Szukaj na tym blogu

niedziela, 27 maja 2012

Hahaha-Popierdoliło Nas

Aww fuck..wczoraj działo się sporo rzeczy..niekoniecznie pozytywnych...chociaż..w sumie poprawił mi się humor..przebaczyłam sobie Dawida..Majowe..i wgl..nie powinno mnie to już trapić...bo w końu...eh..oni nie cheli mojej pomocy...chcieli dac radę sami..ale cóż troszki nie wyszło..Siedzę teraz u ciotki..drukuje o gatunkach wymarłych..znaczy przystępuje właśnie do ogarnięcia tego..jutro pokaże biologiczce i równiez jutro,po zatwierdzeniu dam do laminowania.Tu jest cisza i spokój...kocury trochę mnie obserwują ,szczególnie "Księżna"-czyli Sonia,nie ten co nasrał do zlewu(skurwysyn)Drugi-Tygrysek gdzieś tam se fazuje..za spokojne te kocury..nie to co mój foksz.Zwariowany Foksz..co jest niesiona w torbie,w obawie przed dzikami(Gdzież to moje zdjęcie foksza bejbe? ; >-haha )Cóż..stwierdziłam,że sensu nie ma w odrzucaniu pomocy...jak i sensu nie ma mój "bunt"..no i zadręczanie sie tym co wydarzyło się w lutym..oczywiście często pozwole sobie na refleksję..no bo kuźwa jestem tylko człowiekiem..te wahania nastrojów..myślę,że jak już będe na "sucho" mając tu na myśli ilości deksa..które nie prędko ze mnie zlezą ..po prostu miną..może nie totalnie..ale przynajmniej w większej części Przyszpanuje dla Pani Ewy ułamkiem zywkłym co? 3/4 -tak myślę.Ja wiem,że zawsze obiecuję poprawe..ale potrzebuje czasu...nie jestem dorosła..nie śpieszy mi się do dorosłej odpowiedzialności..i poczucia,że to co robie jest złe. Ja wiem,że to jest złe ,śpieszy mi się być może do 18..do legalnego kupywania alko..do tej odpowiedzialności za własne czyny..bez mieszania w to mojej pojebanej rodziny..rodziny której tak naprawdę nie mam. Fuck em ,leave em, forget em. Powinnam juz drukowac..uczyć się bioli..bo do 15:50 musze to wszystko skończyć..bo umówiłam się z Kasią,że pójde jej pomóc do tego salonu. Nie zostawie jej teraz samej. Ey darze ją cholerną sympatią..Być może znalazłam to co zwie się "bratnią duszą"-eee pedalsko to brzmiało(Cut that shit off). Zabrałam te swoją cudną kartkę z serii o mam zrobić..uczyć sie poucze..na konkurs..brył z matmy i troszki przestuduję mapę.No i Drukuję..plus zrobie kawałek tej jebanej prezentacji.Ale wracając do sedna i sensu,przekazu tego posta..mhym..znów miałam wczoraj chwilę zwątpień..ale to był fchuj pozytywny dzień,z którego wiele wyniosłam...Zaczne może od Michała...miałam mu o powiedzieć wprost..co by go traktowac fair-w porządku,bo on traktował mnie w porządku...doszłam do wniosku,że nasz "związek"(haha sory) to jakiś jeden wielki szajs..haha..serio..Nasze spotkania były zawsze nie na sucho..nawet kiedy sie z nim lizałam to byłam albo wcięta..albo zaćpana...Wchodzę na fejsa..Danka coś odemnie chciała więc wbijam mówiąc ,że nie dam rady wyjść,spławiam ją mówiąc,że mam te jebana kare plus matka zobaczyła listę moich rzeczy do zrobienia związanych z nauką i każe mi siedzieć i zakuwać. W między czasie pisze do mnie Michał..czemu się nie odzywam i wgl...ja wprost rzucam,że musimy pogadać..jebłabym screena..ale jakoś mi się nie chce..a on o czym  o czym..mów skarbie i wgl..mówie,że wolałabym na żywca...a on naciska i naciska..więc sam tego chciał..może nie powinnam ale pisze mu -Ey słuchaj..chujowo mi z ta świadomością..ale jestem les..i kocham taka laske-Magde. a wiesz,że ja nie lubie udawac..Na co on mnie rozpierdala nie tyle ilością błędów ortograficznych w podstawowych wyrazach co swoją "bezgraniczna miłością" do mnie: No dobsze skrabie ja ciebie akceptuje takom jakom jestes. No kurwa...wkurwiam sie w sumie..głupek..:
Michał czy ty kurwa nie czaisz,że nie jarają mnie faceci?W ogóle..tak więc liżąc się z tobą po prostu mam obrzydzenie...no sorry ale tak jest i tego nie zmienisz jakbyś tego bardzo chciał. Na co ona mi pisze tylko: wiENc. Na co ja wymijające: więc się domyśl...ja nie lubie udawać..ja cie po prostu nie kocham..nie ma tego między nami Michał cholera zrozum..ja nie chciałam cie ranić..bo już się zgodziłam..wiedziałeś ,że byłam naćpana fchuj..ale kazali mi spróbować...po prostu głupie być w udawanych związku..jak mi kiedyś przejdzie to sie odezwe. Na co on dobrze. Danka odrazu pyta co tam z "tupakiem" o co chodzi i wgl..i o co poszło//napisałam jej jak jemu przy czym mówiąc,że o nic w sumie nie poszło,że po prostu tego nie czuje i tyle..zrozumiała chyba..potem zlazła z fejsa..i ja też później Michał coś mi napisał czy sie spotkamy czy coś..ale nie odp bo już mnie nie było. Przypomniała mi sie Magda..,że wciąz mam u niej szanse..,że nasze relacje nie muszą byc niczym więcej jak przyjaźnią..no może czasem jeżeli obie będziemy tego chcialy będzie dochodziło do czegoś więcej..lubie te suczke..pewnie dzięki niej..po tym dachu..nie zwariowałam..dach opisze może w następnym poście-Let's do it again..może to kogoś zainspiruje..jak radyklane..i często szalone środki wyciagają ludzi z bagna..w którym tkwie..ale zmierzam do lądu.a raczej wyżej..na powierzchnie..już nie tonę kurwa..nauczyłam się nurkować..zaciskać żeby wstrzymac powietrze i iść dalej olewając setki barier i tych popierdolonych ludzi,którzy sa jak jakies jebane rekiny w tej mojej głębi..tak więc ugrzęzłam na trochę dłużej tam na dnie..przy dnie..jak swobodnie opadający wrak-którym można mnie nazwac,czy tam przyrównać..ale wypływam..nie jestem Jebanym Titanickiem Guys..Więc bez namysłu chwytam fona babci(tsa znów hajs na koncie mi sie skończył) a ostatnie grosze nie zgadniecie na co przejebałam?Na esa do biologiczki...haha..pisze jej ,że od chuja(oczywiście bez chuja) jest tego(tych wymarłych) i czy pani chce żebyśmy to zrobili w formie albumu,bo tak byłoby chyba najspójniej na co ona mi:

"Wolałabym aby to były osobne karty. Miłej pracy!(i to mnie rozpierdoliło az się uśmiałam )Wysiłek będzie doceniony!" łał..cóż za elokwencja u niej..Wolałabym,aby...szok miałam ją za pustą..szczerze..ale miłe zaskoczenie co?hah..nic już jej nie odp..pewnie dlatego,że hajs mi sie skończył..ale pewnie też dlatego,że nie chciałam wdawac sie w esemesową dyskusję z biologiczką..która nie chce mi wstawić 6..(na serio) ale o tym kiedy indziej.

Więc dzwonie..nie odbiera..ale szybko odzwania na mój:
-łaaał..skąd wiedziałaś,że ja dzwoniłam?
-zapisałam..
-ah..no chyba,że
-co jest?
- Mhym..w sumie to nic..Masz dziś chwilę?mam w sumie doła i ogólnie bywa chujowo..
-Jaaasne..Jadę do świnoujścia lecisz ze mną?Kupie ci bilet..
- do Św-ujścia?po co...
- Melanżować-śmieje się,a ja znów cieszę sie,że ją słysze niezaćpaną
-do znajomych robimy sobie taki zjazd z ludzmi wiesz pozytywna faza..zero dragów czysty alkohol..dawaj ze mną fajnie będzie nie pożałujesz.
- Ale dzis wracamy?
- gdzie tam?pogieło cie..dopiero w środę..
- w środę?eee..nie no odpada..matka mnie zabije
- tsa..ponoć zlewasz na to..i tak zawsze wszystko jebiesz..nie może być gorzej nie bądz cipka dawaj
- nie no Magda..mam rzeczy do roboty..jebane karty o gatunkach wymarłych musze robić
-Jeeeeezu..weź dzieciaku..daj se spokój z ta biologią..ta twoja biologiczką to suka..a ty dla niej wciąż coś robisz..ja ci dobrze radzę olej to..chodz w melanż
- Ale...-wzdycham..opieram sie o blat w kuchni..zastanawiam się
-mhyyym?Prymusko zajebana..chodz doniesiesz jej po terminie
-nie mogę właśnie
-mati za ciebie zrobi-śmieje się
-tsa na pewno..
-poprosisz go to ulegnie..masz to w sobie bejbe. Śmieje się:
-Magda ja to wiem..od zawsze ale kużwa co ja powiem matce ona mnie nie puści
-Oj boże..pierdol to i dawaj O 16:30 na kościuszki pod Kfc nie bądz lama,olej szkołe chociaż raz dla mnie słonko. Krzywie się na słonko ale chuj
-dooooobra...chuj tam..jebne jej prezent na dzień matki...może przejży na oczy jak uciekne na dłużej.
Jak mówie tak mam zamiar zrobić..analizuje ryzyko..mhym..zaginięcie mozna dopiero zgłosić po 2 dniach..drugi dzień to będzie przeciez poniedziałek...będa mnie szukac w szczecinie w św-ujściu naprędzej za tydzień-kiedy to już wrócę dawno do domu. Spotykamy się. Pytam Magdę o kode..czy wciaż łyka. Mówi,że nie ,że też detox..,że to rozpierdala jej pęcherz..że była u lekarza i wgl odstawia ten shit..mówi,że najwyżej przerzuci sie na co innego puszcza mi przy okazji oczko..uśmiecham sie słysząc z jej ust ,że to rzuca-dobrze dla niej. Chociaż wciąż mam ochotę handlowac i pogadac  z nią o tym..nie ryzykuje..nic nie wspominam..Gadam z nia o Dawidzie..o tym wszystkim..a ona każe mi iśc dalej..zamknąc to głęboko i nie wracać do tego..to nie nasza iwna i nic na to nie poradzimy-reasumuje. Ponadto gdy juz zbliżałysmy się do kas rzuciła:
- Mhym..sprawny masz język trzeba by to było jakoś wykorzystać.Kminie wtf znów..stajemy za jakimś grubszym,starszym gościem..analizuje o co jej chodzi..a ..już wiem..cała Magda..wciąż czuje do mnie pociąg..krzywie się w sumie..jakoś nie mam ochoty na takie akcje..nie dziś..nie jutro..raczej nie z nią. Już..Wysyłam Pani Ewie esa..,że jakby mnie nie było to jestem poza miastem-co by sie nie martwiła..i te kwiatki..mam nadzieję,że nie będzie mi miała za złe..kminie,że coś miałam zrobić..w szkole..w poniedziałek..myśle ze to te kwiatki..ale nie to nie to..ang?wiersz...też nie..2 ludzi przed nami..idzie teraz ten gościu..a ja sobie uświadamiam KURWA KONKURS! i tak też krzyczę..-haha. Magda wzdycha przewracając oczami:
- no weeź..nie mów ,że nie jedziesz.
- Oj Ja nie moge.
-możesz..ale peniasz
- nie po prostu nie mam nauki w dupie jak ty..licealistko zajebana bez matury-usmiecham się czekając na jej odzew..ale ona tylko przymruzyla oczy.
-idę..sory...następnym razem "bejb"-które specjalnie zaakcentowałam..I wypierdalam..zakładając słuchawki co by nie słyszeć czy za mną woła.Wracam. Potem znów wyłaże z foksem..myśląc kurwa chciałam cie zostawić ..Na 22 mamy byc u Matiego..aa..tuz koło przejścia stoi rower.-Easy money..,myśle..i chuj ukradlismy rower ja idę dalej z foksem..odpierdalam koszyk..tnąc się ta kratą po rękach(au) i odpierdalam szybko tylnie odblaski-co by ktoś z daleka nie skminił,że to jego rower. haha łańcuch spadł więc nie da sie na nim jeżdzić..kmi nie czy nie ma tam kamer..chuj tam mam to gdzieś..wypiłam półtora piwa na miejscówce i mam zajebisty humor..i taki zaćpany śmiech..chociaż nie jestem nacpana..i jakoś mi z tym dobrze. Pokochałam życie na detoxie.Wsiadamy i chuj..robie trzode bo do kurwy nie wiem co mi sie dzieje z fonem..zmienia mi sie adresat zamiast do matiego pisze do mamy:
-kraść rower-myśląc,że to mati
-nie. 5 min póxniej..dobrze ze z błedem napisałam:
-zajebualiśmy,co ile jeżdzi ten 61?(bo nie zdązyliśmy na ten 18 po 21)
a potem jeszcze dodaje do tego ciągu-chowamy go u cb zią na co mama:
-nie wiem..zobacz se na rozkladzie sobote. Kminie ze cos nie tak te jego odpowiedzi ale dalej ciagne nie domyslalac sie ze to mama:
-chowamy go u cb oks?
- u mnie nie
Juz wiem ze zly adresat..czytam ...MAMA! ja jebie w pizdu jebana kurwa mać..zgon ale potem jest jeszcze lepiej wymijam:
- Ee mamo sory..Radek nie tu wysłaał
- do mateusza z nim(z tym rowerem)
-do kogo tak brzydko piszesz?
-czekaj.. 10 min później co by wiarygodniej
- już bo zmieniał karte
-tak..tylko pamietaj o 24 masz być w domu zaufałam ci
-dobrze czekaj bo jemu bateria pada.Odezwe sie potem
Trafiam jeszcze lepiej..bo es zamiast do Matiego leci do Pani Ewy...kurwa jestem na siebie wściekła fchuj...teraz to juz tylko pozostaje mi to opisac tu na blogu..ze szczegółami które z pewnością Pani odemnie i tak wyciśnie..
I chuj chowamy rower..u matiego w piwnicy mówie co żem odjebała..a on nie może brechtu Kaaśka nie może ,że zajebaliśmy ten rower..Idziemy po piwo..Mielismy iśc na fabrykę..ale dobrze,ze nie poszlismy siedzimy na chodniku normalnie legalnie popijając warke..a tu jakieś 10 m od nas zabierdala w głąb stado dzików..by z Kaśką prawie zgon..chcemy się zwijać..szybko..Korzystając ,że fajerwerki wciąż"lecą" i dziki ida w odwrotną str zwijamy sie chowając foke do torby mateigo(jebana kangurzyca) co by jej nic nie ujebało jakby co. Potem czekając na nocny prawie pobiłam gościa co szarpał swojego psa..ale już mniejsza.Nie wracam tym nocnym...idziemy po wino bo Kaśka ma jakiś hajs..pijemy je normalnie ..brat do mnie dzwoni co ja odpierdalam i wgl ,że bd mięc "ograniczenia" czyli wprowadził(już) hasło na lapa..i chuj z tym..jebany braciszek..opisze nastepnym poście bo troche mi sie spieszy esy..więc jade tym nocnym po 24 pod grożba,że jeżeli nie wróe do pierwszej to przejebane na maxa a ze on na mnie czeka..i chuj obiecuje Kasce i Matiemu ze wyjde..zostawiam foke..zabieram klucz od kibla(który potem mnie ratuje) i szukam hajsu..u matki w torebce..kurwa ale ze mnie pojeb..ale chlać nam się chciało A Kasia zerwała z P[atrykiem..ja po tym dawidzie oczywiście fatalny humor..potrzebne nam to..Matka śpi z rodła napisałam jej esa ze już jade na co ona ,ze oks tylko mam byc cihco bo maja śpi i bez kłótni.Więc wbijam w butach do pokoju..jest ciemno..w naszym pokoju sa nieprześwitące zasłony co by mojej sis nie budziło rano słońce bo śpią z mamą przy oknie..tak więc półmrok..koło torebki dużo ciuchów..ktrych częśc wykorzystuje i układam..cos ala postać wkitraną pod kołdrą z głową pod poduszką(często tak spałam) Wiem,ze do 6 nikt się nie obudzi..ale..ey nie ma portfela..hyh..decyduje się na głupi krok..kradne..z obietnica,że mu oddam stówe z barku w pokoju obok..wszyscy śpią. Wychodze mówiąc co odjebałam..brechtają deklarując,że sie wszyscy złozymy i ze sprzedamy ten rower i git. Już czuje jak mnie Pani Ewa za tą historie zleje..aż się boje poniedziałku..ale tak to jest jak się robi głupie rzeczy..przynajmniej nie wymijam sie od konsekwencji. Lecim do Palladium..kupujemy 6 bułek bo jesteśmy głodni,3 paczki chipsów(po których dziś praktycznie mnie mdli) i 3 wina..oczywiście nie mamy otwieracza...czytajcie dalej poznacie tajniki otwierania butelek bez otwieracza..i chuj zostaja nam 40 dychy bo Kaśka kupiła jeszcze fajki. Idziemy na wały...próbujemy otworzyć wino kluczem..Dziś jestesmy "parą" les,które idą z Matim i Krzysiem ,wkrótce do inferno-klubu gejowsko,les. Dla fazy. No więc ja i moje bejbe sobie idziemy..siadamy na wałach na schodach...Mati kradnie cole..z takiego tam punktu gdzie są takie bary..kradnie te cole a my brechatmy assasin zajebany. Wpychamy te klucze brechtając i wpierdalając bułki.Mati ma fchuj faze ja już też i moje "bejbe" chyba też. Ale zimno tu u ciotki anyway..Udało się..jest jedno otwarte dla Kasi...ale dzieje się straszna rzecz..drugie wino z trzech zostaje stłuczone..od dołu..oblewając mi spodnie w okolicy udokolana i rozlewa się połowa zawartości..nie moge z brechtu ja jebie..śmieje się i mati wpada na genialny pomysł jak mi otworzyć moje..Jebnął po prostu przy schodach..tak ze cała szyjka łącznie z poczatkiem butelki sie rozjebała..Chodzmy stąd rzucam..bo ktoś tam siedzi i pilnuje tam gdzie kradniemy cole. Ale mati chce jeszcze jedną więc kradnie i idzemy niżej..moje butelka jest fchuj rozpierdolona.nie pokaleczenie sie graniczy z cudem..Idziemy więc...zamiast tego on kradnie całą zgrzewke..ja jebie w jaki brecht wpadam..uciekamy..wyjebałam zgrzewke podczas gdy oni przestawiaj to do reklamówki..reklamówka pęka..więc ładuje w cycki.Hahaha wypada..ale chuj targamy to znów Mati wbija po wyrzuconą zgrzewke i idziemy dalej pod jakieś drzewo..Leże na Matim..nachalna fchuj..zerwując ohydne wino,bo Kasia ma już dośc/..Gadamy o tym wszystkim..Mati usnął...potem wstajemy przecież muszę wracać..2 razy zwymiotowałam..oczywiście oni polewa..dwoi mi sie przed oczami i wgl..Ale jakoś doszłam..nikt się nie kapnął..usnełam i normalnie wstałam. A i jak lezliśmy na te wały to jakiś typ taki kibol się do matiego przygioł..ja patrze a to jakiś leszcz Mati do niego ani nie sapał ani nic a on spina..chciał na wjebać..ale cóż nie chwaląc się złożylibyśmy go...ogólnie ten typ to jakaś porażka..nawet nie chce mi się pisać..wypierdalam starczy wam tego gówna..chyba kacuje a już 19..wróciłam z salonu z Kaśką ,żeby dokończyć posta. Cóż popierdoliło nas wiem wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz