Szukaj na tym blogu

środa, 6 czerwca 2012

Brr

Mhym..trochę nie pisałam...ale nie miałam dostępu do neta. Ostatnio za dużo się alkoholizowałam...jak to mi doradziła Pani od Bio zamiast ćpania..Hahaha.Mhym...Magda zaraziła mnie kodeinową grypą..,że se to tak pozwolę nazwać...Cieszę się,że mam powód do ogarnięcia recept..na efedrynę..kode i coś tam może jeszcze..już wiem co mam powiedzieć:
-E wie Pani tak zdychałam....masakra..i byłam u kolegi i tam trochę sie syropu Prawoslazowego napiłam i normalnie postawiło mnie na nogi..mogła by mi Pani przepisać?....Z kodą no problemo..zawsze na suchy kaszel przepisuje Dexacapsy-Tsa mój dex...ale powiedziałabym,że są za słabe..i potem Koda w ruch. Mhym...Już kminie czy sprzedam czy użytek własny..z twarzą trupa..oczami jakbym płakała przez 5 nocy...lśniące..tęczówki jasnemwyszarzałe od dexa,...nieogarnięty fryz..czerwone usta i se siedze siąpiąc nosem i kaszląc...W poniedziałek odrazu ruszyłam do doktorki...bez rejestracji bo mysłałam sb " Ey kto normalny choruje w czerwcu?"...no i siedzą se moherki..podchodzę do lady:
- Witam-usmiecham się trupio..zagaduję o jakieś wolne Miejsca do doktor Kowalskiej. Facetka z recepcji mnie zna ,bo od zawsze tu chodzę. Miła zyczliwa..taka po 40 z wrodzoną życzliwością..włosy krótkie,troche podobne do włosów Pani Ewy. Przez chwile nawet miałam wrażenie,że to ona...zdając sb sprawę,że mam chyba gorączke..i jakieś kurwa haluny. Wymieniamy kilka zdań i stwierdza,że miejsc nie ma ale pewnie jeśli posiedzę tu chwilę to się wcisne-może ktoś nie przyjdzie..No i Siadam...siąpie nosem..tylko 2 chusteczki ...kaszel co raz bd dobija...siedzą 3 struszki...jedna gruba..z bicem i wąsem..taka z serii tych wulgarnych babsztyli co się wpierdalają w kolejki w sklepach. Druga suchar..grubo po 70...miałam wrażenie,że zaraz mi tu umrze..bo cere miała tak bladą..oczy tak małe..i jeszcze odjebała się w złoto..aż dziwne ,że nikt jej j nie okradł. I 3cia...czyli typowa kamera...taka jakaś totalnie moherowa...w różwoym moherowym nakryciu..zielonym polarze..napierdalała tym dwóm a one tylko przytakiwały..i dopowiadały coś..kręciła się po tej przychodni jak pojebana..zajebałam  bratu słuchawki więc się wyłączyłam..Mineły 2 godziny kiedy to już traciłam cierpliwość...dzwonie do matki mówie to tamo a ona ze mam siedzieć...ale po kolejnych 2 godzinach wybuchłam...najpierw zaczynam do takiej żwawszej moherki typ 3-ci..tylko troszki przy kości:
-przepraszam czy mogłaby mnie Pani przepuścić?Czekam tu już 4 godziny..i więcej nie dam rady czuję się fatalnie i prawdopodobnie mam grypę. Facetka się bulwersuje a za nią 4 kolejne coś tam pierdolą ze jak ja tak i wgl na co ja najspokojniej,mysląc,że sie dogadam
- męcze się od Piątku i chciałabym jeszcze wrócić na lekcje a poza tym mam dużo do roboty(chciałam dodać nie to co one) ale jeszcze bardziej się zbulwersowały..wkurwiłam się :
- To chuj wam w dupe pierdolone stare szmaty..zdychajcie i idzcie do diabła kurwa..-coś takiego,bo piekłem też coś jebłam bo widać ,że one takie religijne. Ktoś tam gdzie moja kultura i takie tam sranie w banie..przez zaciśnięte zęby podchodzę znów do lady i pytam o wolne godziny na jutro..czyta mi czyta i wybieram 11:15. Co by zdążyć na pl i matmę. Wychodzę wystawiając facetce fucka. Usmiecham się pod nosem..chociaż wciąż się wkurwiam. Faszeruje się witaminą c i ibum...troche paracetamoluy i setolux...na drugi dzień już zwijam z lekcji idę...a tu kurwa mać zarejestrowała mnie do innej bo ta moja jest na urlopie...ja pierdole..Bada mnie tym stetoskopem w płucach..matka na zewnątrz z szatanem. Nasłuchuje uważnie:
-coś ci tu tak charczy.... Unosze brwi myśląc ja jebie pewnie cie nieżle przewiało:
-zapalenie?
- nie...ale niefajnie to brzmi. Patrzy mi w Oczy. Wiedzma taka..pomarszczona przed 50...chuda Abramczuk czy Abramczyk...niechętnie wypisała recepte dla mojej babci więc ja już nie pytałam..Ubieram się. Siadam czekając aż zajrzy mi do gardła..Zagląda maca mnie po węzłach chłonnych i pyta czy boli. Kiwam tylko głową..Siadam przed nią patrząc jak coś wstukuje i gada:
- wyjątkową ciężką masz ta angine..ale przejdzie ci samo..przepisze ci tylko krople do nosa i ten spray co używałaś możesz używać...Jebłam..ale nie odezwałam się już słowem...Podejście drugie do efedryny w poniedziałek u tej mojej...Wciąż nie ćpałam...I daję radę pomimo multumu pokus..Miałam 8 zł w kieszeni minełam kilka aptek ..nawet miałam cohotę nie tyle ochotę co by się naćpać co zrobić coś co robiłam przez cały czas..wpadłam w taką rutyne jakąś.,..to była chyba chęć poczucia,że znów kupuje coś w aptece...ale tego nie zrobiłam...9-ty tuż tuż. 9? 9 to już miesiąc kiedy to b,ędzie bez ćpania i "szmacenia się" hah.Cóż...Magda się detoxuje...chociaż nie mówi mi do końca prawdy..siedząc z nią wciąż czuje się jakby coś ćpała. Coś mnie do niej ciągnie..ale to zmierza ku jednemu..więc tez chyba muszę się jej "wyzbyć". I chuj. Jest zawiedziona,że nie złożyłam papierów do 2..haha..pewnie wyjebaliby mnie za to,że pobiłabym się z Kaśką. Ją nie no bo ma plecy.Pierdole same nonsensy więc wypierdalam. Potem wstawie text. Znów jakiś taki dziwny mam ten humor..niby spoko..niby nawet mnie to bawi...ale jakoś tak czuję się inaczej...Z Matim ciagle się gryziemy..chociaż to mój zią...Anita jakby wypadła z naszej "ekipy" która teraz liczy juz tylko 2 osoby..no i Radek...Nie mam ochoty jakoś jeżdzić do Magdy która mnie molestuje i albo o ćpaniu albo o ćpaniu albo o kodzie albo deksie albo o tym co by przyćpać albo o pojebanych akcjach alkoholu no imprezach....cóż...potrzebuje czasu.Where the Time at bitch?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz