Szukaj na tym blogu

środa, 25 kwietnia 2012

Testy/non stop impreza

W końcu dorwałam się do lapa. Nie nie uczyłam się tak pilnie jak wam się wydaję. Testy? Jeszcze nie sprawdzałam humanistycznego. Poszło jak poszło. Zemsta mnie w sumie zdezorientowała,ale poszło mi dobrze(tak myślę) rozprawka "literatura pozwala nam poznać minione wieki" też napisałam bez większych problemów. Dziś matma bio łatwizna..no bo w końcu uczyłam się na ten głupi konkurs..chemia też łatwa..fizyka jak fizyka.. Gegra bezproblemowo. Wszystko na myślenie. Matmy spodziewałam się trudniejszej..zrobiłam wszystko choć z głupoty zrobiłam w jednym błąd zamiast 30 wpisałam 60.,.i w otwartym jebłam się na polu,chociaż wzór dobry ale punkty będą. Wszystkie otwarte ogarnełam. Myślę,że układ równań jest dobrze zrobiony. Nie jest tragicznie. Jutro języki..laaaajt. Ostatni tydzień przećpałam...miałam nawet megazajebisty humor...ale miałam..bo znów nie jest fajnie. Wszystko mnie wkurwia a w szczególności matka..która mnie wykańcza nerwowo. Jestem na skraju załamania chyba..Poza domem czuję się okay,ale jak tylko wracam padam na pysk i totalnie na nic nie mam ochoty. Dziwne.W piątek (zeszły) zwolniłam się po 2 lekcjach..zamiar był prosty wypierdalam ćpać..najpierw 15 tabsów..po 15 nie mam oczekiwanej fazy..później miałobyć kolejne 15..łącznie 30..3 plateu haluny..oczywiście załatwiona miejscówka.Idę do Pisańskiej,bo mam okres trochę boli mnie łeb ale to od ćpania. Wmawiam jej ,że boli mnie też brzuch i,że przez pierwsze dni zawsze zdycham..pyta co z tego..a ja czy mogę się zwolnić..pierdoli,że tyle odpuszczam ze to ,że tamto sra się jak to ona i każe mi wykręcić numer.,pożera mi ostatni hajs z konta bo wyjebała tekstem- No dobrze ja ją zwolnię ale czy Pani wie,że w przyszłym tygodniu są egzaminy. Jebłam...odprowadza mnie do drzwi i z uśmiechem wychodzę. Kulturka melduje się w domu.-idę-rzucam przez ramię i wychodzę. Po 30 min jestem na miejscu, ładuje wspomnianą już 15...dochodzi kolejna osoba..z całą paczką..ładuje kolejną 30..myśle a chuj tam..nie będzie źle...Dostaje jeszcze 5 w "spadku"...Ładuje się jakieś 2 h...przypływa tak silnie,że zrzuca mnie prawie z nóg.Lecę do matiego. Podjeżdzam Tramwajem wysiadam..siedzę..zdycham..Mati dzwoni do Anity. Mam cevy przed oczami...kolorowe figury geometryczne przypominają mi o testach...wiem już ,że przejebałam konkretnie.Co chwile mam haluny...jestem w jakichś korytarzach i szukam jakiegoś klucza..raz jestem w chmurach..raz są to płomienie(piekło?)..raz ciemne korytarze..jest ciemno nikogo w okół..Wkurwiają mnie bo jebią moje wizje słowami-Marta marta połóż się! -oddychasz?!..przestałam reagować w sumie bo chciałam się skupić na tym..usnąć ...przeczekać aż faza minie no bo kurwa..6 h szczytowej jazdy a ja muszę iść do domu! Kończy się ich paniką sprawdzaniem tętna...Faza była przerażająca..trwała 8 h...raz lezałam raz siedziałam przy stole..ledwo wstając ale z taką mocą,że wypierdalałam w ścianę..nie czułam bólu..chociaż dotyk owszem..Faza była chora za oknem na pętli tramwaje zapierdalały..myślałam,że okrążają budynek i znów wracają..wgl miałam wrażenie,że mineło ze 100 dni i wpadłam w rutynę,że gdy jeden tunel się kończy a wpadam w drugi wstaję. Wstaję bouncuje-trzeźwiejąc..zwala mnie z nóg kłade się ..sidam i tak w kółko...to nie miało końca..ale byłam spokojna pomimo,że przerażona wiedziałam ,że muszę się ogarnąc bo będzie przypał. Mniejsza z psycho fazą..żrenice jebitne..ruchy nieskoordynowne...blada jak ściana..musze iść po psa...natłok z ust jak po amfie..Wchodzę z trudem po schodach..otwieram drzwi..ściągam z oczu okulary,żeby nie było przypału skulając lekko głowę i poniekąd chowając się za grzywką:
-cześćmamo-rzucam ciągiem nienaturalnie.
-cześć -odpowiada nie patrząc,rozpakowując zakupy w kuchni. Ja jednym ruchem ściagam smycz z góry szafy która stoi w przedpokoju. Ląduje na podłodze. Automatycznie podczas zderzenia z podłożem metalowych części wydających charakterystyczny dzwięk na który reaguję fok..przybiega. Zapinam ją. Wiem,że dałam radę ale muszę to wykorzystać,żeby spać u Anity czy Matiego:
-mogespaćuanity?
-Co?-spogląda na mnie bez podejrzeń
-spaćuanity?
-po co?
-filmyiwgl
-no nie wiem
-czekająnamnie. Nie odpowiada
-wezmępsa. Wkurza się
- a idz kurwa..spokój będzie
-daszpięczłotynacistka?
-weź sobie z portfela. Ginie w pokoju obok..obijam się o ściany plus pies plącze się pod nogami. Biorę hajs i torbę...przewijam się jakby sparaliżowanymi nogami ..unikam podejrzliwego wzroku Babci..-pewnie i tak myślą,że coś wypiłam.Nie chce w sumie,żeby moja siostra..pomimo,że jest mała oglądała mnie w takim stanie..Mam wyrzuty. Idę do pokoju ładuje bieliznę,piżamę wracam i łąduję szczoteczkę do zębów.Wychodzę a raczej uciekam bez słowa. Potem siedzimy w parku...Miajając auta..ludzi..mam chujowe slow motion i znów uczucie niereala..i ze ten świat jest zjebany. Następna faza kiedy to już zapuściliśmy sobie po 21 muzykę dubstepową I trochę szaleliśmy to pobudzienie jak po Amfie. Znów ze wszystkimi się napierdalałam zmęczenie nawet jeśli było szybko mijało...Cóż Jebać resztę posta. W piątek idzemy do heyah albo Palmsów.Trza przyszaleć...Pani Ewo Pani wszystko wyjaśnię osobiście za dużo tego jest ,żeby to się chciało wgl wypisywać tutaj..i żebyśmy się wgl zrozumiały

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz