Szukaj na tym blogu

piątek, 27 września 2013

The Lost Tapes:nienawidzę jej(Unfinished)




Nie ma granic ludzki wyzysk, pozostajesz jednym z milionów
Pochłonął cię materializm? W ścierwo zamienił twój rozum
nie zejde z tronu  za kłamstwa prosto w oczy dziś pozbawiam cię oczu
Sprawiedliwość nadal żyje i wkrótce dojdzie do głosu
mój język chciałaś poczuć?zawsze rozkoszujesz w sobie ludzi?
złamałaś zaufania votum,tamto co było już  nigdy nie wróci
pierdolone suki,patrzę na litość przez pryzmat zjebanego losu
Kilku spalonych marzeń i szlaków bez powrotu
może wróce do prochów i wcale nie mów ,że jest ci przykro
mam nad to problemów,chyba muszę po prostu zniknąć
chociaż byłaś blisko,to moje plany wyjebałaś w błoto
Jeśli wyglądasz przez okno nie sprawiasz przyjemności oczom
mierze wysoko ty sama nie wiesz kim chciałabyś być
z tobą to nie możliwe,przez kilka kwestii całkiem osobistych
ej myśl,myśl,rozpurte serca któreych nie da się zaszyć
przypominają, że nie wszystko da się naprawić...


Ja nienawidze jej,chociaż mówi,że mnie kocha
ja nienawidze jej,jej miłość jest jak choroba
nienawidze jej,będę się z tym afiszować ja nienawidze jej,a nie docierają te słowa
ja nienawidze jej,chociaż ona pragnie mnie zobacz
słuchaj ja nienawidze jej, a świat zwariował..




czwartek, 26 września 2013

#Redrum(zamach)










                       REDRUM (zamach)










ej kurwa to zamach,robie krok,mrok podąża za mną
frajerzy wypierdalać,-fuck off,bo to zmombarduje miasto
odpierdala mi jak po alko,pierdole wack'ów,pierdole sobote
to ja tu z buta wjeżdzam jak biggie na drzwi wejściowe
szmato powiedz im,że jestem artystą zła,zobacz
ziomek spójrz maluje wersami strach w ich oczach
mam moc jak koka,ona działa na mnie mocniej niż kokaina
chyba ją kocham,to troche przerażające ,że chce ją zatrzymać
wystarczy chwila,żeby mnie wkurwić,(oddech) jestem władcą
zła zdzira tnie twój mostek,sune w dół aż przyjże się flakom
nie ma patrzeć na co,ziomek zostawiam to -podaj ogień
zamykam babkę w szopie,zrobie jej haszkomore
how high? powiedz,dzisiejszej nocy wrzucam najwyższy bieg
prosze,kotku rozchyl uda,to będzie niezobowiązujący seks
tamten leszcz?jeden strzał,kula przebiła mu mózg
mała wdech,jestem mistrzynią prochu jak jebany lucky luck


Coz... 



ciężki styl jak heavy metal,to moje chore bragga
mówią,że celują jak snajperzy,mało który w bit trafia
ziomek błagam,nie freestyluj nawet bo jesteś za słaby
ej suko to zamach twój styl jakoś widze tylko za kratkami
ej zamilcz w tej klatce dziwko ty robisz za tanią panne
twoje teksty schylają się po mydło-są przeruchane
przyznam,że masz talent- suko jedynie do odstraszania lasek
a te suki nie wrócą,nawet jeśli rzucisz pokeball'em
ej troche się pobawie, wbijam w środek wixy,rzuce się w tłum(ciała!)
pokaże Ci co potrafie,zmieniając cole i whiskey w jebany Redrum(zamach)


[...]












czysta psychodela



                                 


"już dawno zaszło słońce,otwieram do piekieł wrota
wyprawiam okulistyczny obrzęd,twoja dusza zostanie stracona"






Zakładam religie,nasza msza to pierdolona orgia
Opętane zakonnice i ja......weź to sobie wyobraź
na środku pomieszczenia ołtarz,recytuje Ci przy uchu biblie
pozamykane okna-pokaż,tętno staje się szybsze?
jeden moment...i krzykniesz,przełamując tą cisze
jedynie spojrzenia zimne,na podłodze połamane krzyże
Podejdź bliżej,jak temperaturę nie przestane Cię podkręcać
podoba ci się,zaciągam się szlugiem,majtki na podłodze#hell ya
ej wysłannik z piekła,zaraz złoży Cię w ofierze
chcesz to bądź niegrzeczna,zapalam ceremonialne świece
idę po Ciebie,w okół w dół spuszczone głowy
z Joker'a uśmiechem,gdy siostry nie przestaja się modlić
pentagramy to część orgii-mażę krwią po ścianie
nie wiesz co nastąpi,lecz będziesz robić co Ci każe
miej tą świadomość kochanie,gdy się bezdusznie uśmiecham
wyszepczesz tylko amen,gdy stane nad łóżkiem -czysta psychodela


Ej mogę Ci to obiecać,w dzisiejszą noc innowiercy spłoną
dzieli nas spora przepaść,dziś wyrwę Cię bogom
te wersy to prolog,nastaw się na serie brutalnych tortur
Ej skarbie dołącz do barw psychopatycznego mordu
no dalej chodź tu, .....nie myślałaś,że fantazje są realne?
zakonnicy kostium-zwłoki w prześcieradle plus nóż na twoim gardle
mam chorą wyobraźnie,mój mózg kreuje te zdarzenia
jestem pierdolonym diabłem,a to czysta psychodela





zakładam religie?kurwa przecież to piąty piekła krąg
twoje kręgi szyjne i moje usta ,uległaś- poczuj to
dreszcz Cię przechodzi jak prąd,poczuj  ten klimat
troche grozy,siostry klęczą na połamanych krzyżach
to już niedaleko finał,lecz dziś oszczędzę Ci  bólu
cichy krzyk-zabiorę twoją dusze,do reszty moich duchów
emocjom dam upust,babcie nazywają mnie Antychrystem
szepcze wprost do twoich uszu-dzwoń po egzorcyste..
to i tak żadne wyjście,......hamuje popęd seksualny
wyglądasz apetycznie,od mojego dotyku przechodzą cię ciarki
przegryzasz wargi,życie jak film-czarny charakter to moja gaża
kotku poznęcajmy się razem nad szczątkami ludzkiego ciała
wiem,że byś tego chciała,przeniose Cię w całkiem inny wymiar
innowiercy to plaga,wieszam ich na odwróconych krzyżach
ej wybacz czas tyka chyba pora to skończyć 
Logika zanika więc przypal jak przelecę te siostry... 





Ej mogę Ci to obiecać,w dzisiejszą noc innowiercy spłoną
dzieli nas spora przepaść,dziś wyrwę Cię bogom
te wersy to prolog,nastaw się na serie brutalnych tortur
Ej skarbie dołącz do barw psychopatycznego mordu
no dalej chodź tu, .....nie myślałaś,że fantazje są realne?
zakonnicy kostium-zwłoki w prześcieradle plus nóż na twoim gardle
mam chorą wyobraźnie,mój mózg kreuje te zdarzenia
jestem pierdolonym diabłem,a to czysta psychodela

[...]







środa, 18 września 2013

Fuck you,I miss you so much/szept szaleńca

Zabawne. Za oknem pada deszcz, jestem chora,siedzę w domu. Dochodzę do siebie. Hah. Ala miała urodziny. deks,deks,maria,alko...oh well. Tak znów wpadam w sidła używek. Choć myślałam,że sprytnie się wyrwałam. No cóż...jednak nie. Ostatnimi czasy gustuje również w opiatach. Ciekawa zależność między kodeinową a deksową tolerancją. Obydwie substancje działają antagonistycznie. A kombinacja tych dwóch poza tym,a właściwie przede wszystkim,że potrafi zabić,dostarcza wykurwistego fchuj haju...dosłownie jak Ekstscy...Staram się ogarniać to wszystko. Połowa września. Jebany wrzesień,którego nienawidzę. Okradł mnie ze szczęścia kilkukrotnie...mhm no cóż. Może kiedyś się to zmieni? Nie wiem..tradycyjnie cierpię z powodu choroby,jak to tradycyjnie we wrześniu. Jeżeli powtórzę błędy z zeszłego roku..szczególnie z matmą,nie uda mi się na farcie. Feta,feta,feta. Uh..przydałaby się. Wiem,że tak łatwo przestać ogarniać. Nie przetoczyć się na drugą stronę linii., Wiem,że stąpam po cienkim lodzie,wciągając grube kreski. Kurwa..wiem to. Im paranoid. Nie mogę spać nocami. Pale,coraz więcej pale. Nie tylko marii..Tytoń to syf. Mimo wszystko lubie patrzeć na życie poprzez mgłe z papierosów. Magda nie daje mi spokoju. Wraca do mnie, nienawidzi,kocha,nienawidzi,wraca,chce to rzucić,wraca,chce żyć w zgodzie,znów mnie nienawidzi. Lol. Ma chłopaka a wciąż chce czegoś odemnie. I don't give a fuck. Serio. Nie może oczekiwać odemnie niczego. To,że ćpam to moja sprawa. Od kiedy interesowało ją właściwie moje zdrowie? mhm..wlewała we mnie hektolitry alko,upajając pocałunkami..wmawiając mi,że mnie kocha i,że wszystko będzie dobrze. Z nią? Napewno nie. Leave it.  Popijam ciepłą herbatę. Funia leży obok pilnując mnie. Ami śpi koło niej. Jednak najmniejszy ruch wystarczy,by rzuciły na mnie podejrzliwe spojrzenia w stylu:Odchodzisz? Właściwie to nie. Choć chyba znów pogrąże się w haju. I odlecę na inną planete. Heh. Znów nie jest dobrze. Znaczy niby jest stabilnie,ale czuje ,że grunt zaczyna się osuwać. Um well. Wciąż mam przed oczami chore obrazy . Retrospekcje tamtych zdarzeń zrywają mi sen z powiek. Chore,realistyczne sny zdają się mnie gnębić. Czuję,że tone. Budzę się nie mogąc złapać oddechu. Poniekąd dlatego,że mam zawalone gardło no i cholerny katar. Ale tak serio to chyba coś mnie gnębi. Staram się nie myśleć o tym co było. No właśnie..staram się. różnie wychodzi. Nie chce popadać w alkoholizm..ani w narkomaństwo. Przecież chce być psychiatrą ...to do czegoś zobowiązuje.   Zrobiłam sobie w końcu tunel. W prawym uchu w przeciągu 2 dni 5mm. W lewym za to 3mm,puki co. Czekam aż się zagoi troche. By rozciągnąć kolejno do 8 mm...być może potem do 12. Wiem,wiem nie tak szybko. No,ale tak to jest ze mną jak się upre. Fuck pain. Kocham swoje suki. Jedynie one naprawdę mnie kochają. Czasem się na nie wydzieram,w sumie wkurwia mnie ta ich bezinteresowna miłość...No bo tak naprawdę robie dużo złego a pomimo to one są we mnie ślepo zapatrzone. Nie mogę patrzeć w oczy Funii,które nasiąknięte są jakimś bólem. Przeżyła własne piekło. To cudowne uczucie,wiedzieć,że dzięki mnie jakoś wraca do siebie. Potrzebuje tylko troche miłości i poczucia bezpieczeństwa. Wciąż nie ufna. Pełna fobii i obaw. Potrzebuje jeszcze trochę czasu. Nigdy ich nie oddam. Z ludzmi jest chyba podobnie.  Cokolwiek. Nie chcę tracić czasu na te rozkminy. Czytam książke pt " Kokaina" Barbary Rosiek. wczytałam się trochę. Pomaga mi to zrozumieć po części też siebie. A to chyba najważniejsze by z przeczytanych książek wynieść najwięcej ile sie da. Magda do mnie pisze, nie nie ta narkomanka. Mail'e usuwam na bieżąco,nie czytając ich nawet. Nie tęsknie za nią. To nie jest warte mnie. Ani jej. Nawet nie wzruszyło mnie to,że za mną tęskni. W sumie to troche żałosne,że próbuje przykuć moją uwagę takimi tytułami wiadomości. Gra na moich uczuciach-No doubt. Ale mną nie da się manipulować. No chyba,że się zakocham. Co trafia się raz na 3000000000 tys lat. Huh. Jadę prawdopodobnie do taty na weekend. Od wakacji go nie odwiedzałam. Chciałabym utrzymywać z nim w miarę stabilny i regularny kontakt. Ale czasem jest to niemożliwe. Jestem chora. Kurwa jestem chora. A tak ustawiłabym się z kimś. Może spotkanie z którąś wyjdzie mi na dobre? No hard feelings bitch. Wole pozostać zimną suką niż niszczyć komuś życie. Dobra. dosyć tego jebanego monologu. Spowiedź zakończona. Czas na wersy


myśli szepczą ,że mam nie zwracać na nic uwagii
-tak zostanie na wieczność:musisz nauczyć się ranić
jej słowa delikatne jak aksamit,w ich autentyczność nie wierze
przechodzą mnie ciary,wiem,że strach chciałby mnie przelecieć
odganiam go skutecznie,wrzucam herbate do filiżanki
nie uciekne przed jej zapachem,myśli staram się stłamsić
-weź się zamknij-przemknęło,lecz nie dotarło wcale
-on jest już martwy-niemoc tworzy od środka ranę
żyje w tym bałaganie,to mój burdel-ogarnij się!- mówią
mają mnie za burdel mame,to trudne!-to może runąć
jestem zimną suką,chociaż w tej walce brakuje mi odwagii
milczałam długo,połamane palce nie dadzą rady podciąć kabli
nie ważne jak głupio to zabrzmi ,tak jest w rzeczywistości
surrealizm tamtych akcji,zastanawia mnie czy chce dołączyć?
trzydzieści sześć stopni-spada,ponoć nadzieje nie umarła
rzucić obowiązki?co noc,przelewam ból na kartkach





ej,motywacja spada,widocznie nadzieja lubi być sama
to już nie sarkazm,kilku chwil nie da się wymazać
nie ważne jak się staram,bóg nie istnieje,olewa prośby
-uwolnij się od ćpania,proszę pomóż mi zamknąć oczy
w tą ciemność skoczyć,bez lęku ,dobij mnie,oddam wszystko
dość chorych filozofi-uronisz nademną łze gdy upadne nisko?
myśli milkną,daj mi tlen no już,dłoń masz zimną jak klamka
w myślach naciskam spust częściej niż "zielona słuchawka"
tu trzeźwość jak abstrakt-przestań serce zapierdala jak mazda,
pierdolić ból ,blizny na rękach-nie pierwsza nie ostatnia
poprzednia smukła jak jej talia-seria niespełnionych obetnic
na szmaty nie znam lekarstwa,każda miała szanse się spełnić
-przestań pieprzyć. chce krzyczeć pierdolony szept szaleństwa
 wierz mi to płynie w moich żyłach,neuronach i bębenkach
każą mi przestać,zawijam się jak bletki,poskładana jak puzzle
w głowie jebane szepty:-proszę Cię wróc (Ej!)