Szukaj na tym blogu

piątek, 4 marca 2011

ślub...iii?

Dzisiaj ślub mojej mamy...O_o oczywiście bardzo się cieszę..!! (taak,tak to była ironia)..większość pomyśli: "szczęściem matki trzeba się cieszyć" - o nie..nie jesteście moim drodzy w błędzie ; ]  Wasz Tok myślenia jest zły. Fagass+mama= Total kontrola,rygor,"Tatuś" (ahaha ; DD) się poczuję zbyt pewnie,Zero imprez,ograniczenia na kompa,kary.ślub odbywa się w tej chwili na zamku książąt Pomorskich w Sz-nie..nie pojechałam z resztą z oczywistych powodów(nie uznaje ich). Jacy to oni roześmiani,szczęśliwi..ah..aż mnie coś strzela...siedzę w domu..wyniosę dzisiaj wódkę na popijawę ; pp (taa znowu)(  szczegółowo jutro ; ]) Po zatym dzisiaj pokłóciłam się z mamą...może i nie powinnam jej psuć "Jakże cudownego Dnia" (o.o) ale stało się...oni wciąż piją..kłócą się..cała rodzina się rozpada od kiedy "ON" się wprowadził ; // mam tego dość,ale oni nie widzą problemu..; // matka jest w ciąży pali,pije...odżywia się "gównem" ..próbowałam...prosiłam..groziłam...wyrzucałam fajki..nic nie działało..uświadamiałam.. ; // Ale ona ma wyjebane... Ja już nie daję rady..ciągle chodzę wkurwiona...na niczym mi nie zależy...budzę się nie mając szczerze po co? Myślałam o samobójstwie...ale to nie dla mnie..nie potrafiłabym sobie podciąć żył...założyć pętli na szyję...strzelić sobie w łeb..wstrzyknąć powietrze w tętnice ; P Na ogół nie da się u mnie tego zauważyć..nikt tak naprawdę mnie nie zna...szczerze? czasem czuje się osamotniona..niby mam przyjaciół...rodzinę? (yhh..) ale jednak oni mnie nie rozumieją...Dom zamienia się w patologię..ciągłe kłótnie...słowa które wypowiadam ranią..jak pociski...wiem ,że źle robię..może i jestem "zła" za jaką jestem uważana w domu..,może i tak? ale co z tego? oni mają mnie gdzieś mają wyjebane..nie obchodzi ich to,ale z drugiej strony moje słowa ranią matkę..wiem ,żę to ją Boli..ale puki się nie zmieni nie przestanę ich wypowiadać taka jestem.Nie zmienią mnie,nie przełamią,obiecałam to sobie..niech zaczną od siebie,niech każdy zacznie..Pomimo to gryzie mnie sumienie..za to co powiedziałam rano..mama jak zwykle wstała zła...Wojtek spał..Ja też byłam wkurwiona. wychodząc.matka do mnie powiedziała -Psujesz mi dzień. na co ja odpowiedziałam przez drzwi prawie ,żę z łzami w oczach- Tu już zepsułaś mi życie ..<i wyszłam schodząc po schodach założyłam słuchawki..nie chciałam nic słyszeć..chciałam dojść do szkoły..chciałabym zakończyć już ten rozdział..wyjechać..z dala od nich..z dala od wszystkiego..mam dość..odpadam

2 komentarze: