Szukaj na tym blogu

środa, 18 września 2013

Fuck you,I miss you so much/szept szaleńca

Zabawne. Za oknem pada deszcz, jestem chora,siedzę w domu. Dochodzę do siebie. Hah. Ala miała urodziny. deks,deks,maria,alko...oh well. Tak znów wpadam w sidła używek. Choć myślałam,że sprytnie się wyrwałam. No cóż...jednak nie. Ostatnimi czasy gustuje również w opiatach. Ciekawa zależność między kodeinową a deksową tolerancją. Obydwie substancje działają antagonistycznie. A kombinacja tych dwóch poza tym,a właściwie przede wszystkim,że potrafi zabić,dostarcza wykurwistego fchuj haju...dosłownie jak Ekstscy...Staram się ogarniać to wszystko. Połowa września. Jebany wrzesień,którego nienawidzę. Okradł mnie ze szczęścia kilkukrotnie...mhm no cóż. Może kiedyś się to zmieni? Nie wiem..tradycyjnie cierpię z powodu choroby,jak to tradycyjnie we wrześniu. Jeżeli powtórzę błędy z zeszłego roku..szczególnie z matmą,nie uda mi się na farcie. Feta,feta,feta. Uh..przydałaby się. Wiem,że tak łatwo przestać ogarniać. Nie przetoczyć się na drugą stronę linii., Wiem,że stąpam po cienkim lodzie,wciągając grube kreski. Kurwa..wiem to. Im paranoid. Nie mogę spać nocami. Pale,coraz więcej pale. Nie tylko marii..Tytoń to syf. Mimo wszystko lubie patrzeć na życie poprzez mgłe z papierosów. Magda nie daje mi spokoju. Wraca do mnie, nienawidzi,kocha,nienawidzi,wraca,chce to rzucić,wraca,chce żyć w zgodzie,znów mnie nienawidzi. Lol. Ma chłopaka a wciąż chce czegoś odemnie. I don't give a fuck. Serio. Nie może oczekiwać odemnie niczego. To,że ćpam to moja sprawa. Od kiedy interesowało ją właściwie moje zdrowie? mhm..wlewała we mnie hektolitry alko,upajając pocałunkami..wmawiając mi,że mnie kocha i,że wszystko będzie dobrze. Z nią? Napewno nie. Leave it.  Popijam ciepłą herbatę. Funia leży obok pilnując mnie. Ami śpi koło niej. Jednak najmniejszy ruch wystarczy,by rzuciły na mnie podejrzliwe spojrzenia w stylu:Odchodzisz? Właściwie to nie. Choć chyba znów pogrąże się w haju. I odlecę na inną planete. Heh. Znów nie jest dobrze. Znaczy niby jest stabilnie,ale czuje ,że grunt zaczyna się osuwać. Um well. Wciąż mam przed oczami chore obrazy . Retrospekcje tamtych zdarzeń zrywają mi sen z powiek. Chore,realistyczne sny zdają się mnie gnębić. Czuję,że tone. Budzę się nie mogąc złapać oddechu. Poniekąd dlatego,że mam zawalone gardło no i cholerny katar. Ale tak serio to chyba coś mnie gnębi. Staram się nie myśleć o tym co było. No właśnie..staram się. różnie wychodzi. Nie chce popadać w alkoholizm..ani w narkomaństwo. Przecież chce być psychiatrą ...to do czegoś zobowiązuje.   Zrobiłam sobie w końcu tunel. W prawym uchu w przeciągu 2 dni 5mm. W lewym za to 3mm,puki co. Czekam aż się zagoi troche. By rozciągnąć kolejno do 8 mm...być może potem do 12. Wiem,wiem nie tak szybko. No,ale tak to jest ze mną jak się upre. Fuck pain. Kocham swoje suki. Jedynie one naprawdę mnie kochają. Czasem się na nie wydzieram,w sumie wkurwia mnie ta ich bezinteresowna miłość...No bo tak naprawdę robie dużo złego a pomimo to one są we mnie ślepo zapatrzone. Nie mogę patrzeć w oczy Funii,które nasiąknięte są jakimś bólem. Przeżyła własne piekło. To cudowne uczucie,wiedzieć,że dzięki mnie jakoś wraca do siebie. Potrzebuje tylko troche miłości i poczucia bezpieczeństwa. Wciąż nie ufna. Pełna fobii i obaw. Potrzebuje jeszcze trochę czasu. Nigdy ich nie oddam. Z ludzmi jest chyba podobnie.  Cokolwiek. Nie chcę tracić czasu na te rozkminy. Czytam książke pt " Kokaina" Barbary Rosiek. wczytałam się trochę. Pomaga mi to zrozumieć po części też siebie. A to chyba najważniejsze by z przeczytanych książek wynieść najwięcej ile sie da. Magda do mnie pisze, nie nie ta narkomanka. Mail'e usuwam na bieżąco,nie czytając ich nawet. Nie tęsknie za nią. To nie jest warte mnie. Ani jej. Nawet nie wzruszyło mnie to,że za mną tęskni. W sumie to troche żałosne,że próbuje przykuć moją uwagę takimi tytułami wiadomości. Gra na moich uczuciach-No doubt. Ale mną nie da się manipulować. No chyba,że się zakocham. Co trafia się raz na 3000000000 tys lat. Huh. Jadę prawdopodobnie do taty na weekend. Od wakacji go nie odwiedzałam. Chciałabym utrzymywać z nim w miarę stabilny i regularny kontakt. Ale czasem jest to niemożliwe. Jestem chora. Kurwa jestem chora. A tak ustawiłabym się z kimś. Może spotkanie z którąś wyjdzie mi na dobre? No hard feelings bitch. Wole pozostać zimną suką niż niszczyć komuś życie. Dobra. dosyć tego jebanego monologu. Spowiedź zakończona. Czas na wersy


myśli szepczą ,że mam nie zwracać na nic uwagii
-tak zostanie na wieczność:musisz nauczyć się ranić
jej słowa delikatne jak aksamit,w ich autentyczność nie wierze
przechodzą mnie ciary,wiem,że strach chciałby mnie przelecieć
odganiam go skutecznie,wrzucam herbate do filiżanki
nie uciekne przed jej zapachem,myśli staram się stłamsić
-weź się zamknij-przemknęło,lecz nie dotarło wcale
-on jest już martwy-niemoc tworzy od środka ranę
żyje w tym bałaganie,to mój burdel-ogarnij się!- mówią
mają mnie za burdel mame,to trudne!-to może runąć
jestem zimną suką,chociaż w tej walce brakuje mi odwagii
milczałam długo,połamane palce nie dadzą rady podciąć kabli
nie ważne jak głupio to zabrzmi ,tak jest w rzeczywistości
surrealizm tamtych akcji,zastanawia mnie czy chce dołączyć?
trzydzieści sześć stopni-spada,ponoć nadzieje nie umarła
rzucić obowiązki?co noc,przelewam ból na kartkach





ej,motywacja spada,widocznie nadzieja lubi być sama
to już nie sarkazm,kilku chwil nie da się wymazać
nie ważne jak się staram,bóg nie istnieje,olewa prośby
-uwolnij się od ćpania,proszę pomóż mi zamknąć oczy
w tą ciemność skoczyć,bez lęku ,dobij mnie,oddam wszystko
dość chorych filozofi-uronisz nademną łze gdy upadne nisko?
myśli milkną,daj mi tlen no już,dłoń masz zimną jak klamka
w myślach naciskam spust częściej niż "zielona słuchawka"
tu trzeźwość jak abstrakt-przestań serce zapierdala jak mazda,
pierdolić ból ,blizny na rękach-nie pierwsza nie ostatnia
poprzednia smukła jak jej talia-seria niespełnionych obetnic
na szmaty nie znam lekarstwa,każda miała szanse się spełnić
-przestań pieprzyć. chce krzyczeć pierdolony szept szaleństwa
 wierz mi to płynie w moich żyłach,neuronach i bębenkach
każą mi przestać,zawijam się jak bletki,poskładana jak puzzle
w głowie jebane szepty:-proszę Cię wróc (Ej!)





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz