Szukaj na tym blogu

sobota, 26 maja 2012

Ain't no cool no more

mhym,,wczoraj poszłam się przejść z foksem..nie miałam ochoty z nikim gadać..ani sie spotykać..humor zjebany...Wyszłam na świeże powietrze..szłam Kasprowicza,przez różankę dochodząc prawie do końca..Spuściłam psa..ale ona nie miała ochoty biegać..siedzę więc sobie na czymś co przypomina jakiś kamień..a foka siada naprzeciw z jęzorem na wierzchu i uszami sztywno,merda ogonem. Wpatruje się we mnie chuj wie co myśląc. Ja wystawiam tylko ręke,co by ją pogląskać a ona zrywa się i daje się czochrać. Rzucam jej potem jakąś gałęź..grając w naszą ulubioną gre"Ja ci rzucam patyk,ty go gonisz aż upadnie a potem wracasz bez niego"-something doesn't work right?...oczywiście to nie udana wersja "przynieś" ale dobre i to..foka świruje przeskakując z łapy na łape..nakurwia tego swojego densa. Ja nawet się uśmiechnełam..bo rozwala mnie ten pies. Potem się zwijam. Psa też biorę na strych..kiedy ja nakurwiam na orbitreku ona lezy na dywanie(tsa mam kawałek dywanu na strychu) I mnie obserwuje. Po godzinie biegania jakoś nie mam dość..pomimo,że nogi mam troche jak z waty. Biorę łyka wody i przez kolejne 65 min nakurwiam brzuszki,unoszenie nóg do góry(chuj wie jak to się nazywało..tak się jakoś unosi tuż nad powierznią,żeby dolne mięśnie brzucha były napięte). Potem robie damskie pompki,nawet nakurwiam przysiady ze sztangą na plecach( tylko 10 kg było) i w końcu mam dość. Siadam na ławce do ćwiczeń łapiąc oddech. Znów biorę łyka. Foka tylko leniwie się przeciąga i kręcąc tyłkiem(zdzira) rusza w moją strone. Zamykam strych i idę się umyć. Brr. Wczoraj mieliśmy iść na działkę..przyszaleć trochę(taki plan był jeszcze w tyg) ..wiecie jakiś grill..pewnie alkohol,bez dragów tym razem..pewnie byśmy tam nocowali a rano do domu. Ale oczywiście po patoli którą zafundowała mi ciotka i powrocie przed 20 do domu odpadało..odpadało i dziś i wczoraj. Mhym...Danka się do mnie dobijała..miałam się z nią spotkac o 14..ale jestem dość zajęta zrobiłam sobie liste rzeczy związanych z nauką,które w ten weekedn choć częściowo mam zamiar i chce zrealizować Just Take a look:


Bio - Konkurs(anatomia fizjologia-będę się uczyć dziś wieczorem)-Konkurs w poniedziałek na piątej lekcji u nas w szkole(już wygrałam..pewnie poza matim i mną nikt nie przyjdzie-haha)
Razem z Bambusem,Matim i Radkiem co by nam podwyższyła oceny(nie chce mi tej 6 wstawić-suka) zgłosiliśmy się na opisanie gatunków wymarłych z wikipedii..zażyczyła se wydrukowania tego praktycznie wszystkiego plus laminowania..Whatever..niech jej będzie wydam hajs na to pieprzone laminowanie byleby mieć te pierdolone 6 i miec pieprzony spokój. Nie jest źle..anatomie i fizjologie w znacznym stopniu umiem ; D

Matma-Sprawdzian z Brył..niby poniekąd ogarniam wzory znam..ale musze jeszcze przysiąść bo w czwartek poległam -hyh

Niemiecki- i tu się kurwa zaczyna..jak na razie mam 2..ale będzie 5..jeszcze na początku sem szło mi nieźle..ale Nau zmieniła się w wredną zouze..z którą centralnie zaczełam się gryżć no bo kurwa człowiek też ma lepsze rzeczy do roboty niż 2 razy w tyg uczyć się na jebane kartkówki..Na początku sem powiedziała,że wstawi mi 6 za ten konkurs co go wygrałam(fartem haha) jeżeli utrzymam 5 z pierwszego półrocza. Na 6 nawet się nie staram..ale na piątke zalicze:
2 sprawdziany(chyba z ubrań i czasowników modalnych) 3 kartkówki (głównie słówka albo kolumny bądz ubrania) no i ze 2 zadania domowe..z temperatury i czegoś tam jeszcze

Hista- Puki co muszę zrobić ćwiczenia..jakieś 7 stron,ale spoko wszystko jest w książce no i ta nieszczęsna Mapa czyli terytoria angli w XIX w..ja jebie..tyle tam tego jest..podczas gdy Francja jest na 4..a niemcy na 3..Oczywiście mam aspiracje na 5..więc Francja nie wchodzi w grę.


Wos-Referat(terroryzm w UE) -mam już, I pieprzona prezentacja o Sz-nie z Matim..jeżeli to zrobimy to będzie 6.(hyh)

Poolski- Muszę napisać Wiersz,co by mieć 6..ale już mam wybiorę któryś z tekstów więc też skreślę  no i Sprawdzian ze Współczesności,

Angielski- Wiersz,No i Test z gramatyki..z całego gim..na zakresie rozrzeszonym..który muszę przyznajmiej na 4 zaliczyć co by dostać te 6 plus wiersz..a nie wiem o czym go napisać

Chemia-tu akurat nie ma żadnych problemów. 2 kartkówki z powtórzeń z klasy I-II. Takie tam powłoki,właściwości chemiczne i fizyczne..no i podstawowe zasady i kwasy-Easy

Technika-Tu akurat jest ból..musze uzupełnić cały zeszyt..którego nie nosiłam przez cały semestr(no co kurwa zgubił się..) i ułożyć jadłospis urodzinowy 


Fizykę kartkówki - Mam na szczęście z głowy

Bezpieczeństwo też.


Po 20 spotykamy się na te gatunki wymarłe u mnie..ogarne z wikipedi te gatunki każdy dostanie po pare wydrukuje i wylaminuje. Fchuj tego jest..ale wezme tylko te z obrazkami..i chuj tam. Wczoraj już mi było lepiej..chociaż śmierć Dawida to jakiś koszmar..ale..ale jakos się trza z tym pogodzić.wiem,że nie chciał mojej pomocy..ani pomocy innych..zrobił co chciał..i miał do tego prawo...pewnie myślał,że nie obchodzi nikogo..Ale suprise..co?..Yh..Wczoraj Miałam iśc do Matiego..Był piątek siedzę sobie na kompie..brat zabrał siostrę na spacer..a matka krząta się po domu sprzątając..zamieniłam z nią może raptem ze 3 słowa..po prostu nie mam ochoty z nią gadać..ale wczoraj jakoś przyszło nam to z łatwością..otwiera sobie piwo..puszkowanego Harnasia(Ble..) i coś tam pieprzy,że o jaka ja grzeczna dziś i czy już mi lepiej..zza lapa spojrzałam tylko na nią i zapytała spokojnym opanowany tonem:
-a ty znowu pijesz?
- przecież piątek jest. Przewracam oczami:
-a no tak..zapomniałabym..a gdzie twój przewzspaniały mąż-rzucam z ironią
- w pracy
- Tsa..o tej porze..nie wątpie
-drogę robi
-może jeszcze A2 co?zgadzało by się bo zawsze późno wraca..Matka nic się nie odzywa..dzwoni do niego gdzie jest i za ile będzie..Ja już wiem,że chleje z kolegami i będzie zajebany jak wieprz i równie ohydnie będzie jebał.Przed 20 wychodze z psem co by nie było spiny..jakos tak wychodzi,że nie dostosowałam się do ograniczenia czasowego..i wracam 30 po..ale "kara" i skarcenie mnie omija,bo przecież"mamusia" ma dobry humor bo se wypiła.Wchodzę. rozpinam psa i wgl.Siadam naprzeciw:
- I co zagubił się w drodze powrotnej?
- nie no już jedzie..
-weź..i ty sie tak dajesz..
-a ty nie wychodzisz nigdzie dzisiaj?-Unosze brwi :
-a mogę?
-możesz..ale niedługo..
-czyli do której?
- 23..
- no weź..do 2..?(myślę,może uda się z działką)
-oszalałaś?24 max..
- Dobra to do pierwszej..bo o 24 wyjde od matiego to akurat będę przed 1
- Maxmalnie 1 widzę cie w domu zrozumiałaś?
-tsa. Mati jest w teatrze z "krzysiem". Czekam aż da mi znać..mam wolną dyche..starczyło by chociaż na jakieś piwo..ale szybko dochodze do wniosku ,że nie będę dziś pić..i może zrobimy coś odmiennego..nie w naszym melanżowym stylu i pouczymy się matmy. Odbija mi ten detox.hah. Ma mi dać znać o której wróci i będzie"wolny". Piszę sobie z Olką..po 21 wychodzę się przejść.wciąż czekam na sygnał ciesząc się "wolnością". Wracam do domu po 22,odechciewa mi się w sumie wychodzić..ale wciąż jestem ubrana i czekam. Wojtuś oczywiście najebany(że ona se tak pozwala) i jak zwykle znów coś napierdala na mnie w drugim pokoju. Ale ja zaciskam zęby-dziś sie nie odezwę...miałam się starać nie zrobić nic głupiego. Haa..nie wyszło. Więc kładę się na łóżko..Esy ponoć mam do 22-hahahahaahahahahahahaah[...] hahahaah[...] i tak też wyśmiałam matkę . Kiedy ona coraz poważniej do mnie z tymi esami mówie:
-dobra weź..jest piątek daj se na luz..zresztą co ci to przeszkadza?
-była umowa- i tym mnie wkurwiała
- Umowa?Co ty do cholery wiesz o umowach...każdą obietnice łamiesz..weź daj se siana. Piszę sobie dalej aż wojtuś wyjeżdza z kordą:
-gówniaro wyłącz ten telefon.- Parskam jak to ja swą aragoncją(dobra wiem przesadzam ale ja kocham wkurwiać tego gościa) i olewając go do matki lekceważącym(jego) tonem:
-wez mu powiedz zeby się nie odzywał. Na co on wpada w furie znów coś tam pierdoli,ze to jego karta,że bla bla bla to tamto kurwa z enie ma pisania i nazywa mnie suką na co ja się wkurwiłam i mówie:
-zamknij ryj pieprzony świniaku-ee tak jakoś wyszło
na co on wyzywa mnie od pierdolonych suk i centralnie się na mnie rzuca..matka próbuje go powstrzymać..ale co ona kobieta bez kondyncji może poradzić. Szarpie mnie..wkurwiam się bo co on se kurwa wyobraża..wkracza babcia od której dostaje lepa i ostro zaczyna go wyzywać. Odemnie kedy tak próbował wyrwac mi fona dostał silnego kopa w brzuch...aż spadłam z łózka ale fona nie oddałam. Babka go tam ciśnie jest mega wkurwiona mówiu,że sobie kurwa nie zyczy,żeby mnie dodtykał a tym bardziej,żeby się tak odzywał nazywa go szmaciarzem Najgorszym śmieciem i wgl..myślałam ,że brat zareaguje ale on jak zwykle kurwa leży..coś tam nazywam mnie jak zwykle gówniarą bez zasad..matke kurwą..co znów doprowadza mnie do furii więc krzycze z drugiego pokoju zabierając kołdrę i poduszki:
- Jak ty Takie gówno kurwa możesz takie rzeczy kurwa mówić?Wypierdalaj stąd pierdolony frajerze.-czy jakoś tak,treść inna pewnie ale nazwałam go czymś w stylu dno i kazałam mu wypierdalać. On odgryza się czymś tam a brat każe mi się uspokoić..zagryzam zęby..rpóbuje wysunąc sobie łóżko brata..ale się kurwa zacieło..zostaje mi spać na dywanie..mhym..Lovely..ale tak od tego wieprza jebie ,że nie zamierzam wgl z takim czymś tam przebywać. Babcia zaczełóa gadac ze po chuj im byl ten dzieciak,ze ona się mają zajmuje..ze po chuj im ten slub,ze on sie zmienil ze ja jestem tylko dzieciekim is koro z nas jebane darmozjady to niech wypierdala ze mojemu bratu i mnie hajs i jedzenia juz wymowil. Moj brat w tym momencie az sie podniosl i ona czeka az jej wymowi..ze skoro matka jest kurwą to po co z nia jedzie..ogolnie takie jechanie bez barier.Babka nazywa go "czyms"na co on sie wkurwia i mówi,że cos to jestem ja. Na co wybucham śmiechem i mówie:
-co taki niedorozwinięty spasiony robol ze wsi może kurwa wiedzieć?. Na co zostaje szturnięta..a raczej jebnięta łokciem przez mojego brat,który przez zaciśniete zęby mówie:
-kurwa stul się już.Babcia kaze mi się uspokoić...matka każe mu się uspokoić(wojtkowi)ale on nie nie i znów coś tam. W końcu matka każe mu wypierdalać nawet dziś kazała mu już dziś być spakowanym..powiedziała,że nie chce takiego gówna więcej widzieć. na co on niech odda mu 20 tysięcy kredytu. Na co moja babcia wyjebała totalnie z grubej rury:
-a co za darmą ją używałeś?matka się troche wpieniła i kazała babce się uspokoić na co wojtuś:
- no zobacz jak cie kurwą nazwała. Na co Babka coś tam znów go cisnie. A ja do brata:
