"..Połowa grudnia,To byl już kolejny Fallstart
zalegający śnieg otula brudny chodnik miasta,
taki moment nastał, wszystko obok przeszlo
czas, gdy jedna sekunda zamienia się w jebaną wieczność,
to szaleństwo, prowadzić dialog z własnym sobą
oszroniona szklanka z wódką, którą ogrzewa dłonią,
latarnie płoną, poeta spogląda przez szybę,
Zima ujawnia swe piękno, mróz tka na niej pajęczynę.
Daj mi chwilę... przeglądam wspomnienia jak slajdy,
W środku płonie iskra, choć z zewnątrz wszyscy martwi
życie straciło barwy, jest szare niczym klisza,
Dzisiaj milczę, symfonię myśli urywa cisza.
Nic do ukrycia, dawne marzenia nikną, pytam : Czemu?
Upadłe idee niczym spadające płatki śniegu...
Młody poeta, ambicje i chłód otoczenia,
Dopijam wódkę,świata i tak nie pozmieniam..."
taki moment nastał, wszystko obok przeszlo
czas, gdy jedna sekunda zamienia się w jebaną wieczność,
to szaleństwo, prowadzić dialog z własnym sobą
oszroniona szklanka z wódką, którą ogrzewa dłonią,
latarnie płoną, poeta spogląda przez szybę,
Zima ujawnia swe piękno, mróz tka na niej pajęczynę.
Daj mi chwilę... przeglądam wspomnienia jak slajdy,
W środku płonie iskra, choć z zewnątrz wszyscy martwi
życie straciło barwy, jest szare niczym klisza,
Dzisiaj milczę, symfonię myśli urywa cisza.
Nic do ukrycia, dawne marzenia nikną, pytam : Czemu?
Upadłe idee niczym spadające płatki śniegu...
Młody poeta, ambicje i chłód otoczenia,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz