Z Tonym Yayo.:
A poza tym New track zwany
(beat that pussy up) Up
Loverance z 50
Dobry shit,kręcą do tego
puki co zamieszczę przepis na prośbę Pani Ewy więc:
Na Ciasto:
- drożdże(w zależności jakie puszystę chcemy mieć ciasto) ja proponuję w proporcji 40g na Kg mąki z którego po wyrośnięciu uformujemy ze 4 średniej wielkości pizze.
- Szklanka wody o temperaturze pokojowej(czyli okolo 250 ml)
- Mleko jakieś 150 ml,tak aby calkowicie zabarwić wodę
- lyzka soli + lyzka cukru(w zależności od gustu)
- ciepla woda(tak,żeby drożdze się rozpuścily)
- Mąka tortowa Typ 450
- Oliwa bądz olej
Przygotowanie
bierzemy dużą miskę,wlewamy szklankę wody,cukier sól. dolewamy mleko,dolewamy troche cieplej wody,tak żeby woda była letnia. Dorzucamy drożdże. Mieszamy przesiewając między palcami do momentu w którym nie czujemy kryształków soli i cukru.Powoli dosypujemy mąke i stopniowo dodajemy coraz więcej. Po wyrobieniu ciasta. Dodajemy trochę oliwy tak aby nabrało złocistego koloru(nie za dużo i nie za malo-na wyczucie). Ciasto jest gotowe gdy nie lepi się do miski. Musi być Jedwabiste i sprężyste. Odstawiamy aż urośnie.
Sos
Bez wątpienia stanowi najważniejszą część pizzy(wraz z ciastem),aczkolwiek malo kto wie jak zrobić zajebisty sos.So podam najprostszy i chyba najlepszy przepis.
- Koncentrat pomidorowy(mały słoiczek)
- Troche Ketchup'u (jakieś 3 lyzki)
- Oregano
- Bazylia
- Vegeta(czy inny shit tego typu)
- świeży czosnek(którego mi ostatnio zabraklo-haha ; D)
Do miseczki wrzucamy koncentrat,dorzucamy jakieś 4 średnie lyzki veggety,ząbek czosnku(posiekany lub wycisnięty-how u like it(lub więcej wedle gustu) oregano,bazylie. Dolewamy troche cieplej wody(jeśli za dużo nam sie wlalo to nic sie nie stalo) energicznie mieszajac. Dodajemy ketchup i znów mieszamy. Ma być dość leisty ,ale nie za rzadki.
Po Jakichś 30 minutach gdy ciasto urosło bierzemy blachę,smarujemy ją oliwą (zeby sie nie przypalilo) i formujemy spód do pizzy. rozciągamy go palcami,robiąc w nim charakterystyczne pagórki. Smarujemy sosem ,dodajemy ulubione dodatki np cebule,kurczaka,kukurydzę brokuły czy tez tuńczyka(whatever) na wierz rzucami troche slodkiego sera(typu sokól) i troche Mozzarelli(jest ważną częścią pizzy). Pieczemy jakieś 15-20 min w piekarniku w temperaturze 200-220 C. Aby poznac czy jest gotowa wystarczy wsunać nóż pod spód. Jeśli się zlamie to jest nie gotowa,jeśli nie jest Aiight.Oczywiście ser musi być dobrze stopiony. To chyba na tyle.
Poza tym dziś dokończylam mój psychotext z początku mial to być "List samobójcy" Bo mialam sen ,ze wypadlam z okna ale wyszlo cos na wzór Emo-horrorcore'u-Whatever po prostu to obczajcie.nie wiem jak to nazwać i czy to wgl da się to jakoś nazwać?..hah i nie-(Nie nie Biore Ketanolu ,nie nie chleje spirytusu i nie nie mam myśli samobójczych... Coś jeszcze?)
Ey i tak wszyscy stąd wyjadą w plastikowych workach
skręcimy w ciemną uliczkę staniemy się ofiarami przemocy bez podstaw
skręcimy w ciemną uliczkę staniemy się ofiarami przemocy bez podstaw
Podziurawiona klatka piersiowa, przebite opony i stojące w mroku auto
Kolejny martwy człowiek, który walczył szczerą prawdą
Kolejny martwy człowiek, który walczył szczerą prawdą
Stoje uśmiechnięta na tle tych wszystkich smutnych facjat,
Bo w matematyce mówią na mnie "negacja",
Bo w matematyce mówią na mnie "negacja",
szybko zerkam przez okno,jakbym chciala wyprzedzic czas
robię to co lubie,mając w zanadrzu awaryjny plan
dziś go nie miam(hyh) niby przyszlość zależy od nas ?
więc otwieram okno,staje na parapecie dla wlasnego dobra
jest już ciemno,biorę wdech szukam odpowiedzi-patrzę w gwiazdy
nic nie ma już znaczenia powoli przestaję się martwić
lęcę w dól,prawie czuje uderzenie o ziemie -to trwa tylko chwilę
otwieram oczy lecz wciąż stoje ,oddycham a więc żyje ?
schodzę z parapetu,odchodzę z wódką- może skocze później
Chyba jest już lepiej,zmęczona glowe kladę pod poduszkę
dzisiaj już kolejny dzień gdy piję za porażki
nic nie planuję bo nie wiem kiedy los se zadrwi.
nic nie planuję bo nie wiem kiedy los se zadrwi.
Ey to nie złudzenia realnie czas chwytam za ręke
patrzę sie marzeniom w oczy gdy wiatr do ucha szepcze
gdy choć na chwilę uśmiech rysuje się na jej mej twarzy
w tej chwili bym zatrzymała czas by to tak zostawić..
patrzę sie marzeniom w oczy gdy wiatr do ucha szepcze
gdy choć na chwilę uśmiech rysuje się na jej mej twarzy
w tej chwili bym zatrzymała czas by to tak zostawić..
gdybam sobię gdy nocą bezsenną w lóżku leżę
przypominam sobie sceny,lecz nie umiem odpowiedzieć
przesadzilam dziś z ilością spirtusu pomieszaną z ketanolem
znów snila mi się lina i że ktoś ostatecznie kopnąl stolek
nie daję sobie rady,chociaż muszę jakoś ogarnąć ten burdel
wchodzę slalomem do kuchni a na klamce wieszam klódkę
Przenosze sie w otchłań ide za ręke z kostuchą.
chwilowo stoję z boku slyszę co inni o mnie mówią
po sekundzie wracam,teraz światla w okól migoczą
zepsuta żarówka ?a więc rozkoszuję się nocą
znów spoglądam w gwiazdy ,bo tylko one mnie oświetlają
po chwili z nimi rozmawiam jakby przyjaciol mi nie dano
mówią,że ze mi odjebalo niby jestem narkomanem?
poznalam magię kilku gramów,żyletek i szklanek
nie mam ochoty rozmawiać pytają czy mam ochote na tabletkę?
rozpierdalam klódkę,czolgam się do lóżka bo to brednie
dzisiaj już kolejny dzień gdy piję za porażki
nic nie planuję bo nie wiem kiedy los se zadrwi.
nic nie planuję bo nie wiem kiedy los se zadrwi.
Ey to nie złudzenia realnie czas chwytam za ręke
patrzę sie marzeniom w oczy gdy wiatr do ucha szepcze
gdy choć na chwilę uśmiech rysuje się na jej mej twarzy
w tej chwili bym zatrzymała czas by to tak zostawić
patrzę sie marzeniom w oczy gdy wiatr do ucha szepcze
gdy choć na chwilę uśmiech rysuje się na jej mej twarzy
w tej chwili bym zatrzymała czas by to tak zostawić
I to chyba tyle.Wracam do tego gówna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz