tsa..ponoć zlewasz na to..i tak zawsze wszystko jebiesz..nie może być gorzej nie bądz cipka dawaj
- nie no Magda..mam rzeczy do roboty..jebane karty o gatunkach wymarłych musze robić
-Jeeeeezu..weź dzieciaku..daj se spokój z ta biologią..ta twoja biologiczką to suka..a ty dla niej wciąż coś robisz..ja ci dobrze radzę olej to..chodz w melanż
- Ale...-wzdycham..opieram sie o blat w kuchni..zastanawiam się
-mhyyym?Prymusko zajebana..chodz doniesiesz jej po terminie
-nie mogę właśnie
-mati za ciebie zrobi-śmieje się
-tsa na pewno..
-poprosisz go to ulegnie..masz to w sobie bejbe. Śmieje się:
-Magda ja to wiem..od zawsze ale kużwa co ja powiem matce ona mnie nie puści
-Oj boże..pierdol to i dawaj O 16:30 na kościuszki pod Kfc nie bądz lama,olej szkołe chociaż raz dla mnie słonko. Krzywie się na słonko ale chuj
-dooooobra...chuj tam..jebne jej prezent na dzień matki...może przejży na oczy jak uciekne na dłużej.
Jak mówie tak mam zamiar zrobić..analizuje ryzyko..mhym..zaginięcie mozna dopiero zgłosić po 2 dniach..drugi dzień to będzie przeciez poniedziałek...będa mnie szukac w szczecinie w św-ujściu naprędzej za tydzień-kiedy to już wrócę dawno do domu. Spotykamy się. Pytam Magdę o kode..czy wciaż łyka. Mówi,że nie ,że też detox..,że to rozpierdala jej pęcherz..że była u lekarza i wgl odstawia ten shit..mówi,że najwyżej przerzuci sie na co innego puszcza mi przy okazji oczko..uśmiecham sie słysząc z jej ust ,że to rzuca-dobrze dla niej. Chociaż wciąż mam ochotę handlowac i pogadac  z nią o tym..nie ryzykuje..nic nie wspominam..Gadam z nia o Dawidzie..o tym wszystkim..a ona każe mi iśc dalej..zamknąc to głęboko i nie wracać do tego..to nie nasza iwna i nic na to nie poradzimy-reasumuje. Ponadto gdy juz zbliżałysmy się do kas rzuciła:
- Mhym..sprawny masz język trzeba by to było jakoś wykorzystać.Kminie wtf znów..stajemy za jakimś grubszym,starszym gościem..analizuje o co jej chodzi..a ..już wiem..cała Magda..wciąż czuje do mnie pociąg..krzywie się w sumie..jakoś nie mam ochoty na takie akcje..nie dziś..nie jutro..raczej nie z nią. Już..Wysyłam Pani Ewie esa..,że jakby mnie nie było to jestem poza miastem-co by sie nie martwiła..i te kwiatki..mam nadzieję,że nie będzie mi miała za złe..kminie,że coś miałam zrobić..w szkole..w poniedziałek..myśle ze to te kwiatki..ale nie to nie to..ang?wiersz...też nie..2 ludzi przed nami..idzie teraz ten gościu..a ja sobie uświadamiam KURWA KONKURS! i tak też krzyczę..-haha. Magda wzdycha przewracając oczami:
- no weeź..nie mów ,że nie jedziesz.
- Oj Ja nie moge.
-możesz..ale peniasz
- nie po prostu nie mam nauki w dupie jak ty..licealistko zajebana bez matury-usmiecham się czekając na jej odzew..ale ona tylko przymruzyla oczy.
-idę..sory...następnym razem "bejb"-które specjalnie zaakcentowałam..I wypierdalam..zakładając słuchawki co by nie słyszeć czy za mną woła.Wracam. Potem znów wyłaże z foksem..myśląc kurwa chciałam cie zostawić ..Na 22 mamy byc u Matiego..aa..tuz koło przejścia stoi rower.-Easy money..,myśle..i chuj ukradlismy rower ja idę dalej z foksem..odpierdalam koszyk..tnąc się ta kratą po rękach(au) i odpierdalam szybko tylnie odblaski-co by ktoś z daleka nie skminił,że to jego rower. haha łańcuch spadł więc nie da sie na nim jeżdzić..kmi nie czy nie ma tam kamer..chuj tam mam to gdzieś..wypiłam półtora piwa na miejscówce i mam zajebisty humor..i taki zaćpany śmiech..chociaż nie jestem nacpana..i jakoś mi z tym dobrze. Pokochałam życie na detoxie.Wsiadamy i chuj..robie trzode bo do kurwy nie wiem co mi sie dzieje z fonem..zmienia mi sie adresat zamiast do matiego pisze do mamy:
-kraść rower-myśląc,że to mati
-nie. 5 min póxniej..dobrze ze z błedem napisałam:
-zajebualiśmy,co ile jeżdzi ten 61?(bo nie zdązyliśmy na ten 18 po 21)
a potem jeszcze dodaje do tego ciągu-chowamy go u cb zią na co mama:
-nie wiem..zobacz se na rozkladzie sobote. Kminie ze cos nie tak te jego odpowiedzi ale dalej ciagne nie domyslalac sie ze to mama:
-chowamy go u cb oks?
- u mnie nie
Juz wiem ze zly adresat..czytam ...MAMA! ja jebie w pizdu jebana kurwa mać..zgon ale potem jest jeszcze lepiej wymijam:
- Ee mamo sory..Radek nie tu wysłaał
- do mateusza z nim(z tym rowerem)
-do kogo tak brzydko piszesz?
-czekaj.. 10 min później co by wiarygodniej
- już bo zmieniał karte
-tak..tylko pamietaj o 24 masz być w domu zaufałam ci
-dobrze czekaj bo jemu bateria pada.Odezwe sie potem
Trafiam jeszcze lepiej..bo es zamiast do Matiego leci do Pani Ewy...kurwa jestem na siebie wściekła fchuj...teraz to juz tylko pozostaje mi to opisac tu na blogu..ze szczegółami które z pewnością Pani odemnie i tak wyciśnie..
I chuj chowamy rower..u matiego w piwnicy mówie co żem odjebała..a on nie może brechtu Kaaśka nie może ,że zajebaliśmy ten rower..Idziemy po piwo..Mielismy iśc na fabrykę..ale dobrze,ze nie poszlismy siedzimy na chodniku normalnie legalnie popijając warke..a tu jakieś 10 m od nas zabierdala w głąb stado dzików..by z Kaśką prawie zgon..chcemy się zwijać..szybko..Korzystając ,że fajerwerki wciąż"lecą" i dziki ida w odwrotną str zwijamy sie chowając foke do torby mateigo(jebana kangurzyca) co by jej nic nie ujebało jakby co. Potem czekając na nocny prawie pobiłam gościa co szarpał swojego psa..ale już mniejsza.Nie wracam tym nocnym...idziemy po wino bo Kaśka ma jakiś hajs..pijemy je normalnie ..brat do mnie dzwoni co ja odpierdalam i wgl ,że bd mięc "ograniczenia" czyli wprowadził(już) hasło na lapa..i chuj z tym..jebany braciszek..opisze nastepnym poście bo troche mi sie spieszy esy..więc jade tym nocnym po 24 pod grożba,że jeżeli nie wróe do pierwszej to przejebane na maxa a ze on na mnie czeka..i chuj obiecuje Kasce i Matiemu ze wyjde..zostawiam foke..zabieram klucz od kibla(który potem mnie ratuje) i szukam hajsu..u matki w torebce..kurwa ale ze mnie pojeb..ale chlać nam się chciało A Kasia zerwała z P[atrykiem..ja po tym dawidzie oczywiście fatalny humor..potrzebne nam to..Matka śpi z rodła napisałam jej esa ze już jade na co ona ,ze oks tylko mam byc cihco bo maja śpi i bez kłótni.Więc wbijam w butach do pokoju..jest ciemno..w naszym pokoju sa nieprześwitące zasłony co by mojej sis nie budziło rano słońce bo śpią z mamą przy oknie..tak więc półmrok..koło torebki dużo ciuchów..ktrych częśc wykorzystuje i układam..cos ala postać wkitraną pod kołdrą z głową pod poduszką(często tak spałam) Wiem,ze do 6 nikt się nie obudzi..ale..ey nie ma portfela..hyh..decyduje się na głupi krok..kradne..z obietnica,że mu oddam stówe z barku w pokoju obok..wszyscy śpią. Wychodze mówiąc co odjebałam..brechtają deklarując,że sie wszyscy złozymy i ze sprzedamy ten rower i git. Już czuje jak mnie Pani Ewa za tą historie zleje..aż się boje poniedziałku..ale tak to jest jak się robi głupie rzeczy..przynajmniej nie wymijam sie od konsekwencji. Lecim do Palladium..kupujemy 6 bułek bo jesteśmy głodni,3 paczki chipsów(po których dziś praktycznie mnie mdli) i 3 wina..oczywiście nie mamy otwieracza...czytajcie dalej poznacie tajniki otwierania butelek bez otwieracza..i chuj zostaja nam 40 dychy bo Kaśka kupiła jeszcze fajki. Idziemy na wały...próbujemy otworzyć wino kluczem..Dziś jestesmy "parą" les,które idą z Matim i Krzysiem ,wkrótce do inferno-klubu gejowsko,les. Dla fazy. No więc ja i moje bejbe sobie idziemy..siadamy na wałach na schodach...Mati kradnie cole..z takiego tam punktu gdzie są takie bary..kradnie te cole a my brechatmy assasin zajebany. Wpychamy te klucze brechtając i wpierdalając bułki.Mati ma fchuj faze ja już też i moje "bejbe" chyba też. Ale zimno tu u ciotki anyway..Udało się..jest jedno otwarte dla Kasi...ale dzieje się straszna rzecz..drugie wino z trzech zostaje stłuczone..od dołu..oblewając mi spodnie w okolicy udokolana i rozlewa się połowa zawartości..nie moge z brechtu ja jebie..śmieje się i mati wpada na genialny pomysł jak mi otworzyć moje..Jebnął po prostu przy schodach..tak ze cała szyjka łącznie z poczatkiem butelki sie rozjebała..Chodzmy stąd rzucam..bo ktoś tam siedzi i pilnuje tam gdzie kradniemy cole. Ale mati chce jeszcze jedną więc kradnie i idzemy niżej..moje butelka jest fchuj rozpierdolona.nie pokaleczenie sie graniczy z cudem..Idziemy więc...zamiast tego on kradnie całą zgrzewke..ja jebie w jaki brecht wpadam..uciekamy..wyjebałam zgrzewke podczas gdy oni przestawiaj to do reklamówki..reklamówka pęka..więc ładuje w cycki.Hahaha wypada..ale chuj targamy to znów Mati wbija po wyrzuconą zgrzewke i idziemy dalej pod jakieś drzewo..Leże na Matim..nachalna fchuj..zerwując ohydne wino,bo Kasia ma już dośc/..Gadamy o tym wszystkim..Mati usnął...potem wstajemy przecież muszę wracać..2 razy zwymiotowałam..oczywiście oni polewa..dwoi mi sie przed oczami i wgl..Ale jakoś doszłam..nikt się nie kapnął..usnełam i normalnie wstałam. A i jak lezliśmy na te wały to jakiś typ taki kibol się do matiego przygioł..ja patrze a to jakiś leszcz Mati do niego ani nie sapał ani nic a on spina..chciał na wjebać..ale cóż nie chwaląc się złożylibyśmy go...ogólnie ten typ to jakaś porażka..nawet nie chce mi się pisać..wypierdalam starczy wam tego gówna..chyba kacuje a już 19..wróciłam z salonu z Kaśką ,żeby dokończyć posta. Cóż popierdoliło nas wiem wiem.

sobota, 26 maja 2012

Ain't no cool no more

mhym,,wczoraj poszłam się przejść z foksem..nie miałam ochoty z nikim gadać..ani sie spotykać..humor zjebany...Wyszłam na świeże powietrze..szłam Kasprowicza,przez różankę dochodząc prawie do końca..Spuściłam psa..ale ona nie miała ochoty biegać..siedzę więc sobie na czymś co przypomina jakiś kamień..a foka siada naprzeciw z jęzorem na wierzchu i uszami sztywno,merda ogonem. Wpatruje się we mnie chuj wie co myśląc. Ja wystawiam tylko ręke,co by ją pogląskać a ona zrywa się i daje się czochrać. Rzucam jej potem jakąś gałęź..grając w naszą ulubioną gre"Ja ci rzucam patyk,ty go gonisz aż upadnie a potem wracasz bez niego"-something doesn't work right?...oczywiście to nie udana wersja "przynieś" ale dobre i to..foka świruje przeskakując z łapy na łape..nakurwia tego swojego densa. Ja nawet się uśmiechnełam..bo rozwala mnie ten pies. Potem się zwijam. Psa też biorę na strych..kiedy ja nakurwiam na orbitreku ona lezy na dywanie(tsa mam kawałek dywanu na strychu) I mnie obserwuje. Po godzinie biegania jakoś nie mam dość..pomimo,że nogi mam troche jak z waty. Biorę łyka wody i przez kolejne 65 min nakurwiam brzuszki,unoszenie nóg do góry(chuj wie jak to się nazywało..tak się jakoś unosi tuż nad powierznią,żeby dolne mięśnie brzucha były napięte). Potem robie damskie pompki,nawet nakurwiam przysiady ze sztangą na plecach( tylko 10 kg było) i w końcu mam dość. Siadam na ławce do ćwiczeń łapiąc oddech. Znów biorę łyka. Foka tylko leniwie się przeciąga i kręcąc tyłkiem(zdzira) rusza w moją strone. Zamykam strych i idę się umyć. Brr. Wczoraj mieliśmy iść na działkę..przyszaleć trochę(taki plan był jeszcze w tyg) ..wiecie jakiś grill..pewnie alkohol,bez dragów tym razem..pewnie byśmy tam nocowali a rano do domu. Ale oczywiście po patoli którą zafundowała mi ciotka i powrocie przed 20 do domu odpadało..odpadało i dziś i wczoraj. Mhym...Danka się do mnie dobijała..miałam się z nią spotkac o 14..ale jestem dość zajęta zrobiłam sobie liste rzeczy związanych z nauką,które w ten weekedn choć częściowo mam zamiar i chce zrealizować Just Take a look:


Bio - Konkurs(anatomia fizjologia-będę się uczyć dziś wieczorem)-Konkurs w poniedziałek na piątej lekcji u nas w szkole(już wygrałam..pewnie poza matim i mną nikt nie przyjdzie-haha)
Razem z Bambusem,Matim i Radkiem co by nam podwyższyła oceny(nie chce mi tej 6 wstawić-suka) zgłosiliśmy się na opisanie gatunków wymarłych z wikipedii..zażyczyła se wydrukowania tego praktycznie wszystkiego plus laminowania..Whatever..niech jej będzie wydam hajs na to pieprzone laminowanie byleby mieć te pierdolone 6 i miec pieprzony spokój. Nie jest źle..anatomie i fizjologie w znacznym stopniu umiem ; D

Matma-Sprawdzian z Brył..niby poniekąd ogarniam wzory znam..ale musze jeszcze przysiąść bo w czwartek poległam -hyh

Niemiecki- i tu się kurwa zaczyna..jak na razie mam 2..ale będzie 5..jeszcze na początku sem szło mi nieźle..ale Nau zmieniła się w wredną zouze..z którą centralnie zaczełam się gryżć no bo kurwa człowiek też ma lepsze rzeczy do roboty niż 2 razy w tyg uczyć się na jebane kartkówki..Na początku sem powiedziała,że wstawi mi 6 za ten konkurs co go wygrałam(fartem haha) jeżeli utrzymam 5 z pierwszego półrocza. Na 6 nawet się nie staram..ale na piątke zalicze:
2 sprawdziany(chyba z ubrań i czasowników modalnych) 3 kartkówki (głównie słówka albo kolumny bądz ubrania) no i ze 2 zadania domowe..z temperatury i czegoś tam jeszcze

Hista- Puki co muszę zrobić ćwiczenia..jakieś 7 stron,ale spoko wszystko jest w książce no i ta nieszczęsna Mapa czyli terytoria angli w XIX w..ja jebie..tyle tam tego jest..podczas gdy Francja jest na 4..a niemcy na 3..Oczywiście mam aspiracje na 5..więc Francja nie wchodzi w grę.


Wos-Referat(terroryzm w UE) -mam już, I pieprzona prezentacja o Sz-nie z Matim..jeżeli to zrobimy to będzie 6.(hyh)

Poolski- Muszę napisać Wiersz,co by mieć 6..ale już mam wybiorę któryś z tekstów więc też skreślę  no i Sprawdzian ze Współczesności,

Angielski- Wiersz,No i Test z gramatyki..z całego gim..na zakresie rozrzeszonym..który muszę przyznajmiej na 4 zaliczyć co by dostać te 6 plus wiersz..a nie wiem o czym go napisać

Chemia-tu akurat nie ma żadnych problemów. 2 kartkówki z powtórzeń z klasy I-II. Takie tam powłoki,właściwości chemiczne i fizyczne..no i podstawowe zasady i kwasy-Easy

Technika-Tu akurat jest ból..musze uzupełnić cały zeszyt..którego nie nosiłam przez cały semestr(no co kurwa zgubił się..) i ułożyć jadłospis urodzinowy 


Fizykę kartkówki - Mam na szczęście z głowy

Bezpieczeństwo też.


Po 20 spotykamy się na te gatunki wymarłe u mnie..ogarne z wikipedi te gatunki każdy dostanie po pare wydrukuje i wylaminuje. Fchuj tego jest..ale wezme tylko te z obrazkami..i chuj tam. Wczoraj już mi było lepiej..chociaż śmierć Dawida to jakiś koszmar..ale..ale jakos się trza z tym pogodzić.wiem,że nie chciał mojej pomocy..ani pomocy innych..zrobił co chciał..i miał do tego prawo...pewnie myślał,że nie obchodzi nikogo..Ale suprise..co?..Yh..Wczoraj Miałam iśc do Matiego..Był piątek siedzę sobie na kompie..brat zabrał siostrę na spacer..a matka krząta się po domu sprzątając..zamieniłam z nią może raptem ze 3 słowa..po prostu nie mam ochoty z nią gadać..ale wczoraj jakoś przyszło nam to z łatwością..otwiera sobie piwo..puszkowanego Harnasia(Ble..) i coś tam pieprzy,że o jaka ja grzeczna dziś i czy już mi lepiej..zza lapa spojrzałam tylko na nią i zapytała spokojnym opanowany tonem:
-a ty znowu pijesz?
- przecież piątek jest. Przewracam oczami:
-a no tak..zapomniałabym..a gdzie twój przewzspaniały mąż-rzucam z ironią
- w pracy
- Tsa..o tej porze..nie wątpie
-drogę robi
-może jeszcze A2 co?zgadzało by się bo zawsze późno wraca..Matka nic się nie odzywa..dzwoni do niego gdzie jest i za ile będzie..Ja już wiem,że chleje z kolegami i będzie zajebany jak wieprz i równie ohydnie będzie jebał.Przed 20 wychodze z psem co by nie było spiny..jakos tak wychodzi,że nie dostosowałam się do ograniczenia czasowego..i wracam 30 po..ale "kara" i skarcenie mnie omija,bo przecież"mamusia" ma dobry humor bo se wypiła.Wchodzę. rozpinam psa i wgl.Siadam naprzeciw:
- I co zagubił się w drodze powrotnej?
- nie no już jedzie..
-weź..i ty sie tak dajesz..
-a ty nie wychodzisz nigdzie dzisiaj?-Unosze brwi :
-a mogę?
-możesz..ale niedługo..
-czyli do której?
- 23..
- no weź..do 2..?(myślę,może uda się z działką)
-oszalałaś?24 max..
- Dobra to do pierwszej..bo o 24 wyjde od matiego to akurat będę przed 1
- Maxmalnie 1 widzę cie w domu zrozumiałaś?
-tsa. Mati jest w teatrze z "krzysiem". Czekam aż da mi znać..mam wolną dyche..starczyło by chociaż na jakieś piwo..ale szybko dochodze do wniosku ,że nie będę dziś pić..i może zrobimy coś odmiennego..nie w naszym melanżowym stylu i pouczymy się matmy. Odbija mi ten detox.hah. Ma mi dać znać o której wróci i będzie"wolny". Piszę sobie z Olką..po 21 wychodzę się przejść.wciąż czekam na sygnał ciesząc się "wolnością". Wracam do domu po 22,odechciewa mi się w sumie wychodzić..ale wciąż jestem ubrana i czekam. Wojtuś oczywiście najebany(że ona se tak pozwala) i jak zwykle znów coś napierdala na mnie w drugim pokoju. Ale ja zaciskam zęby-dziś sie nie odezwę...miałam się starać nie zrobić nic głupiego. Haa..nie wyszło. Więc kładę się na łóżko..Esy ponoć mam do 22-hahahahaahahahahahahaah[...] hahahaah[...] i tak też wyśmiałam matkę . Kiedy ona coraz poważniej do mnie z tymi esami mówie:
-dobra weź..jest piątek daj se na luz..zresztą co ci to przeszkadza?
-była umowa- i tym mnie wkurwiała
- Umowa?Co ty do cholery wiesz o umowach...każdą obietnice łamiesz..weź daj se siana. Piszę sobie dalej aż wojtuś wyjeżdza z kordą:
-gówniaro wyłącz ten telefon.- Parskam jak to ja swą aragoncją(dobra wiem przesadzam ale ja kocham wkurwiać tego gościa) i olewając go do matki lekceważącym(jego) tonem:
-wez mu powiedz zeby się nie odzywał. Na co on wpada w furie znów coś tam pierdoli,ze to jego karta,że bla bla bla to tamto kurwa z enie ma pisania i nazywa mnie suką na co ja się wkurwiłam i mówie:
-zamknij ryj pieprzony świniaku-ee tak jakoś wyszło
na co on wyzywa mnie od pierdolonych suk i centralnie się na mnie rzuca..matka próbuje go powstrzymać..ale co ona kobieta bez kondyncji może poradzić. Szarpie mnie..wkurwiam się bo co on se kurwa wyobraża..wkracza babcia od której dostaje lepa i ostro zaczyna go wyzywać. Odemnie kedy tak próbował wyrwac mi fona dostał silnego kopa w brzuch...aż spadłam z łózka ale fona nie oddałam. Babka go tam ciśnie jest mega wkurwiona mówiu,że sobie kurwa nie zyczy,żeby mnie dodtykał a tym bardziej,żeby się tak odzywał nazywa go szmaciarzem Najgorszym śmieciem i wgl..myślałam ,że brat zareaguje ale on jak zwykle kurwa leży..coś tam nazywam mnie jak zwykle gówniarą bez zasad..matke kurwą..co znów doprowadza mnie do furii więc krzycze z drugiego pokoju zabierając kołdrę i poduszki:
- Jak ty Takie gówno kurwa możesz takie rzeczy kurwa mówić?Wypierdalaj stąd pierdolony frajerze.-czy jakoś tak,treść inna pewnie ale nazwałam go czymś w stylu dno i kazałam mu wypierdalać. On odgryza się czymś tam a brat każe mi się uspokoić..zagryzam zęby..rpóbuje wysunąc sobie łóżko brata..ale się kurwa zacieło..zostaje mi spać na dywanie..mhym..Lovely..ale tak od tego wieprza jebie ,że nie zamierzam wgl z takim czymś tam przebywać. Babcia zaczełóa gadac ze po chuj im byl ten dzieciak,ze ona się mają zajmuje..ze po chuj im ten slub,ze on sie zmienil ze ja jestem tylko dzieciekim is koro z nas jebane darmozjady to niech wypierdala ze mojemu bratu i mnie hajs i jedzenia juz wymowil. Moj brat w tym momencie az sie podniosl i ona czeka az jej wymowi..ze skoro matka jest kurwą to po co z nia jedzie..ogolnie takie jechanie bez barier.Babka nazywa go "czyms"na co on sie wkurwia i mówi,że cos to jestem ja. Na co wybucham śmiechem i mówie:
-co taki niedorozwinięty spasiony robol ze wsi może kurwa wiedzieć?. Na co zostaje szturnięta..a raczej jebnięta łokciem przez mojego brat,który przez zaciśniete zęby mówie:
-kurwa stul się już.Babcia kaze mi się uspokoić...matka każe mu się uspokoić(wojtkowi)ale on nie nie i znów coś tam. W końcu matka każe mu wypierdalać nawet dziś kazała mu już dziś być spakowanym..powiedziała,że nie chce takiego gówna więcej widzieć. na co on niech odda mu 20 tysięcy kredytu. Na co moja babcia wyjebała totalnie z grubej rury:
-a co za darmą ją używałeś?matka się troche wpieniła i kazała babce się uspokoić na co wojtuś:
- no zobacz jak cie kurwą nazwała. Na co Babka coś tam znów go cisnie. A ja do brata:
- i ty tak mu kurwa pozwalasz?o własnej matce..no wez kurwa.... Ale on nic nie mowi..jak mnie wkurwiają ci ludzie. No i w gruncie rzeczy babka jeszcze powiedziala,ze jak podliczy ile za niańkę powinnien jej zapłacić(10 zł za godzinę) to by jej się nie wypłacił. No i ja se leże na tym dywanie..kości mnie bolą...ale myśle chuj..nie daj im tej satysfakcji..lez tu...fona wyłączyłam...więc stwierdziłam,że już nie wyjdę..po 23:20 już wszyscy spali..było cicho..ja nie mogłam usnąć...zostałam sama z ciszą dudniącą w uszach..którą zagłuszało chrapanie wojtka..Yh.Przekręcałam się z boku na bok z pleców na brzuch. znów nie wiem czemu przypomniała mi się kanapa Dawida..kiedy to zawsze mogłam do niego przyjechać..przespać się na niej a jego matka zawsze gościła mnie jakby mnie miała za własną córkę.Hyh. Pewnie myślała,że trochę kręce z Dawidem..ale on nie był w sumie w moim typie..był dla mnie jak brat..bo to w końcu rodzina. Jeżeli mam już ich tak nazwać..więc zamknełam oczy..próbując sobie wyobrazić ukłąd jego salonu...średniej wielkości...ta nawet wygodna niebieska kanapa..stolik do kawy..który raz prawie rozjebaliśmy....na ścianie plazma..na wprost kanapy..więc mogłam sobie pooglądać..bo nikomu to nie przeszkadzało..na dole Play..jakieś kilka płyt-gier. I gitara do guitar hero..w którą Dawid grał non stop..a ja nie czaiłam ile w to można kurwa grać...Okno balkonowe przesłonięte firaną..która w nocy mnie trochę straszyła..wydawała się jakimś duchem czy czymś w tym rodzaju...wkurwiał mnie jej cień na panelach..ogólnie trochę dziwnie sie tam zawsze czułam..tak nie swojo..Udało mi się tam przenieść tylko na chwilę...potem znów się przekręciłam i wsłuchiwałam w odgłosy z ulic..rutyna..karetki..pisk opon..dzwięk tłuczonej butelki..głosne rozmowy koło bramy. Przez chwile stał tam nawet Heniek..Jak ktoś widzi i chociażby trochę zna chłopaków z piastów to napewno go skojarzy...z piastów przelazłam (myślami) na niebuszewo...wspominając Kacprowskiego...między innymi tego typa co miałby mnie trochę wkręcić w dealing..a szczególnie marychuaną..Tak się zastanawiałam..pójdę tam do nich i powiem,że mam kogoś do łamania..czy chociażby bliżej..do Mariusza(tego od Michała) na felczaka.Wyobraziłam sobie jaką przyjemność sprawiłoby mi gdyby Wojetk ten pseudokozak dostał pożadnie wpierdol od tych gości. Oni się nie patyczkują..wybili by mu zęby..połamali żebra..nie musiałabym im nawet płacić..z Mariuszem jesteśmy jak rodzina..w końcu jestem z Michałem..wspomniałam..z nim w takich sprawach jestem nietykalna....ale ma to też swoje minusy..mogę się stoczyć na dno..i stać bezwzględnym bezskrupułowcem..gotowym bić..kraść..krzywdzić wyłącznie dla hajsu i tego co nazywa się "honorem ulic"...Do Henia się nie odzywam..jesteśmy tylko na cześć,siema-widziałaś Kaśkę?-ee tam gdzieś przy paladium z aśką stała-a dzięks. I tyle..pomimo,ze jakieś 5 mscy temu proponował mi dealing..ale zrezygnowałam ze względu na "nocne" godziny pracy...Jak mi zdradził Mariusz będą ich "łamać" Bo jakieś 2 miechy temu całą gromadą z piastów rzucili sie na takiego typa bo miał trochę marychuany.Wszyscy na jednego,Mówił"nie fajnie kurwa" Byłem z Iwoną(jego żona) dobrze,że bez dzieciaka nie..iwona mnie trzyma ale się wyrwałem kurwa jebłem mu i jakoś się rozeszli kurwa..zabili by tego szczyla..a on tylko skuna miał wiesz co nie marychuane kurwa ciołki jebane" Michała to wtedy nudził..ale Mariusz zlookał go..tym swoim nieprzytomnym..jakby zjaranym fchuj lookiem i powiedział żeby się trzymał lepiej od nich zdala na co michał oj wiem wiem ja z nimi tylko na cześć.Idę się poucze bo matka wraca

piątek, 25 maja 2012

I wish i would explain it baby..look what u've done..

eh...jakaś chora masakra...Mój bunt nie ma końca...Bunt..dobre co?..po prostu chce trochę swobody..poza domem..domem który tak serio nie jest moim domem..dom budują ludzie..Right?..dom buduje atmosfera..te uczucia i relacje...a ja nic nie czuję...nic mnie tam nie trzyma. Nie mam domu..guys nie mam rodziny..nie czuje z nimi więzi."Matka cię urodziła-powinnaś być jej wdzięczna"- cytat mojej ciotki...błędny..mam być wdzięczna?Fine..spoko..będę ale nie jestem wdzięczna za ten koszmar i te patole..chociażby z wczoraj. Streszczę to..Wiec wyszłam po 19..na miejscówkę...Jedno piwo..Radkowi zostało..wcześniej dzwonił Michał..dobijał się do mnie..jest "szaleńczo zakochany"..ale jaki to ma sens bez odwzajemnienia..Ey nie czuje tego 4 real..nie czuje tego..wmawiam to sobie gdy jestem naćpana..Guys na serio..wmawiam to sobie..Nie mogę tak żyć w kłamstwie..w udawaniu czegoś,,Szczerze to ja chyba w ogóle nie chce żyć - "sens życia gdzieś znikł". Cóż..kilka esów w ciągu dnia o pdobnej treści co robie,że mnie kocha,że to ,że kurwa tamto kotek kiedy się widzimy..ten typ mnie męczy..ale mniejsza. Siedzę sobie..Ja Mati Radek(tsa on też)..Danka też się do mnie dobija..ale puszcza tylko strzałki..Fuck that nie odbieram. Dzwoni ktoś do Radka..jak się okazuje Michał. Gdzie jestem...mówię,że na miejscówce...chociaż nie mam ochoty aby przychodził mówie..typ mnie męczy..nie przywykłam do związków i przebywania w czyimś towarzystwie non stop.(Jak tam Fistaki?). Mhym..mówi,że jest niedaleko piaskownicy..tego placu koło książnicy...ey my jestesmy obok..strzelam lekkiego facepalam "a niech już przylezie".wzdycham:
-dobra. Pierdoli ,że zaraz przyjdzie. I przyjeżdza po 10 minutach na skuterze z łysym.Cześć cześć witają się z matim i radkiem. Ja mam dziwny humor-zle mi ze świadomością co do Michała. Cmokam go w polik bo na nic innego nie mam ochoty się zdobywać na co on znów się klei oczekując"normalnego" Radek sie brechta jak zjeb(jak to on) dopingując mnie: przeliż się z nim. Gaszę go wzrokiem..Milknie..Michał wciąż tak się lampi:
- Boże Mam zły dzień wyluzuj. Staje obok oburzony i zaczyna tym swoim..:
- No dobrze kochanie a ja to złego dnia nie moge mieć nie? szef znów mnie wkurwił...bla bla bla..i jeszcze ty tak chłodno mnie traktujesz. Padam..uśmiecham się bo jest co najmniej śmieszny,..co by nie powiedzieć żałosny:
- ja pierdole...nie mam ochoty się z tobą całować a ty mia jakieś wyrzuty strzelasz?zachowujesz się jak dzieciak..Siada obok :
-nie no kochanie po prostu ja też mam zły dzień. Bla bla kurwa szczerze go nie słucham. Łysy chce piwo ale mu zabraniamy bo prowadzi. Michał siada obok,bo tym jak go znów"zjechałam" ,że nie kurwa nie usiąde mu na kolanach i niech się uspokoi. Usiadł więc..oczywiście maksymalnie blisko obejmując mnie ramieniem...zaciskam nerwowo zęby podświewuje sobie co by się uspokoić..Mati i Radek uśmiechają się tylko głupkowato czekając aż wybuchne..Gadam z Radkiem..a Michał znowu ma jakieś żale..żebym się do niego odwróciła..czemu taka chłodna jestem i takie tam..na co serio się wkurwiam Wygarniam,że o co mu wgl biega..,że nie mam ochoty ani siedzieć mu na kolanach ani się z nim lizać a on mi robi wyrzuty..znów rzucam,że się zachowuje jak dzieciak..,że też powinnien mnie zrouzmieć,że jestem na detoxie bo komuś obiecałam,że nie będę ćpać i on w dodatku mnie wkurwia. Więc wstaje..odchodzi 5 m dalej. Teraz już się zaczynam śmiać. Mati próbuje załagodzić ,że dziewczyny tak mają i powinien mnie zrozumieć..nie komentuje tego brechtam z tego typa..Jakby to był jakiś mój obowiązek..albo wręcz kurwa zbrodnia..nie no nie,..już chciałam z nim zerwać ale to błachy powód..czekam aż coś powie..ale on milczy. Radek proponuje co by sobie poszli a my se pogadamy. łysy się zwinął. Uznaje to za zły pomysł:
-oj siedz kurwa. Michał o co tobie kurwa biega?Nie czaje cie?.
Mati próbuje:
-Oj michał ty na nas też jesteś zły?On coś robi na fonie..wyciąga jakąs wizytówke Zanim uzyskuje odpowiedz chłopaki zabierają fokę i zostawiają nas samych. Rzucili mi go na pożarcie Let's play Panie Michał..pytam jeszcze raz:
-Michał kurwa?Do kogo ty dzwonisz?. Wizytówka przypomina te z firmy mojej ciotki " Dewa" i taka kurwa tęcza w tle napisu,przełykam śline zastanawiając się co on kurwa robi przecież w tej firmie się sprząta..i kminie co jeśli zna tam kogoś i już zdążył się pochwalić,że jesteśmy "razem":
- A co ja wkurwiony być nie mogę?Tylko ty możesz..mówie ci,że zapierdalam cały dzień myśląc o tobie a ty mnie tak chłodno traktujesz nawet się ze mną normalnie nie przywitasz. Śmieje się:
-czy ty nie możesz serio zrozumieć,że nie mam ochoty i nie zamierzam się zmuszać?
- no dobrze kochanie..ja nie mówie,że masz się zmuszać. Bla bla podchodzi kuca a ja znów się odsuwam z myślą kurwa co za many. słucham go jednocześnie olewając. Takie pozory..wiecie..przydatne na lekcjach.Zabieram mu te wizytówkę z ręki na co on się tłumaczy,że musiał zadzwonić bo coś tam-tak olałam go w tamtym momencie bo już czytając napis innej firmy mi ulżyło.Wołam Ich słysząc pisk foki z textem
-Ey ey który to coś mojemu pieskowi zrobił? i słysze:
-Radek kurwa jak mogłeś nadepnąć foczkę ty pierdolony tępy chuju-Mati. Podchodzą dalej gadając:
-oj niechcący..sama weszła chodz foczka- i próbuję ją ugłaskać ale foks już rwie się do mnie
- Tsa kurwa sama weszła jak ja ci dam sama weszła to ci wpierdole -coś w tym stylu mniej więcej. Głaskam ją,podczas gdy ona brudzi mi spodnie:
- Już okay?-pyta Mati Michała...a ten znów mnie przytula.Wkurwia mnie jak głaskam sobie fokę a ktoś mnie przytula,Odsuwam się a on znów coś pierdoli na co ja:
- czy ty choć chwilę mi dasz?Proszę..?swobody..głaskam psa..nie widzisz?. On nic nie mówi wzdycha tylko. Idziemy się przejść gdzieś dalej..nudzi nas miejscówka..oczywiście Michał nie umie trzymać łap przy sb i znów chwyta mnie za ręke albo obejmuje. Działa mi to oczywiście na nerwy..ale pass'uje z myślą wyyluzuj..nie najaeżdaj tak cały czas. Ale potem puszczają mi nerwy idąc w stronę netto..i koło netto jestem już "wolna" bo On ma ala focha..znów. Idziemy do Danki do parq pedałów(tego obok Kaskady). Zbliża się 21. Dankę też wkurza to,że Michał cały czas mnie "molestuje" Jemu polepsza się humor..i zaczyna świrować..kupuje sobie piwo w żabce ..ściemnia się..oddałam fona matiemu bo pisał z kimś bo jemu bateria padła...Uświadamiam sobie,że muszę niedługo spadać..Idziemy na przystanek przez kaskadę..zbliża się 22..a ja już wiem ,że będe miec opierdol..więc pozbywam się Michała pod pretekstem co by odprowadził Dankę i Matiego na autobus. Udaję się. Idę szybko...zakładam słuchawi..zapuszczam muzykę którą dosłownie co 20 sekund zgasza mi ciotka..dobijając się do mnie..wyłączam fona..i gnam do domu. 18 nieodebranych..udaję,że podłączam fona jakgdyby nigdy nic..przecież się rozładował..nie miałam zegarka..i wgl byłam z Magdą(szkolną). Włączając dostaje esa od Wujka(nerwowy gościu)-masz minute żeby oddzwonić. Kurwa mać..puszczam sygnał..ciotka odzdwania już od poczatku drze się na mnie i zadaje te swoje chujowe pytanie..:
- O której miałaś być w domu?!-spretensjonowanym tonem..ja grzecznie wymijam:
-oj mówie ci,że fon mi się rozładował a w parku byłam...-przenoszę się z łądowarką do kuchni
-Pytam się o której miałaś być-coraz ostrzej zaczyna. Ja się tłumacze,że przecież mam czas do 22. Na co ona reaguję furią i tym swoim:
- Dlaczego ty ciagle kłamiesz?! gówniaro to ja cie bronie przed matką przed wojtkiem! a ty mnie kłamiesz?! dlaczego jesteś taka wredna?! bla bla..patola trwaa.
- Co kłamie?Sama mówiłaś,że najpóźniej po 21 mam przyleźć po psa..i max ale to max o 22 w domu. Stoję na tej ładowarce z kablem oparta o blat wścieka się jeszcze bardziej klnąć..co nie w jej guście w sumie:
-Czego przekręcasz! ty mała wredna suko! Ja już na policję chciałam dzwonić! nie obierasz kurwa jak ci wleje to się krwią zalejesz-coś takiego..mniej więcej. Wkurwiłam się..rozumiem,że ona też bo nie odb..no ale kurwa przesadza odkładam słuchawkę nie rozłaczając się..nerwowo zaciskam zęby czując jak powoli boli mnie szczena a niech się wygada..wkurwia mnie słyszę jej głos jak pierdoli coś tam te swoje ,że mam czas do tej ,że dlaczego tak robie..,że się szlajam ,że to ze tamto pyta dlaczego to robie..już trochę wpieniona podnosze głos..przez co brat mówi tym swoim tonem:
-oj zamknij ryj maja śpi-co autentycznie doprowadza mnie do szału. Odpowiadam ciotce tą samą zagrywką:
-mówiłaś tak
- Kurwa ja ci wleje przysięgam...nic do ciebie nie dociera wszystkich olewasz..masz taki pogardliwy ton stosunek..nie uśmiechasz się wogóle...nie lubisz nas wszystkich ja wiem,że pewnie nas nie lubisz ale po co to robisz?! Ja cie kurwa do ośrodka wychowawczego oddam przysięgam! jak tak dalej będzie dalej robić!Ty nikogo się nie słuchasz! wszystkich masz w dupie..gdybym ja znalazła kogoś kogo choć troche byś lubiła..kogoś z czyją opinią byś się liczyła..szanowała tego kogoś kogoś odpowiedzialnego kto by cie gówniaro nauczył szacunku ! Przysięgam wziełabym kredyt kurwa zadłużyłabym się byleby cie chociaż troche zmienił!Płaciłabym..ale ten ktoś chyba nie istnieje!
 Ziewam..odkładam słuchawkę na kolejne kilka sekund zanim padnie jakieś pytanie..próbuję się uspokoić...nie umiem..jakbym próbowała cholera nie umiem..pierdoli dalej,że mnie odda..a ja myślę co by było gdyby Pani Ewa powiedziała..jaką jazde bym miała..zabiłabym się chyba..nie boję się prawdy..boję się w sumie konsekwencji..oddali by mnie do jebanego ośrodka..złamaliby mnie kurwa...rozmowa się kończy po serii ,że gdyby tu była to by mi wpierdoliła..,że nic do mnie nie trafia itp. Wchodzi brat..na dodatek jeszcze on..drze się gdzie jest jego końcówka od Iphone'a(ta którą mam podlączona do ładowarki) ja pytam gdzie jest moja ale on tylko:
-gówno mnie to interesuje oddawaj. A ,że ja wpieniona to się spinam:
-dobra to bierz i wypierdalaj
-stul pysk suko
-Zamknij kurwa ryj . Itp..U mnie na porządku dziennym..idę do pokoju..troche trzaskam..wkurwia mnie to wszystko..znajduję swoją końcówke u niego w szafce więc strzaskam on coś pisoczy i w rezultacie dochodzi do starcia w którym ja dostaje kopa w plecy a on zostaje podrapany w te swoją obrapaną łysine.Rzucam zdychajcie wszyscy wpół szeptem brat to słyszał i znów się wkurwil. Jak ja ich nienawidze..serio serio. Maja się lekko przebudza więc matka wychodzi pyta wtf. Ja nie mam ochoty na nią patrzeć..a tym bardziej gadać..nienawidze tej kobiety..ide do kuchni..trzymam dzrwi bo chce pobyć sama..ale ona otwiera szrapiemy się chwile..odpycham ją a ona pyta co mi jest i że co się z emną dzieje i ,że się chyba nachlałam..to mnie przerasta..chce się szarpać a jednocześnie chce mi się płakać..:
- tak ty sie nachlałaś jak zawsze,...mamusia za dychę..weź idz z tąd najlepiej!. Mówi,że mam się nie drzeć sama się drząc i każe mi sie uspokoic i jeszcze żebym nie pyskowała i jak ja tak moge do niej mówić bla bla bla. ZNów mnie szarpie więc znów ją odpycham a ona,że co się ze mną dzieje,że chyba jestem naćpana i że zadzwonie po karetkę co by mi testy zrobili (prawie jak biologiczka co?hyh) w tej chwili jest mi wszystko jedno:
- wez ty sie zastanów pijaczko co ty mówisz?-wiem,że to musi boleć matke,że tak do niej mówie..ale to powinno jej cos uświadomić..i zaboleć..,żeby ją zmotywowało ciągne dalej
- co się z tobą dzieje co?Patrzysz tylko na mnie a patoli w domu nie widzisz..tylko ja ja i ja ja sie dziwnie zachowuje ja wracam póżno ja pyskuje weź idz stąd
- Co idz stąd! nie mów tak do mnie ..jakiej znowu patoli ty się chyba naćpałaś!albo napiłaś do Kamili zadzwonie(ciotka).
- Nie wogóle..matka pijaczka..masz tego swojego lovelasa..wczoraj rozówd nawalony jak codzień po pracy a dzis już dobrze małżeństwo za dyche kurwa...-pękam,mam łzy w oczach.
- Co jakiego lovelasa zastanów się co ty bredzisz
- co ja bredzę?Obejrzyj się kobieto..jak zwykle nie widzisz problemu...Jak ja was wszystkich nienawidzę...ile ja bym dała,żeby nie mieszkać z taką bandą pieprzonych ignorantów i debili..uderzył mnie ten frajer a ciotka nazwała suką i co dobrze ci z tym?Zajebiście ci z tym,że wole nauczycielki i swoich znajomych od towarzystwa i rozmowy z własną matką?Wątpie bardzo kurwa wątpie. Patrzy się na mnie tylko,wyszła..opierdoliła krystiana,że mnie kopnął i zagroziła ,że jeśli jeszcze raz mnie kopnie to ona mu zrobie krzywde.Przez chwile miałam ochotę przyznać sie,że ćpam..o moich problemach a później po prostu wyskoczyć oknem...po prostu bez pożegnać..bez zbędnych gorzkich słów..dość już kurwa. Matka podpala szluga mówi już normalnym tonem:
-pogadaj ze mną.. Ale ja idę do siebie na łóżko..Kiedy wraca mijam ją znów obojętnie i siedzę w kuchni,...przybita..mam ochotę uciec..Przysięgam to mnie dobiło..ale to nie koniec..więc jest 22:40..ktoś dzwoni..wyświetlacz się zaświecił..odebrać?..eh..moze to mati..lookam kto to bez zamiaru odberania..Paula...?...mhym..czegoś ona może chcieć..nie odbieram..dobija się drugi raz...potem trzeci..odbieram:
-Halo?
-cześć Marta..-jakimś takim smutnym niepewnym tonem zaczyna
-cześć..-nie daje po sobie poznać. ciągne dalej:
-Jak tam co tam?Co się stało,że dzwonisz?
-słuchaj...-przełyka śline..zatrzymuje się na moment..Drapie się po ramieniu kminiąć o co chodzi słucham dalej..
- Spotkałam wczoraj Dawida matkę jak z gryfa wracałam....-Unosze brwi myśląc"Kurwa co z tego?Dawid jest na odwyku..stary go zabrał do niemiec" a potem"po chuj ona mi takie rzeczy mówi?przecież mówiłam,że to rozdział zamknięty" czekam na odpowiedz:
- iii?
Wzdycha:
-Dawid nieżyje...
- Co?...-zszokowało mnie to toatlnie..natłok myśli,..pragnę tylko znów usłyszeć jej głos..by powiedziała,że to nieprawda:
-na serio..przykro mi...Marta....jego..jego matka..-załamuje jej się głos..automatycznie mam szklanki przed oczami przypomina mi się ten moment....Sandra..jezu ja nie chce..ja nie chce zeby to była prawda..mieli mnie zabrać na jej grób...a on...a on po prostu nieżyje..:
-jego matka jest w totalnej rozsypce...ona mi się tak rozryczała w biały dzień na środku ulicy...-siąpła nosem..niedowierzam:
-Ale Paula..on przecież jest w niemczech..na odwyku..ojciec go zabrał...Paula..
-Marta..on uciekł z tego odwyku..,szukali go 2 dni..znalezli go w lesie zaćpanego..rozumiesz?On nie żyje..to ten Dawid..przykro mi na serio..Nic już nie mówie..milkne..wszystko zamienia sie w Koszmar. po chwili kończy wzdychając:
- trzymaj się jakoś..to nie nasza wina..Marta nie miałyśmy wpływu..odezwij się czasem dobra?
Nie jestem w stanie wydukać z siebie słowa...rozłaczam się..kłade telefon na stół w kuchni..łapy tak jebitnie się telebią...Mój Dawid..ten Dawid..kurwa ten z Majowego..ten zajebany ćpun.,.ten ćpun którego kochałam..ten z mojej ekipy.,..kurwa...oni byli dla mnie przez te parę miesięcy jak rodzina...Dawid..jezu..jego matka..przecież ona nie jest złą kobietą...dlaczego...kurwa dlaczego..rozpłakuje się jak dzieciak..powtrzymując się myśląc uspokój się kurwa..ale to działa jeszcze gorzej...przypomina mi się jak się jąkał..jak zajebał rowery...jak u niego spałam..na tej kanapie...kanapy nie są złe...wolałam jego kanape niż własne łóżko..i tak nie usypiam...więc co za różnica czy kanapa czy łóżko?Kurwa..pamiętam jak wpierdalaliśmy sałatkę ze słoika..jak jego mama do mnie zagadywała..jezu pamiętam te melanże..zero kontroli...przecież to mój zajebany ćpun Dawid..kurwa ja go kochałam...kochałam tego jebanego cpuna..nikogo z tej ekipy nie dażyłąm większą symatią..zaufaniem...nie mogę się uspokoić..matka każe mi się położyć..po 23 sie kłąde..pisze z matim..wciąż wyjąc..skulam się w kłębek..foka do mnie przychodzi..ona też nie umie mnie uspokoić..wyję aż nie mogę oddychać..zapłakałam całą klawiature...boże..to nie może być prawdą...zwiaruję..chce umrzeć kurwa,...chce umrzeć..to za wiele..niczego bardziej nie pragnę..na serio..chciałam się zaćpać fchuj..nie dla fazy..zaćpać się fchuj..jak to kurewsko boli...Dawid..ten jebany ćpun..co on nam zrobił...mi..swojej matce..rycze jeszcze bardziej...to tak kurewsko boli..chciałabym sie zabić..wczoraj..w tamtą noc..żadną inną...tamtą noc..by ten jebany ból minął...4 opakowania..kurwa prosta opcja umrzyj kurwa nie cierp..dlaczego on nam to kurwa zrobił..jak to boli boże...rozmowa z matim mi nie pomaga ani trochę...mam ochotę coś sobie zrobić..chce cierpieć fizycznie..kurwa chce,żeby coś rozszarpało mnie od środka..chce czuć ten jebany ból pierwszy raz w życiu chce być jakimś jebanym masochistą..chce żeby bolało..niech kurewsko boli fizycznie...Miałam nie przychodzić do szkoły...chciałam się zajebać na serio..Wrak ze mnie..więc znów spłynełam na dno..w te czarne głebiny..czarne scenariusze...i to wcale nie od deksa..zabijcie mnie..geez..Błagam Matiego niech przeprosi Panią Ewe..,że kurwa nie dałam rady,że sie poddałam..ale to głupie..wstałam rano...nic nie umiejąc na spr z biologi..biologiczka zawiedziona z ekologii tylko 3..widzi mój chujowy stan mówi,że coś z emną chyba nie tak i czy się nie wyspałam...kiwam tylko głową..miałam chęć powiedzieć Pani Ewie..,że kurwa kończe z tym wszystkim..,że wysiadam..na serio..ale nie dałam rady...stchórzyłam?Nazwijcie to jak chcecie..zwisa mi to..już mi trochę lepiej..byłam sie przejść z foksem..Hate it or love it-myślę..yhh..nie wiem jak będzie w liceum..nie wiem czy dożyje..Obstawiajcie jak chcecie..powstawiam kilka zdjęć starszych i tych nowszych..przypoimnam sobie jakie życie potrafi być zajebiste..




Z Augustem(Tsa co byłam naćpana,nie szukajcie,,.to duch)

Z serii - Ey czy ja mam wytrzeszcz?Nie ale chyba zeza bo patrzysz nie w ten obiektyw..


Bitch how i look now? Z serii jak bym wyglądała na odwyku

Foksiu wsród ulotek od aco i melanżowego syfu

2 B się lansi na wielblądach w kaskadzie to my też.

Czy moja ulica nie jest piękna? 

Pierdoleni Fajterzy

zaćpanie na Gegrze

zdegustowana foka

wietrznie z Kołobrzegu

zaćpani Fchuj fazują

mistyczny,ćpuński las

niech ktoś powie ,że ona nie jest cudna i piękna < 3

ahahahaha Lans lans i jeszcze raz Lans Mr"Kanye west biiitch. Swag mommy

Znów zaćpani z P Zaworską..mój face wygląda tu jak trupi

Kocham moja nieogarnięta fryzure i mine jak coś robie a oni nakurwiają zdjęcia

Wraaacam z Kgu

 I ona też wracała

więc tak. Są moje urodziny..jest historia a my zaćpani Fchuj urzędujemy i nakurwiamy zdjęcia w książnicy

Sfazowanie ludzie

Kocham tych pojebanych dekli 4 real

Więc jest technika a ja z Daryjką się napierdalam

Rozejm dziwko.

U Radka na strychu

Real Love czyli mój buziak z foką

Radek jak zwykle udaje

Lecim se jak tacy hipisi


Mati dziwka. Geet it bitch get it

Fajnie no nie?

czwartek, 24 maja 2012

Deetox./gardze nim jak tanią szmatą

Detox przebiega spokojnie..mój organizm sie odtruwa..nie wiem czy było aż tak źle..Mdli mnie wciąż..chociaż ciut lepiej..jakieś krosty na rękach mi się zrobiły..potowrne skurcze..dzis 2 razy w łydkach..o ja jebie co za jebany ból..jakaś lekka wysypka na lewym przedramieniu...małe czerwone kropki..ani nie wypukłe ani nic..geściej koło nadgarsta..ku zgięciu łokcia sporadycznie...Ten mój detox sprawił,że ból odczuwam jakby wzmocnienie..Hyh..zmysły wracają do normy..pewnie mój ośrodkowy układ świruje..dlatego tak to boli dzis raptem o coś zahaczyłam..cały nadgarstek podrpany..jakby ktoś wbijał igłe i ktoś mu przerywał i zabierał ręke i tak 4 razy..albo jakieś pazury..ale szerokość igły...-me cpunśkie skorzajenia. Nie ciągnie mnie jakoś..a to już prawie tydzień..może dlatego,że nie ma jeszcze weekendu?I mam zajęcie(naukę) no i Pani Ewa się na mnie wkurzyła..mhym..nieeeee wiem..Wchodzę dziś do domu..bo zajmuje się maniurem..matka wpierdala jakieś szwabskie czipsy"Crunchy nation" jakieś cebulowe czy chuj wie jakie..częstuje mnie z paczki ale automatycznie zbiera mi się na wymioty,krzywie się i kulturalnie(grzeczna dziś jestem ! ; d):
-nie. I tyle ją dziś widziałam..zobaczymy się znów po 20 ..albo i nie bo ja wyjdę i wróce po 22 a matka pewnie już bd spać. Cieszy mnie to..i boję się września..kiedy to wróci pracowac do szkoły..i po 15 będzie już w domu...będzie mnie pewnie troche piłować..chociaż może będzie miała na popołudnie i do 21 bd w pracy-lepiej by było. za to siostra pójdzie do żłobka i bd mogła się bardziej skupić na nauce..Bo nawet teraz dzieciak mi przeszkadza. Może to chamskie,że siedze na kompie a ona buszuje..ale Don't worry-trust me mam na nią oko. Bawi się moją ładowarką..ogólnie cholernie jarają ja kable..telefony i wgl..ale telefony to uzasadnione bo Świeci się..Kocham tego małego świra ale po szkole..kiedy to mam natłok myśli..padam na pysk i jestem na sucho po prostu mnie męczy..Kłóci się często ze mną kiedy mówie ,że coś ma odłożyć wnerwia się demontrując to. Napina się i pokazuje mi dolne zęby robiąc -YYY!. Potem się śmieje i do mnie tuli a ja nazywam ją Freak'iem dosłownie tłumacząc świr albo Freaku(Friku) Mój mały świru to lubi bo wtedy robi swoje-KHEEKHE KHEM! robi tak jak się cieszy..cóż dziwny dzieciak..taki szalony. Wciąż nie wierze,że mam siostrę dni mijają..coraz szybciej..yh za miesiąc koniec roku. Szkoda mi tego wszystkiego. Przećpałam 3cią klase.. Ale poniżej średniej 5,3 nie zjadę. Haha. Zabawne ...jak to ćpam..trochę olewam i wciąż mam dobre oceny..z zachowaniem gorzej. W pokoju chyba skminili ,że czymś tam się odurzam. Wszyscy na razie siedzą cicho. Wie Raptem paru nauczycieli-tych godnych zaufania.Biologiczka do tego kręgu nue należy..a moooże by chciała co bym jej "zaufała" haha..dziś zagadała..odnośnie konkursu szkolenego..,jak mniemam organizowanego dla mnie..co bym 6 dostała..haha..Idę przed infą do Toalety na 3cim bo mnie mdli..i umyć łapy,bo mam czasem takie jakieś natręctwa-haha. Wracam. Biologiczka wychodzi akurat z sali kiedy doczytuje co jak i gdzie z tym konkursen(W poniedziałek na piątej lekcji) Ponadto siedzi tam Radek więc opierdalam go za moją książke od bio właśnie bo oddaje mi ją i oddać kurwa nie może. Bio widąc mnie automatycznie reaguje uśmiechem,odwzajemniam co by załagodzić jej ostatnie podejrzenia :
-dzień dobry-rzucam bez żadnego akcentu,zero bajeru bo jakoś nie chce mi się z nia gadac zwłaszcza,że jutro Biologia i sprawdzian(nie umiem!)Ekologie olałam więc cienko jutro bd. Otrzymuje odpowiedz no i zaczyna te swoją gadkę wciąż się uśmiechając podjarana moją obecnością(widocznie haha):
- Marta ale ty idziesz na ten konkurs?
-no oczywiście,że tak. Uśmiecha się jeszcze szerzej:
-tylko przyjdz
-przyjdę przyjdę jakbym mogła nie przyjść Pani Olu?-dorzucam bajere,Radek brechta..pewnie znów miał ochote pierdolnoć te jego śmieszne texty z serii: Leci na cb. Ubzurali sb,że to moje"bejbe" To jest niesmaczne nie śmieszne-haha.Chociaż żarty Matiego z serii"jak płaska jest" są nawet fajne. Myślę ,że to koniec naszej"rozmowy" ale nie:
- A ktoś jeszcze przyjdzie?
- mhym..nie wiem..
-A Mateusz przyjdzie?
-pewnie tak..w końcu biochem. Śmieję się..i ona o dziwo też..Opierdalam radka dalej..chyba nas podsłuchuje ale mi to zwisa. Jutro chyba z nią pogadam na temat jej podejrzeń..nie jest pewna czy jest godna zaufania..dlatego dystans..i nie dosłowność..wycisne z niej co wie..co podejrzewa..i wgl. Telefonu nie wykona..jestem pewna co najwyżej powie Pisańskiej-jebie mnie to.Zaczne z serii tych textów:
-E no ja bym Pani powiedziała..ale czy ja mogę Pani zaufać...Albo lepiej..z alkoholizowaniem sie podziałało:
-powiedziałabym ale Pewnie nas Pani sprzeda wychowawcy na co ona jak gdyby nigdy nic:
- nie no nie..a co wy myślicie,że Pani Pisańska nie wie?I ten swój uśmiech-myśli ,że ją lubimy.Whatever. Pewnie mi to zaszkodzi..a może i nie? Chuj wie. Plecy mnie bolą..żebra mnie bolą...Muszę jechać na niebuszewo,...musze jechać się dowiedzieć..ale mnież to kurwa trapi..Goood...Nie powiem wam. Albo powiem albo innym razem. Dość wam na razie moich planów..chociaż Mati wie o co mi chodzi ; >. Pewnie będę tego żałować..albo i nie? Easy come Easy Go. Matmy się jednak nie nauczyłam..na fizyce jako tako poszło mam nadzieję,że 3 piątki i 4 na koniec i spokój. Dobrze by było. na chemi za dużo osób..więc odpuściłam konsultacje..Kurwa ale mam zawroty glowy...Brrr!..dzieciak fisiuje na poduszkach co chwile coś do mnie brzęcząc. Aua..łopatki też mnie bolą...Michał mi jeszcze nie truł..i dobrz..bo nie chce na razie z nim gadać..ani go widzieć szczerze.Detoxuje na całego..a on zawsze mnie wyciąga na piwo...a ja przeważnie się daje..albo on kupuje piwo a ja jestem naćpana albo potem mam ochotę się naćpać,. Ni chuja prze Państwa..Marta jest grzeczna. Piszę wiersz na Polski..taka jestem zajebista. Fuck off guys nie zobaczycie tego przed poniedziałkiem...Zwijam się położyć bo zdechne i mój wytwór z 2 godzin wfu...bo oczywiście Anita zapomniała mojego stroju...







EEy




Jeśli żyjesz niepoprawnie.... to hajs tego nie zmieni
jeśli prowadzisz się jak szmata to nikt nie potraktuje cie jak relikt
mówią Bullshit,Damn it ona przecież się na tym nie zna
widuję ją codzień jak tonie w alko i tabletkach
Don't forget where ya came from-powtarzali mi to
Ziomuś handlował wszystkim i to nie było tajemnicą
Haajs skrupulatnie licząc mówił:nikt nie robi tego dobrze jak ja
kilka miesięcy później jego tez wykończył ten szajs
Ona mówiła mi skacz,wiedziała,że to nie dla mnie
To musiało się tak skończyć po tym jak zabrano nam Sandre
Blanta zapalam Blantem-luzuje bo znów spina mnie w barach
nie potrafię się z tym pogodzić chociaż uwierz chce i się staram
mówią kara nie jest tania w tym świecie nie ma nic za darmo
sprzedaj to i biegnij kurwa za rogiem czeka już patrol
to popierdolone miasto,które tak obrzydziło mi Aco
i mówiąc o Acodinie gardzę nim jak tanią szmatą




I wcale nie chce myśleć o tym to mi samo przychodziło
loteria myśli,uzależnienie?grały w jedną na milion
sprzeczne jak z biblią rzuć to moment najgorszy
pierdolne to wszystko może zmienie bieg historii

środa, 23 maja 2012

hyh

Mdli mnie niemiłosiernie..cały dzień tak jakoś..Wychodzi alko ..plus pewnie jeszcze to ścierwo. 3mam sie dobrze..znów spina z matką..bo to pojebana kobieta. O wczoraj się tylko trochę sadziła..zresztą chuj tam..nie chce mi się o tym gadać. Mój związek z Michałem nie ma sensu..tak dochodzę do wniosku. Nie czuje tego po prostu..a bycie z kimś i czucie się z tym okay bo jest się albo naćpanym albo napitym to już wgl totalnie popierdolony bezsens..Yh..i znów moje życie staje się dziwne.Niee wiem co mam ze sobą począć szczerze..nic mi sie nie chce jako tako,..ucze sie matmy..i zapisuje wzory z fizyki..Matka poiszła na zebranie..pojebało ją bo myslała,że na 18..wchodze do kuchni a ona tam siedzi:
-ey co ty odwalasz?
-co?
-no miałaś isc już 15 po 17
- i co z tego?
-zebranie?
-to na którą to?
-na 17..
- ojezu..
-no rusz te dupe się ubieraj...co za kobieta. Padam...nie moge po prostu tak to jest jak mnie nie słucha...wkurzam się troche..ale zaraz ginę w pokoju znów z matmą...Yh..jakos nie mam weny ale mus to mus..Michał już mi truł i napisał ze 13 esów...fon nie daje mi się skupić...albo ktoś dzwoni..ciotka..potem danka potem jakiś zastrzeżony..później Artur..czy mam pozyczyć 15 zł na coś tam..Niby hajs mam..ale nie chce wplątywać się w to wszystko na nowo..E idziesz zajarać blunta?ee dobry towar..ee w sobote lecim gdzieś tam..ee Paula o ciebie pytała..ey jak tam u Magdy..pierdolenie takie tam...więc powiedziałam krótko nie i dodałam na wszelki wypadek,że nie ma mnie w domu..I wez tu znajdz kogos normalnego..same cpuny..degeneraci,szmaty dealerzy albo pusci idioci..damn those bitches...Łeb mnie boli..pewnie po tym omdleniu wciąż..nałykałam się witamin..(bez przesadyzmu) 2 wziełam..zapiłam wodą..nudności nie ustały,.łapy się nie telebią jak na delirium..chociaż nie są opanowane jakobym tego chciała. Stoję w kropce przed życiowym wyborem..nie będe tu znów pierdolić..nie chodzi mi o szkołe chodzi o dobry szmal..ale nie bez ryzyka..to proste..wystarczy pogadać..nie wdaję się w szczegóły nie chce,żeby to Pani Ewa przeczytała..chociaż to mój blog i dzielę się w sumie wszystkim..z tego względu zakładam prawdopodbnie hasło. Y'all mad?Cóż stworzony został na mój użytek..czasem udostępniam coś innym..z naciskiem na czasem.2 opcje..usuwam ten zakładam drugi..chociaż nie chce mi się bo musiałabym spisywać swoje texty z powrotem plus odczucia bo to w końcu pamiętnik. 2 opcja to hasło.Jaram się dziś tym mixem..chociaż w sumie nie aż tak mocno..trochę nawet sie zawiodłam..fif brzmi cały czas na każdym tracku jak naćpany..naćpany fchuj i mniemam ,że tak było "Can't help myself" to najlepszy kawałek..jaram się nim fchuj..to chyba best track w jego karierze..na serio..nie udostępniam nic..może później..albo jutro..na razie nie jestem śpiąca..dziś normalnie się położe..nie będę nigdzie szlajać..z Michałem nie mam zamiaru się spotykać na razie.Może jedynym rozwiązaniem jest sprawić żeby mnie znienawidził?Na jeszcze jednej osobie też to chyba wypróbuje...niech oni mnie znienawidzą,żeby ich kurwa nie ranić,żeby mój los im zwisał. Męczy mnie to blogowanie...wciąż mnie mdli...zobojętnianie kwasu żołądkowego nie podziałało..może treści zasadowego deksa to spowodowały?nie wiem..jutro chyba przejdzie..wirus to to raczej nie jest. Ewentualnie pójde zwymiotować...bo na samą myśl o jakimś wirusie mnie mdli..o siedzeniu w domu..Kończe na razie.może się odezwe jak znów będzie mnie coś trapić nocą i nie pozwoli mi usnąć. 3mcie się

wtorek, 22 maja 2012

O shit-dla Anity(haha)

mhym...jest 5:45..30 min odkąd usiadłam aby zassać new mixtape od 50'ego The lost tapes...już wgrany..nie mogę usnąć bo mam kaca..tak trochę..bo wypiłam wczoraj łącznie 7 piw. Po 4 na miejscówce 2 storcki chyba..smakowe malinowe i limonkowe..w domu podjebałam bosmana..zimny bo w sumie nie było nic do picia..zdążałam trochę jakby otrzeźwieć bo się zaczytałam o tych dzieciach z dworca zoo. I tak później po 20 spotkaliśmy się z moim "mężem" który jak zwykle szasta hajsem no i chcąc nie chcąc wypiło mi się 4 piwa. Poznałam jego znajomoych. Nawet mam siostrę-Dankę(we love you Danka) Żwiru którego wczoraj ześmy pożegnali na przystanku pod dworcem bo pojechał do niemiec.Łysy-Mateusz,trochę niski ale równie zajebisty. Polewkowo było..pogryzły mnie komary bo byliśmy na miejscówce gdzie fchuj krzaków ,czerwonych mrówek no i właśnie komarów.Humoru mi to nie zjebało..siedzieliśmy jeszcze na deptaku pijąc piwo z Michałem i Danką bo łysy do stargardu do domu pojechał też z dwroca Mati musiał wracać i radek tez poszedł w pizdu. Matka zła bo wróciłam prawie o 24..pierwsze pytanie:Piłaś. ja taki look,naturalnym spokojny
m,opanowanym lekko z wtf: Nie?. i koniec gadki polazła spać..brat coś tam sie sadził,że już nie wyjde,że co ja se myśle ale tego frajera zawsze olewam. Niczego bardziej nie pragnę jak się od nich wyprowadzić. Sukinsyny. Robie ćwiczenia z histy,bo obiecałam,że będę się uczyć. wzory na kartkówki umiem:


Objętość Graniastosłupa: V=Pp*H Pole
Ostrosłup V=1/3pp*H P=Pb+Pp
Walec V= PIr2*H P= 2 PI(r+h)
Kula 3/4PI R do 3 p=4PI r 2



i chuj. Dam rady.Yhy.Fchuj mało czasu a jeszcze niemiecki trza ogarnąc..plus zjebany konkurs z bio..ale chuj bio to bio mój żywioł ważne ,że z chemi na czysto..teraz jeszcze fizyka trochę matmy nieszczęsny niemiecki..i dziś gramatyka z ang co by 6 było.Postaram się z wf..jebne rozgrzewkę i już wstawi mi 6-zawsze podnosi średnią. To samo z infy pochodzę na to kółko może się zlituje. Wos trza trochę podszlifować mam referat i wgl. Zamulam a już 6. Spać już nie pójdę bo sie nie opyla godzinę sobie odeśpię najwyżej w czytelni na religi bo nie wybieram się nigdzie. Mam trochę drobnych więc mogłabym,MOGŁABYM. skoczyć bo aco,ale tego nie zrobie bo jakoś nie mam ochoty plus trzymam się tego czego się trzymam. Dziś zebranie na które moja matka idzie,a chuj niech idzie. Sama ją "zaprosiłam" hyhyh.Biologiczka może przyjdzie pogadac o moim "dziwnym zachowaniu'. Olewam to..sama jej się wole przyznać więc jak coś tego to prosto wale z mostu: słuchaj mamo tak,ćpałam,ćpałam rozumiesz?Uciekałam od tego wszystkiego szczególnie od was. Nie daję sobie z tym rady rozumiesz?wkurwiasz mnie ty,wojtek,krystian. Mam żal do siebie i całego świata za Sandrę..ah ty nie wiesz kim jest Sandra,,a nie mówiłam..ale pewnie nie słuchałaś..-noo coś w tym stylu pewnie.Wspomniałam wczoraj o Magdzie,że namieszała. mhym..o wilku mowa w sumie była. Siedzę po tej 18 wczoraj ala "trzeźwiejąc" coś mi dzwoni a ja se czytam. No kurwa myśle...czytam : Magda...i tu się zdziwiłam...odwieczny problem..odebrać?a może nue?Rozł się.Zadzwoni i drugi raz..odbierz nie bądz lama. I tak się dzieję dzwoni aż do skutku przeważnie..ale tu nie musi się dobijać naciskam słuchawkę:
-halo?-pytam wydając się byc obojętna,chociaż w sumie to jestem ciekawa po cóż dzwoni. coś tam pieprzy,wsłuchuję się w jej taki kurwa dziwny..pustawy głos..może to mój fon tak jej deformuje?kmini nie mogąc skupić się na słowach w końcu mówi ,że się stęskniła..krzywie się kminiąc wtf.Mhym więc to tak..napaliła się na dragi:Suka. Nie odpowiadam chwilę..w słuchawce słyszę tylko zaćpane Fchuj:
-potrzebuje cie.Uśmiecham się głupkowato do siebie:Potrzebuje mnie?śmieszna jest..chce ją pocisnąc ale zdażam wydusić tylko:
-Wiem wiem ,ale to koniec sorry uczę się nie mam czasu-czy jakoś tak i normalnie naciskam słuchawkę. Jestem z siebie dumna..jaka to ja stanowcza i rozważna. Myślałam,że się jeszcze raz dobije a ja ją oleje i nie odbiorę..tak sie nie staje-wkurwiła się pewnie.Dziwie się,że po tym jak nazwałam ją ostatnio suką miała ochotę na rozmowe i wgl,że się "stęskniła" haha. Przez chwilę znów se przypomniałam jak to było w jej towarzystwie. Ja jej nie potrzebuje..nie potrzebuje tych ćpuńskich znajomych przez których nie mogę spać po nocach..przez których mój stan bywa chujowy..przez których mam problemy z koncentracją i wyrzuty. To rozdział zamknięty ona,,majowe słoneczne..Kończe nim to gówno ze mną skończy. Już 6:11..kminie czy by się nie kimnąć chociaż jeszcze mi sie nie chce..powieki mam ciężkie ale i tak nie usne..kładę się i otwierają mi się oczy. mhm więc pociągne tego posta jeszcze trochę.Nie mogę stracić motywacji puki ją po części odzyskałam. Chociaż chwilowa chęć do działania pewnie poskutkuje w szkole. Nauczyciele zobaczą,że mi zależy-raczej. Dziś zebranie Rsu..kurwa..a ja obiecałam Dance,że się spotkamy na długiej..wyślizgne się może z "zebrania" wcześniej albo obstawie kogoś na moje miejsce mówiąc,że musze się spotkać z matką..czy coś.Kombinator na maxa..wiem..jakby nie można było po prostu pójść no nie?Wziąć na barki obowiązki..no bo w końcu kurwa przewodnicząca.I tak mua rola ogranicza się do...mhym...do samej nazwy. I chuj znów pierdole farmazony. Komp mnie nudzi a więc zwijam...poczytam albo się położe..lub znów posiedzę na głupich stronach. Odezwę się później..


Stay true Bitches