- i ty tak mu kurwa pozwalasz?o własnej matce..no wez kurwa.... Ale on nic nie mowi..jak mnie wkurwiają ci ludzie. No i w gruncie rzeczy babka jeszcze powiedziala,ze jak podliczy ile za niańkę powinnien jej zapłacić(10 zł za godzinę) to by jej się nie wypłacił. No i ja se leże na tym dywanie..kości mnie bolą...ale myśle chuj..nie daj im tej satysfakcji..lez tu...fona wyłączyłam...więc stwierdziłam,że już nie wyjdę..po 23:20 już wszyscy spali..było cicho..ja nie mogłam usnąć...zostałam sama z ciszą dudniącą w uszach..którą zagłuszało chrapanie wojtka..Yh.Przekręcałam się z boku na bok z pleców na brzuch. znów nie wiem czemu przypomniała mi się kanapa Dawida..kiedy to zawsze mogłam do niego przyjechać..przespać się na niej a jego matka zawsze gościła mnie jakby mnie miała za własną córkę.Hyh. Pewnie myślała,że trochę kręce z Dawidem..ale on nie był w sumie w moim typie..był dla mnie jak brat..bo to w końcu rodzina. Jeżeli mam już ich tak nazwać..więc zamknełam oczy..próbując sobie wyobrazić ukłąd jego salonu...średniej wielkości...ta nawet wygodna niebieska kanapa..stolik do kawy..który raz prawie rozjebaliśmy....na ścianie plazma..na wprost kanapy..więc mogłam sobie pooglądać..bo nikomu to nie przeszkadzało..na dole Play..jakieś kilka płyt-gier. I gitara do guitar hero..w którą Dawid grał non stop..a ja nie czaiłam ile w to można kurwa grać...Okno balkonowe przesłonięte firaną..która w nocy mnie trochę straszyła..wydawała się jakimś duchem czy czymś w tym rodzaju...wkurwiał mnie jej cień na panelach..ogólnie trochę dziwnie sie tam zawsze czułam..tak nie swojo..Udało mi się tam przenieść tylko na chwilę...potem znów się przekręciłam i wsłuchiwałam w odgłosy z ulic..rutyna..karetki..pisk opon..dzwięk tłuczonej butelki..głosne rozmowy koło bramy. Przez chwile stał tam nawet Heniek..Jak ktoś widzi i chociażby trochę zna chłopaków z piastów to napewno go skojarzy...z piastów przelazłam (myślami) na niebuszewo...wspominając Kacprowskiego...między innymi tego typa co miałby mnie trochę wkręcić w dealing..a szczególnie marychuaną..Tak się zastanawiałam..pójdę tam do nich i powiem,że mam kogoś do łamania..czy chociażby bliżej..do Mariusza(tego od Michała) na felczaka.Wyobraziłam sobie jaką przyjemność sprawiłoby mi gdyby Wojetk ten pseudokozak dostał pożadnie wpierdol od tych gości. Oni się nie patyczkują..wybili by mu zęby..połamali żebra..nie musiałabym im nawet płacić..z Mariuszem jesteśmy jak rodzina..w końcu jestem z Michałem..wspomniałam..z nim w takich sprawach jestem nietykalna....ale ma to też swoje minusy..mogę się stoczyć na dno..i stać bezwzględnym bezskrupułowcem..gotowym bić..kraść..krzywdzić wyłącznie dla hajsu i tego co nazywa się "honorem ulic"...Do Henia się nie odzywam..jesteśmy tylko na cześć,siema-widziałaś Kaśkę?-ee tam gdzieś przy paladium z aśką stała-a dzięks. I tyle..pomimo,ze jakieś 5 mscy temu proponował mi dealing..ale zrezygnowałam ze względu na "nocne" godziny pracy...Jak mi zdradził Mariusz będą ich "łamać" Bo jakieś 2 miechy temu całą gromadą z piastów rzucili sie na takiego typa bo miał trochę marychuany.Wszyscy na jednego,Mówił"nie fajnie kurwa" Byłem z Iwoną(jego żona) dobrze,że bez dzieciaka nie..iwona mnie trzyma ale się wyrwałem kurwa jebłem mu i jakoś się rozeszli kurwa..zabili by tego szczyla..a on tylko skuna miał wiesz co nie marychuane kurwa ciołki jebane" Michała to wtedy nudził..ale Mariusz zlookał go..tym swoim nieprzytomnym..jakby zjaranym fchuj lookiem i powiedział żeby się trzymał lepiej od nich zdala na co michał oj wiem wiem ja z nimi tylko na cześć.Idę się poucze bo matka wraca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz