Szukaj na tym blogu

piątek, 20 stycznia 2012

Dxm'mowanie=sorry/Spójrz przez okno

hyh. Wiem,ze Pani Ewie i reszcie osób sie to może nie spodobać,ale jak można bylo zauważyc mialam spora przerwę w używaniu Tussidexu i acodinu. Yeah . Pewnie większość myślala ,ze mi przeszlo? ; D...mhym cóż...mianowicie spokoju nie dawalo mi 3-cie Plateu(są 4) Większość zapyta co to kurwa jest? Więc wyjaśniam. Fazy Dxmu dzielimy na 4.
1 przyapda na 1 mg-2,5 mg na kg masy ciala, Objawia się uczuciem podobnym do "podpicia" kręci się fajnie w glowie,nastrój jest wspanialy,nogi są takie leeekieee ,czuję się niby"plywanie" potrząsanie glową sprawia nie lada frajdę,a sluchaniu muzyki towarzyszą lekkie halucynacje przy zamkniętych oczach, ma się wrażenie poznawanie na nowo otaczającego świata.
2. od 2,5 mg do 7,5 mg. Są to silniejsze efekty 1,wystepuja już problemy z mową, nogi stają się ciężkie,ale jesdt to cholernie przyjemne przy chodzie (chód przypomina roboci(?) mój byl normalny) oczywiście powiększenie źrenic,Wszystko zaczyna niezwykle fascynować,niezle pobudzenie
Plateu 3 Od 7,5 do 15 mg. Tu zaczyna się już Hardcore,powoli traci się kontakt z realem..ma się totalne wrażenie odrealnienia. Halucynajcje i abstrakcyjność. Chód nie do ogarnięcia..żrenice jebitne...mowa przypomina Natlok slów..co chwile jakieś flashbacki.
Plateu 4 4 to mocna przesada Obbe,zerwanie polaczen miedzy neuronami,przy wysokich dawkach smierc. Darujmy sb opisywanie bo do tg plateu totatalnie nie mam ochoty dochodzic.





Aight. Tak więc Byla to środa.,Mialam z olka iść z fokim . Wcześniej wrócilam z Majowego,od tych ćpunów i od Sandry która ma poparzony przelyk,próbując naklonic ją na wizytę w szpitalu. Bezskutecznie. Dawid,którego matka jest chemiczką i oczywiście nic nie wie o poparzeniu kwasem mrówkowym czy tam domestosem (dluga historia) siedziala w salonie,a my w kuchni badz drugim pokoju. wschluana w tv wgl nie zwracala uwagi na naszą ostrą wymiane zdań z Magdą(kumpela Sandry...taka niby wielka przyjaciolka kurwa a opierdolu od jej starej sie bala) i Dawidem,którzy zacięcie twierdzili oj kurwa nic jej nie bedzie. Wkurwilam sie. Na dodatek wiem jak uzyskać tego rosyjskiego krokodyla..na co cholernie sie najarali..Oczywiście wersję oczyszczoną,która ze względu na usuwanie Jodu odpowiedzialnego za niszczenie tkanek(i cale to gnicie i ból j odpowiedzialny) wychodzi dość drogo i pracochlonnie...jebac ich. dostalam od nich opakowanie acodinu,jakoze kraza plotki o wycofaniu tussidexu. Rozdzial deks'a chcialam zakonczyc wlasnie 3 plateu. I takze się stalo. Tak więc dochodzi godzina 19.W kieszeni plaszcza mam pozostalość po moim "spotkaniu". 30 tabletek po 15 mg każda. Wychodzi jak w paczce tussi,czyli 450 mg.  Cpając tussi zawsze bralam po 8 tabsów,osiagając 2 plateu,potem dorzucalam kolejne 7 czując slabnącą fazke nie czujać zbytnio innych efektów poza dobrym,lagodnym samopoczuciem i ni to pobudzeniem ni to sennością. Suszę wlosy. za 20 min wychodzę. Matki nie ma. Babcia spi..nudzi mi się w sumie. Czy to odpowiedni moment?Mhym..raczej..lykam jeden 10 tabsowy blister ,zapijam szklanką soku grejfrutowego. Po 5 minutach powtarzam czynność. a po kolejnych 5 chowam już puste blistry wraz z opakowanie sporotem do kieszeni plaszcza. Czuje sie spoko.Zapinam foke,uśmiecham się do siebie.Wyciągam swojego nowego Blackberrego z kartą 8 gb i szybko zapuszczam The gam'e-Slangin' game.  Idąc po schodach mijam pojebaną Burakową(ta co twierdzi ze jej żarówki wykręcam) zrzędliwa jest.Na szczęście jak zwykle mam na uszach sluchawki.więc wymijająco przytakuje i wychodzę z klatki.  Na dworzu jest dość chlodno.Zastanawiam się dlaczego nie zalozylam kurtki?niue chce mi sie wracać,zresztą olka już czeka. Idziemy do Parku Kasprowicza. Gadamy o wszystkim,powoli zaczyna mnie wcinać. Olka ma ochotę na kebaba. ja w sumie tez jestem glodna. Mam już dość spore źrenice.ale jakoś staram się udawac jakąs czynność biorąc od mamy pieniądze. Udalo się. Bez zbędnego przyaplu idziemy do turka. Jakość dziwnie zaczynam się czuć. A więc dziala?uśmiecham się czując przyplyw Fazy. Czekamy na zamówienie siedząc,sporo ludzi. Turki jakoś dziwnie się patrzą. Za to "Kelnerka"(?) policzyla nam za duzo. Ogolnie jest glosno. Mój glos pewnie ginie wśród innych glosów,jednak one jakby rozmzują się na tle mojego. Powoli zaczynam mięc problemy z mową. Olka się smieje,zbulwersowana ze policzyla nam za duzo:
-Mam do niej podejść?-pytam
-nie no przestań
-powiem lej te cole kurwa. zaczynamy brechtac uświadamiając sobie,ze nie ma maszyny do coli. I pewnie zaczelaby plakać. Po 5 minutach wychodzimy. Idziemy do olki. Jest już po 20. A o 21 wraca jej mama.  Coraz mocniej mnie "wcina" Czuje się odrealniona. Olka ma wspólny korytarz z sąsiadami. Tak więc zeby wejść do kuchni czy do Toalety trzeba temu stawić czolo. hyh. Idziemy do Pokoju. Ktory jest odzielony przed pokojem od pokoju jej mamy obok. sciagam plaszcz i buty. Siadam na lozku. Faaaza jest silna. olka pokazuje mi zdjęcia. Na nich w wieku moze 2 lat? Z ojcem,dzidkami ,kuzynkami matka itp.  Czuje się ostro odrealniona. w sumie to czuję się jakbym byla w tych zdjęciach. Jakby świat się zatrzymal na moment,a ja obserwowala cale zdarzenie. Skonczylam ze zdjęciami. Olka ma ze mnie polewke. Zrenice są jebitne..zbeiramy się za jedzenie. Olka soczyście je..odechcialo mi się jeść..spróbowalam surówki..smak byl jakis dziwny,..taki..? ograniczony?jakiś taki ala metaliczny...nie wiem jak go okreslic. Dziwny w kazdym badz razie. Pakuje go z powrtem w folie. Olka dziwnie sie patrzy. Pyta:
-Niedobrze ci?
- Nie...jesc mi sie nie chce. Strzela wtf analizując konczy:
-Aha. Klade sie na plecy. Telewizor jest w odleglosci jakichs 3 m od nas. Zamykam oczy:
-bedziesz spać?
-niee,tak na chwile,fazować będe(z seri"tripować")
-ahaa okay.
-Jakby twoja mam przyszla to mow ze spie
-dooobra. Olka sobie szamie. Ja zamykam oczy i czuję jak powoli odplywam w niematerialny świat. Przed oczami pomarańczowo. Jakieś figury geometryczne..pierw czerwony kwadrat ewolujący w granatowy trójkąt stający się zielonym rombem.,po chwili czuję się jakbym miala przed oczami ekran telewizora, wciąż j pomarańczowo ale czuje jakieś zaklocenia. Uśmiecham się. Moje cialo zdaję się dziwnie promieniować,tak przyjemnie jakby falowalo:
-czego się uśmiechasz ćpunie?
- tak jakoś...przyjemnie mi. Otwieram oczy:
-zajebiste uczucie Olka..ale nie wiem jak dojde do domu. Smieje się zdając sobie beznadziejność swej sytuacji..Olka też:
-ey muszę jeszcze naczynia umyć.
-Spoko olu...pomogę ci...
- okaay klaczo
- Ey ja tu fazuje a tu twoja mama wchodzi. I w brecht...który szybko cichnie bo wlasnie wchodzi olki matka. Siadam prostując się,dziwnym glosem wyduszam,w miarę naturlanie:
-Cześć ciocia
-cześć. I znika w pokoju obok. Lookamy na siebie uśmiechając się. koślawo wychodzą...chód jest totalnie przyjabenay..jak u jakiejś kuropatwy kurwa. szybko zapiepieprzamy do kuchni...Siadam niezdolna do jakich kolwiek czynności. Ręką maluje kolo. haha czuj jak ręka mnie piecze:
- Az taka masz faze?
-no..jakbym ogniem kurwa wladala. Brechtamy. zagapilam sie na chlebak. Haha przez jakieś kilka sekund nim bylam. kurwa chcialam zeby ktos mnie otworzyl. blagalamw myslach : OTWORZ MNIE KURWA! OTWORZ! WYJMIJ KROMKE!. ocknelam się. siedząc kątem oka widzialam okno w kuchni,padajace na podworko.wydawalo mi sie ze z jakiegos okna mocno pada na mnie swiatlo.rozmazane swiatlo.ocknelam sie znow.,Pomoglam olce ustawiac szklanki i talerze na suszarce. znow będąc szklanką zastanawialam się jak będzie mi najwygodniej. obracając szklanke w te i we wte ocknela mnie olka patrzac na mnie jak na pojeba:
-Poprostu ja poloz do dolu.... Usmiechnelam sie po raz 40 chyba:
- Ey...musze isc zaraz chyba.
-odprowadze cie.
-spoko...tylko..tylko jak wezme ten plaszcz?twoja mama sie skapnie..ty wezmiesz ja czekam przy drzwiach
- ee nie to bedzie podejrzane..dawaj normalnie w miare wejdz...
-no okaay..
I idziemy..haha ja jak kuropotwa..ledwo ide.usmiechenita z pochyloną glową no bo..OCZY   wytrzeszcz..żrenice rozszerzone na maxa...Damn. idę...jej mama wchodzi..nie mogąc znaleźć wytlumaczenia na dziwny chód rzucam:\-o kurde..ale skurcz..ale boli...jezu..haha. trzymam sie kurczowo lustra probując wtrafić w buty. udalo się,a taktyka skurczu poskutkowala ,gdyz olki matka idzie do kuchni. Ubieram się szybko,wlekę przez korytarz..w glowie mam dzwięk jakby wiertarki..zamykamy drzwi..schodzę po schodach,czuję się nierealnie+ten wkurwiający dzwięk..Czuję sie jakby moje oczy byly mną..a reszta ciala to tylko jakiś pojazd. hah to glupie ale zaczynam kminic jak się go pozbyć. przy swojej bramie oddalonej od olki o jakieś 20-30 m nie umiem wtrafic kluczem. śmieszy mnie to. Wtrafiam ,żegnam sie z olką zapewniając ze dam radę. W bramie,ciemno. zapala się i tak już szwankujące światlo,na codzień niczym z horroru,obdrapany środek,zimno turkusowej barwy z licznymi napisami. Mryga niczym z dobrego horroru o nawiedzonych szpitalach. Tak też się czuje. Bawi mnie to. czuję przyplyw emocji. Lubie się bać. kątem oka czuję jak i też widzę jak coś szybko przebiega. Mialam wrazenie ze to nawiedzona pielęgniarka zombie ze strzykawką. coś podopowiada mi ay uciekać. Ey podoba mi się to. hah. Podwórko to calkiem ciemna"zakazana strefa" odbijają się teraz na mojej psychice pozne godziny spedzone przy horrorach na xboxie.Silet hill czy Resident evil czy też mój ulubiony Fear. Przy Wiacie calkiem ciemno. Mrok zdaję sie pochlaniać wszystko i zbliżać. nie znam siebie. nie znam swojej fazy. Może to mnie pochlonie? Stojący przy wiacie ukradziony wózek z hypera(zakupowy) zdaję się zmieniać w jakąs bestie. Warczenie w glowie nie ustaje. próbuje trafić kluczem. Nie umiem. Calość mnie bawi. spoglądam na swoje okna. Swiatla mocno się palą. jakby zapraszając mnie do środka przyjazną atmosferą. Otwierając zaczynam się zastanawiać jak niezauważana przemknę do pokoju przez przedpokój i salon..No way..Przypominam sobie ze mam reklamówke..zimny kebab może posluzyc jako wymowka siedzenia w kuchni...Wchodzę po schodach,czując niemoc ...kombinuję,mijam sąsiadke na 2 piętrze niezrozumiale wyduszam:
\-doobry. na co odpowiada dziwnie mi się przyglądając...pewnie pomyślala ze się spilam. no coż..wchodzę biorąc gleboki wdech. Aj. rozbieram sie po ciemnku w przedpokoju...struzka jasnego światla wpada przez uchylone drzwi z salonu. Slyszę maniurę...już zapierdala do mnie w chodziku obijając się o kant segmentu przy drzwiach jak i same drzwi. Damn..serce wali mi niespokojnie.Może po prostu się przyznam? wydaje się być to dobry moment..slyszę ich w miarę radosne glosy..babcia coś mowi do Maji o mnie,w stylu" o Zobacz Marta wrócila..już zaraz cie wezmie" Maja wydaje radosny okrzyk. Chowam reklamówke z kebabem do piekarnika.(hahaha). Matka wchodzi,zapala jasne światlo.widzę swoje oczy w lustrze w przedpokoju ,które ani troche nie reagują na światlo..staram się je zmrużyć. Bezskutecznie:
- Masz kebaba?przytakuje tylko:
-O to daj dokoncze jak juz nie mozesz. Wyciaga go z piekarnika i siada przy stole w salonie mówiąc z pokoju:
- Chodz Marta Hjuliś na ciebie czeka(mówimy tak na maję). idę...Babcia mi sie przygląda:
- A tobie co? Siadaj tutaj.. Jeblam na kanape bezwladnie... Matka mnie skanuje swoim przenikliwym  wzrokiem. Uśmiecham się,przez chwile oni tez widząc mnie w takim stanie. znów mam ochotę im powiedzieć. Babcia siedzi jakiś Metr odemnie. czuję jej wzrok wpatrujący się w moje wybaluszone oczy,mama przerywa :
-Pilaś coś?
-nieee. Trzymam sie wersji trzezwości,mniemam ze moze uda mi się wszystko zatuszować:
- zobacz jakie ona ma źrenice-ciągnie babacia wciąż się przyglądając. Matka zajęta konsumcją w koncu się odwraca:
-Nawet nie tknelas.- wydaje jej sie to chyba dziwne bo znow się patrzy ewidentnie czekając na odpowiedz:
-ee...zjadlam kawalek..Coś niedowierzają matka znów pyta:
-pilas.a raczej stwierdza
- Nieeee
- Jak nie. przyznaj sie.
- nie pilam. Brzmi to jak belkot bo jestem w szczytowych godzinach dzialania,Babcia wciąż przy swoim:
-cpala cos.Zobacz na zrenice:
-niee
- To czemu taka dziwna jestes?-matka coraz bardziej podejrzliwa i zla:
-jedno piwo-miekne widząc wkurwienie matki i zdając sobie sprawę ze tego nie zatuszuje. trwa to jeszcze jakies 5 minut,matka znów kontynuując taktykę:
- to ile pilas
-no dobra...2
- 2 jednak?
- Noo
- To jak 2 to dwa tygodnie bez komputera. Smieje sie.
-co ty taka rozchichana,olka tez pila? Nie chce jej w to wciagac zrzucam na tych z Majowego
- nie ja na Majowym b ylam...tam obok jazz byl..i wgl.. I ogarięcie mojej mamy wszech czasów:
- Co to jest ten Jazz?muzyka taka tak? Babcia sie smieje bo chodzi na zebrania do mojego brata i pojęcia dragów zna na wylot:
-Narkotyk taki,pali sie go
-Palilas?
-nie...oni tam obok palili..ja stalam..
- nie klam..
-serio
- Idz sie polz do pokoju i sie nie pokazuj jak wojtek przyjdzie. Uff i poszlam..Olka zasypuje mnie smsami..Prawe oko wychwytuje calkiem inny obraz niz lewe..klade sie na lozko..przebieram..zakrywam dlonią lewe. Odpisuje ze byl opierdol.Pyta jak sie czuje. a ja ze zajebiście. Mimo ze mam przejebane cieszę się fazą. Leże drzwi są przymknięte..swiatlo zgaszone.Panuje ciemność. strużka jasnego swiatla z pokoju wpada do mnie. Czuję sie jak na statku...oświetla mnie księżyc..powoli dryfuje wśród klifów..swiatlo mnie wkurwia:
- Mamo przymknij drzwi. Zamnknela..Dryfowanie się skonczylo.Klade sie na brzuch. Na wprost plakat 50 centa...Tym razem pojawia się sarna..biegnie wprost na mnie. Uderzy? czy nie? chuj przewracam się na bok,do ściany. Spaaaadam na jakąs doline. Spoglądam do góry. Wyszlam z siebie. OBBE?Próbuje obrócić się...ale w efekcie obracam glową w bok i mija..po chwili ląduje w ciemnościach. pojawiają się neonowe Klasy. idę po nich,zgięly sie w góre jak siatka jakiegoś graniastoslupa..zmieniaja kontury z czerwonych na niebieskie z niebieskich na zielone z zielonych na zolte. jak lampki choinkowe. pojawiają sie rózne dziwne przedmioty. Globus..Bóbr..w sensie zwierzęcia..a potem twarz Pani Stygar z niebieskimi wlosami. O_o Ocknelam się..Ciemność znów powraca...powoli się rozsuwa..slysze szepty..robi się mrocznie..nagle ktos mowi to Oni i usiwadamiam sobie ze ta czern to..czyjaś grzywka. I stoją tak Animowane dziewczynki z Ringu..z glowa w dol..skore maja bladozieloną..znow jestem na tej polanie. Cudnie..przebudzam sie . Wlaze pod koldre..przytykam telefon do oczu co by mnie obudzil..W okol jakies wilki..cos mnie gryzie w stope..wten zapala sie ekran i sms od olki. Mama kaze mi sie zajac mają..idę do niej. bawie się z nią..Fajnie nam sie bawi. mialam wrazenie ze czekam na mame jakieś 2 godziny..a uplynelo tylko 10 minut...znow sie klade..wszystko faluje..slysze swoje bicie serca tak glosne ze az dudni w uszach..ma wrazenie ze sie nie zatrzyma..wiem ze jak spanikuje to pogorsze swoj stan..uspokajam sie .przechodzi..Mama kloci sie z wojtkiem w pokoju..wypomina mu ze z niego zly ojciec i moze wypierdalac..ze widocznie nie dorosl do roli ojca. sluch mam jaby wyostrzony. On pierdoli cos o jakiejs bramie. Mam ją więc przed oczami...czarna brama..niczym Ta na grodzkiej przy strazy pozarnej..dalej cos pieprzą..przed oczami mam taki lancuch z kolorowych ogniw tak jakby rodzina i jakby coś..peklo miedzy nimi..rozwiazaniem wydaje sie rozmowa..i ogolne spokojne nastawienie do siebie wzajemnie..DXM pomogl mi zrozumiec nature ludzą... Ey moze to i glupie..ale wlasnie takie blachostki decydują i rzeczach najwazniejszych. po 20 min wojtek siedzi w kuchni..mama spi i .babacia usnela..Ja wedruje do salonu...Ogladam National geographic cos o Jaowiszu...Fascunuje mnie to..owoli krzatam sie po salonie...poznaje na nowo swój dom..wpaniale uczucie..fazowanie trwa do 24..potem jak nakrecona nie moge usnac....po 3 ciej w koncu usypiam.Niic mi sie nie snilo..mialam wrazenie hibernacji.Wstalam jakgdyby nigdy nic.


Miaaaalam opory zeby to zamieścić Bo wychodzę na Meeegaćpuna..Ale cóż. Pewnie się Pani czuję rozczarowana. Ale Dont Worry. Nie wracam do tego. ; ]




A powiedzcie ze to nie bylo fajne?
Hah mniejsza...rano zrenice wciąz duże....humor swietny..choc wciaz czuje sie odrealniona idac z psem do parku czuje jakis tgaki zwiazek..(?) z naturą...O_o

Humor wciąż dobry..chociaż mamy już piątek..zrenice reagują na swiatlo.Mama nic na ten teamt nie wspomniala. Za to Napisalam wraz z kilkoma osobami z rapduma text Pt

Ref by me. Dojdzie jeszcze zwrotka olki i takiej typiary


Spójrz przez Okno







  




[ Pikasso ]

Spójrz prze okno, co tak naprawde widzisz
To walka o hajs która nas, od środka niszczy
Chcemy byc sławni oraz, pławic sie w luksusach
Sięgnąc szczytu bogactwa, idąc po trupach
Spójrz przez okno, co widzisz naprawde
Ludzie nie widzą nic, jak by mieli zaćme
Wierza w to co słysza, w tv lub radiu
Nie wiedząc nawet że poddają sie, masowemu kłamstwu
Spójrz przez okno, co widzisz powiedz
Dziś ludzie potrafią, zaprzeczać samym sobie
Spójrz przez okno, rozejrzyj sie dokładnie
Dzisiejsza rzeczywistość, obdziera nas z marzeń
Kiedyś chciałes byc piłkarzem, teraz siedzisz za biurkiem
Zawalony papierkową robota, myślac wyłącznie o jutrze


[ Małik ]

spójrz przez okno, dostrzegnij prawde dzisiejszego świata
młode dziewczyny za kase dają się starym fagasą obracać
zobacz jak pieniądz prowadzi człowieka na smyczy
ludzie którzy mają mniej myślą że są hańbą okryci
niektórym wyparówał mózg, został tylko zepsuty rodzynek
mają dużo, chcą wiecej, od razu chcieliby ze złota budynek
zapatrzeni w hajs, patrząc w lustro nie widzą siebie tylko dolara
wciąż coś im nie pasuje, ta cała władza już im rozum zżarła
rządzą nami jak lalkami, nie patrząc że kiedyś żyli tak samo
wiedzą jak jest, też żyło im się ciężko a karzą ci pracować za darmo
z pozoru ludzie pazerni, lecz pod maskami bezbronne dzieci
niektórych pieniądz cieszy, a niektórych aż męczy
nie dotknij dna, nie daj żeby pieniądz zwyciężył
a uwierz że ma na swym koncie już wiele zwycięstw
to ty miej nad nim władzę, nie pozwol żeby było na odwrót
zdominuj go, pokaż co potrafisz, jebnij nim o bruk
nie patrz pieniądzem lecz sercem, kieruj się rozumiem


[ Mckrissy ]

Spójrz przez okno co widzisz mordo proste pytanie
Ja widze ulice, świecące lampy - sąsiada ganek
Życie tu zapierdala jak wskazówka w zegarze stale
Czasu nie da się zatrzymać i przez to jest przejebane
Nie da się wstrzymać myśli, ani wywróżyć wygranej
Za twoim oknem jest to, co nazywa się panem
Ciekawy jestem jak patrzy teraz barman za barem
Co widzi - nie jestem, nie byłem i nie będę barmanem
Nię będę cyganem, jestem Polakiem i mam to znamię
Na moim sercu na mojej Duszy na mojej ścianie
Nie będę czarnuchem jestem białasem - czujesz banie
Specjalizujązym się w pisaniu - moja pasja nawijanie
Nagrywanie, nawiązywanie znajomości z ludzmi z wokół
Z kręgu Dolnego Śląska, i pierdole Idiotów
NIe gadam z Policją, trzymam się zasad do końca
Nawet chodźbyś chciał to nie zrobisz ze mnie zająca
Kocham słuchać rapu jak jakiś rapowy pogromca
Kocham Freestyle, chodź ostatnio nie mam w mej dłoni drążka
Nie pociągam za sznurki, jestem chłopakiem z Domu
A hip hop to ma droga, mój styl życia do mikrofonu
To moja broń, zdobędę ją już niedługo ziomuś
Pokarze co to znaczy robić rap dla ludzi z Globu
Za moim oknem widać, to co nazywasz drogą życia
NIe brakuje mi pomysłów by ciągle pisać

Refren
Ey spójrz przez okno,przyjrzyj się temu dokladnie
wyścig szczurów,kto od kogo więcej hajsu zgarnie
obstaw na prawdę,materializm zostaw w tyle
luksusy i bogactwa- kto kogo o nie dziś zabije
klamstwo rosnie w sile u mnie rosnie bezradnosc
spójrz przez okno,co z ludzmi wyprawia banknot
pojebane państwo,system co sam sie niszczy
bezradność-nieodłączna część gonitwy



[ Encore]

Spójrz przez okno, co się dzieje na ulicach
walka o hajs i dobrobyt jak na greckich igrzyskach
chodniki i klatki splamione jak sukno naszych poczynań
nie dowierzam, że już zgasła nadzieja, która światło w nas budziła
muszę gonić za pieniądzem i mieć lepszą szkołę
niektórzy zamiast tego wolą pchać gdzieś kokę
wiara wiodła prym, mogła dokonać cudu
lecz rzeczywistość tego świata zgasiła ją bez trudu
spójrz przez okno, szarość, monotonia i codzienność
rutyna stała się gorzką esencją życia
daremny trud, ból nie do przepicia i rany nie do zszycia
a gdy egzystujesz to nie szczęście, to miraż
jak szyba z zimna wysycha, przyznasz,
że mam w tym sporo racji, taka moja charyzma
spójrz przez okno to co widzisz to ściema?
patrząc moimi oczyma miałbyś dylemat!


[ Black sister ]

ey kurwa wez sie obudz -spojrz przez okno
materializm na ulicach,pieniadze nami rządzą
próbuje sie cofnąć,wraz z odleglością to nie znika
wyciągam tabletki blagając w myślach: matko wybacz
obraz zaczyna się kolysać,znikam wnet z otchlanią
uciekam w lepszy świat Kurwa spójrz na tą szarość
mówią ze mi odjebalo,a ja mówie spójrz przez okno
boją się prawdy ,chociaż klamstwa im się kończą
może kiedyś ją pojmą ,rozejrzyj się dokladnie
co widzisz? bo ja widzę,ze to wszystko jest falszem
trudno dziś o prawde,Mass media to manipulacja
świat niby jest cudowny,a ja pytam gdzie ta prawda?
gdzie problemy tego miasta?pierdole statystyki
statystycznie jestem ćpunem,który nie potrafi liczyć
prawda którą widzisz,to prawda ta za oknem
puki tego nie dostrzegasz twierdzisz,ze jest dobrze

Refren
Ey spójrz przez okno,przyjrzyj się temu dokladnie
wyścig szczurów,kto od kogo więcej hajsu zgarnie
obstaw na prawdę,materializm zostaw w tyle
luksusy i bogactwa- kto kogo o nie dziś zabije
klamstwo rosnie w sile u mnie rosnie bezradnosc
spójrz przez okno,co z ludzmi wyprawia banknot
pojebane państwo,system co sam sie niszczy
bezradność-nieodłączna część gonitwy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz