Szukaj na tym blogu

sobota, 28 stycznia 2012

Co grzyby robią z ludzmi....okaaay

Mhym...po dlugiej walce o Sandrę..w koncu udalo się..a raczej niestety jest w szpitalu...Byla środa..a raczej już czwartek. W środę byl protest...bylam cholernie pobudzona..dużo się dzialo...nie chce mi się tego opisywać..w sumie..są filmiki na Yt...U Pani Balewskiej na FB zdjęcia..które nam zrobila również i w netto..do którego zaszliśmy odprowadzając ją na busa po tym jak miala dolączyć na prostest(Too late)..wrócilam do domu..Wogole nie chcialo mi się spać..oglądalam telewizję..potem z bratem gralismy w Boks i MMA na konsoli do drugiej w nocy. Brat sie polozyl. Ja jakoś wciąż pelna energi również..zaczelam pisać jakiś text..kilka punchy..jakoś po 3-ciej usnelam. Obudzil mnie dzwonek..mojego nowego Blackberry..wkurwiający dzwięk..takie RIIIIIIIIIN RIIIIIIIIIIIN...trwalo to może z 5 sekund a mnie już kurwica wziela..i myśl" kto jest takim pierdolonym debilem?" i "która jest kurwa godzina?" pięc minut przed czwartą..nieznany mi numer..Nie wytrzymalabym dluzej z tym dzonkiem..odbieram..wsluchuję się wglos...Dawid..nacpany Fchuj..myślę zaczelo sie w stylu - Dawaj do nas! super będzie..mamy towar..itp..zamiast tego slyszę jakieś rozmowy i ogolny halas w tle oraz lekko niezrozumiale:
- Sandra..(coś tam) jedziemy do szpitala. Ciarki przeszly mi po plecach. Uświadamiam sobie,ze mówie glośno..i maja sie obudzi..wychodzę do Kuchni,wychodząc slyszę-Jesteś?
- no jestem...- odpowiadam lekko wstrząśnięta.
-Przyjedziesz?. Jakieś smiechy w sluchawce oraz Mareczkowe: - Maaaartunia dawaj do nas! Dawid w miarę..ogranięty..się zdawal..Przejeżdzam sobie ręką po wlosach,drugą wciąż trzymając telefon:
-przyjedziesz? będziemy na uni lubelskiej-powtarza...jakby licząc na mnie
-Przyjade. czekajcie
-dobra. Rozlacza się..a ja sobie uświadamiam,ze jest kurwa prawie czwarta...Matka śpi...i ze będę mieć przejebane..ale z drugiej strony kurwa..zatrula się kwasem..może...może..umrzeć?myśl ledwo przemknela mi przed oczami..niebezpieczeństwo realne..miala jakieś omamy jak ostatnio się widzialyśmy..problemy z zobaczeniem liter na telefonie..Wzdrygnelo mną...chęć do dzialania..Znów rozkminiam..Może wymknę się niezauważalnie? Szukam legitymy..na wszelki wypadek..nie mogę znaleźć uświadamiając sobie" Debilu jest 4...tramwaje jeszcze nie jeżdzą...chyba..Ubieram się..delikatnie otwieram szafki..Ubrana ogarniam jak tam dojść jak najszybciej..Kurwa..czuję się chujowo..Na barku leży 20 zl...cudowny różowawy kolor..jakby przybywa mi na ratunek..Hajs matki..wzdycham. Chuj wyjaśnie jej rano..Ubieram buty...i plaszcz..idę do pokoju po pieniądze..matak się budzi:
-Gdzie ty idziesz?
- Mamo ja ci to jutro wyjaśnie-mówię zdenerwowana. widąc to matka trochę niepewnie dopytuję:
-ale nie jedziesz na Majowe?
-nie..I wyszlam..Pod pallladium zlapalam taxi...14,63..tyle wyniosla mnie taryfa..Trudno..szukam odzialu..wchodzę na nocny dyżur..Zastaję Dawida...Mareczka...Zuzkę....i Michala..po szóstej dolazla jeszcze..."przyjacioleczka Magda"...Pytam o co Kaman..Marek...najwyższy...przypakowany..ogólnie pojebany krejzol...stoi przed salą..zamkniętą od wewnątrz przez lekarkę..napierdala glową w drzwi krzycząc- SAAAANDRA! KURWA ZABIERZEMY CIE STĄD!...unoszę brwi.:
- co ten debil robi?... Zuzka fazuje..leży rozjebana na niebieskim plastikowym krzeselku..wydaję sie niezle naćpana. Dawid odpowiada śmiechem..sfazowanym śmiechem..oczy ma nieżle przekrwione..:
- cpaliście..? w sumie to wręcz stwierdzenie..po chwili Michal przylącza sie do "strajku" również wali w drzwi krzycząc: - SAN-DRA! SAN-DRA!....Dawid pierdoli mi o fazowaniu po muchomorach..ze wysuszone..ze dobry shit...ze wjebali calosc..a chcieli mi zostawić..przewracam oczami..patrzę na dwóch idiotów:
-wezcie idzcie do domu..W sumie to mnie oni śmieszą..smialam sie nawet..nie mogąc ich ogarnąc..ale to byla przesada..przyszla pielęgniarka..drąc się,ze mamy stąd iść bo zadzwoni na policje..ze jestesmy wszyscy naćpani..ze nas nie wpuści..co wzbudzilo jeszcze większy bulwers i obelgi w jej stronę..uspokoilam ich...Dawid jako najbardziej oganięty..chociaż wciąż nie panujący nad śmiechem,zadzwonil. przed 7..siedzieliśmy tak czekając na jego mamę..Magda która zdążyla już dojść siedziala w milczeniu..ostro krytykując Nasz pomysl o zadzwonieniu po Mamę Dawida..nauczycielkę chemi,która jej nie znosi i kazala jej wypierdalać. Takze i tym razem jak przyjechala ale mniejsza...Siedzialismy tak prawie do 8..aż przyjechala jego mama i stwierdziala ze lepiej zebysmy poszli...ostro wkurwiona na Michala i Mareczka..na Dawidzie widocznie zawiedziona..O 12 Bylam umówiona z Matim..Anitą..Kolankiem..Panią Balewską i Panią Januszko na robienie breloków...zmęczona..zrezygnowalam z warowania..mieli dac mi znać..jak będziemy mogli ją odwiedzić...jakaś niewydolność nerek..i problemy z sercem..nieciekawie..ale bezsensu bylo tak siedzieć...Myślę jak by tu wrócić do domu..reszty malo..hyh..Tramwaje niby jeżdzą..ale decyduję się na piechotę..rozladowuję emocje biegnąc..spocilam się.Fchuj...wchodzę do domu...Idę sie umyć..po ósmej padam na ryj do lóżka...muszę odespać...śpię..elcz p[o 10 się budzę..przypominam sobie ze mają podemnie podejść po 11:40..piszę esa ,ze sama dojdę..że wezme te transparanty i będzie Aight...Hyhy...Oczywiście Nau się spóźnili....Z puszką redbulla..jakoś to przezylam..Fajnie nawet bylo... Chociaż jestem niezle wkurwiona Na Grzybiarzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz