Szukaj na tym blogu

piątek, 14 września 2012

Poetycko pt 6 pod beat Everything everyday everywhere Fab'a

Skreśla siła ciężkości Twoje trzy metry nad niebo,
pchając w jądro ciemności nasze spragnione dusze,
kilka słów bezlitosnych, nie wejdą szpilki na Giewont,
i tak bardzo zazdrościsz ptakom lecącym kluczem.


Chciałbyś na pewno uciec, stracić grunt spod stóp,
być chociaż minutę oderwanym od własnej świadomości,
i może to głupie, ale też pragnełabym gdzieś pośród,
dni i nocy wyrzucić smutek jak Bruce Wszechmogący,
gdy ból nie jest nam obcy, bo w spadku dał Ikar,
tą dozę naiwności, że każdy może mieć skrzydła,
gdy płacz jest tak głośny, bo nie znosi psychika,
własnej bezsilności, gdy grawitacja musi wygrać,
człowiek nie Nimfa, chociaż też potrafi mówić,
ale piór szuka w używkach, najczęściej na marne,
gdy myśli że ma śmigła, zawsze zawodzą śruby,
i upragniony lot to wzwyżka tuż przed upadkiem,
ale nadal mamy szansę, żeby oszukać prawa fizyki,
jak Jackson Michael, założyć swoje magiczne buty,
bo mówiłabym nieprawdę, mówiąc że jedyne szczyty,
to kilka tych skał gdzieś, wiecznym lodem skutych.

Skreśla siła ciężkości Twoje trzy metry nad niebo,
pchając w jądro ciemności nasze spragnione dusze,
kilka słów bezlitosnych, nie wejdą szpilki na Giewont,
i tak bardzo zazdrościsz ptakom lecącym kluczem.

I trochę się duszę kiedy nad głowę dociera smog,
swobodnym ruchem, nie stawiając oporu jak my,
i tylko z każdym podmuchem leci z kąta w kąt,
siejąc po miastach zatrucie, toksyczną czarną myśl,
wiem czemu znicz, to symbol złudnej nadziei,
pokazuje, że da się w górę wyjść, tlący się płomień,
a gdy wieczkiem od świata drzwi go oddzielisz,
to chwilę walczy o sny, aż zgaśnie którymś wieczorem,
walczy każde z pokoleń o swój księżyc jak Armstrong,
żeby się zbliżyć do gwiazd, komet, odciąć pępowinę 
chociaż Ziemia jest domem, to trochę w nim ciasno,
lot, ale ze spadochronem, by wrócić w ręce matczyne,
zanim ujrzę światło, chciałabym ujrzeć z góry tunel,
choć nie wiem czy warto później upaść z wysoka,
bo jak szybowiec nad blok, sama chyba nie pofrunę,
ale podobno nierzadko unosi w górę patrzenie na pokaz.


Skreśla siła ciężkości Twoje trzy metry nad niebo,
pchając w jądro ciemności nasze spragnione dusze,
kilka słów bezlitosnych, nie wejdą szpilki na Giewont,
i tak bardzo zazdrościsz ptakom lecącym kluczem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz