Szukaj na tym blogu

wtorek, 14 lutego 2012

Back to shape=Było warto?

Jest 1 w nocy a ja siedze na kompie...mylam foke...bo odnoszę wrażenie ,że jest jebanym brudasem..i odczulam potrzebę,..O 23..cóż...Oczywiście całą mnie zmoczyła..jak i podłogę...O_o...ale posprzątałam..i jest Aiiight,,,Cała się trzęsła..więc owinełam ją grubym ręcznikiem i schowałam pod kołdrę przy czym trochę oduszając(bezskutecznie..kołdra jak i prześcieradło są mokre) mhym..w domu na razie spokój...wczoraj patola...Wojtuś jak zwykle najebany..nie wiem o co kurwa chodziło ale jak nazwał matke szmatą,to aż mną targneło..ale jakoś saaaama sobie poradziła.Uznałam,że to"ich" sprawy..pomimo,że to kurwa słychać. One more and Reaguję-ale do drugiego razu nie doszło chociaż poleciały inne bluzgi po tym jak matka kazała mu jutro(czyli dziś) się wyprowadzić i powiedziała,że bierze rozwód..Yhym...akurat...Dziś znów udawała ,że jest Okay i nawet napiła się z nimtaniego szczyna czyli"Cytrynówki" ,która smakuje jak tanie pastylki na kaszel..lub teraflu...nieżle po niej jebie...przypominam pamiętną popijawe kiedy to narobiłam na wycieraczkę zakonnicom..(O_o) Tsa Jebać Katolików..Ale wracając wkurwia mnie matka...sama se robi problemy...niby ją rozumiem..jeden rozwód..trójka niekoniecznie pomocnych,grzecznych,normalnych dzieci...nie chce być sama..ale jaki to ma sens?-ŻADNEGO. Oczywiście moje liczne protesty..próba wpojenia tego zakończyła się niepowodzeniem...Zgaduję ,że jest po prostu taka głupia..Wiem wiem..to źle mówić tak o matce..ale that's da True. Nie będę pierdolić jak to ją kocham.jakim to jest dla mnie kurwa autorytetem..jaki to powinnam brać z niej przykład...bo zrobiłabym poważny błąd. Kocham ją jak Matkę..bo dała mi życie,nie kocham jej jak przyjaciółkę ,bo nią nie jest,Nie kocham jej jako mój wzór,bo nim nie jest.Nie kocham jej nawet za jej charakter...jest między nami tyle różnic...Jest z tych co ZAWSZE mają racje..chociaż przeważnie tak nie jest. Wciąż męczy mnie sumienie.,.dobija myśl o Sandrze..bo w końcu...to było czyjeś dziecko...Nie twierdze,że to wina jej matki...,że to nasza wina...czyjaś wina..Bo wszyscy mamy w tym współudział. Skłamałam mówiąc,że niczego nie żałuje..żałuje tych pierdolonych tygodniu decydujących o jej zdrowiu..o tym pierdolonym szpitalu...żałuje ,że wtedy nie poszłam z nimi ćpać...żałuje,że nie umiem im kurwa pomóc..a przedewszystkim żałuje tego pierdolonego dnia i ,że w piątek(17 Lutego) Sandra kończyłaby 17 lat..wielokrotnie przebywając z nimi przerabialiśmy tematy urodzin...Czyli Non stop Chlanie ćpanie i tego typu głupstwa...Rok 2012 miałbyc zajebisty..Sylwester z nimi odpadał Sandra I Magda polazły do jakichś koleżanek z ex klasy Dawid jechał do ojca..a o reszcie mnie niedoinformowali. Tak więc świętować,tzn chlać i ćpać mieliśmy już od stycznia. Potem Cykl Urodzinowy Sandra...potem Michal(24 Marca)...Magda(26 Marca) Jaa(8 Maja) Potem Mareczek( w sierpniu jakoś) i Na końcu Dawid bo dopiero w Listopadzie..nie pamiętam którego..Mieliśmy Nawet kołować Boską Szałwie..I inne specyfiki...Wracając do"żałuje" zastnawiający był dla mnie fakt piątku...nie jestem pewna czy do zatrucia nie doszło w piątek..aczkolwiek jest to wielce..jak i prawie pewne,gdyż większość imprez to piątki(tych grubszych) bądz soboty...Telefon o szpitalu też odebrałam w piątek...zgon..w piątek...uspokoaja mnie fakt zbieżności a raczej już nie zbieżności o Pogrzebie..który był w środę...W piątek są jej urodziny...hyh..może się przełamie?pójde tam?w sumie nie mam ochoty..zwłaszcza samej...chociaż i tak nikt nie zroumie tego...Anita mnie nie rozumie..Mati mnie nie rozumie..Cały świat mnie nie rozumie.-Może to od tych Antydepresantów..może od zioła..może od Deksa...nie wiem....Pierdole to ..pójde...będę tam stać jak samotny jeżdziec...i Chuj..muszę się tylko skontaktować z kimś z Majowego..co by mi uzmysłowił miejsce...Yhh...Focz ani drgneła..wciąż mam pełno energii...niby ciut refleksji..ale wciąż energii...nie jest mi smutno..w sumie to chyba obojętność?mam wrażenie,że po Sandrze nic mnie już nie ruszy...w tej historii dostrzegam coś z siebie...Nie miała ojca(w sensie rozwodu) nie dogadywała się z matką..kilka chorych akcji dających do myślenia..jazda bez trzymanki...i chęć tej jebanej fazy...Fazy za najwyższą cene...Now tell me



Było warto?.....

Czy ja wiem...wciąż nurtuje mnie reszta..nie znałam jej tak dobrze..a pomimo to to ostro przeżyłam totalny wstrząs..jakby chlust lodowatej wody...A jak oni się czują?wiem wiem..powinnam dać se spokój..ludzie bez perspektyw..znam te gadkę..bo tak kurwa jest...nawet nie wiem kogo obwiniać,,dzieciaki zagubione w świecie..żyją dla fazy...eksperymentują...giną..w imie czego?w imie głupoty kurwa..udowadniając nam tym samym,że legalizacja to jebany błąd...chociaż z drugiej strony jeśli chcesz się ućpać to i tak się ućpasz...Największy paradoks to to,że więcej trza się namęczyć w moim wieku ,żeby kupić wódę niż paczke aco...i mniej wydać..wkurwia mnie ten aspekt...nie chce recept...nie chce ograniczeń..chce powstrzymania tego debilstwa...wszystko jest dla ludzi..ale dla ludzi tych ogarniętych...Sandra widać nie była na tyle ogarnięta co by skminić,że to nie kwas w amfie kopie...a wystarczyło kurwa poczytać...popytać zanim zrobi się coś głupiego...Niby już po,..a skutki wciąż odczuwalne



Jebać refleksję powracamy do Ironii I Czarnego Humoru



Tęskniliście? Wiem,że tak ; ]











Eeey









Lubię noce i dnie gdy wszystko jest kolorowe 
Blaski słońca letni wiatr i świeżości powiew
letnią pogode niesiony przez wiatr zapAch mórz 
Piękno kwiatostanu gdy sprzedałam duszę diabłu

uważnie przeczytałam nadruk,prawie u kresu drogi
wytworzony przez grozę,piekielnie szum głęboki

nie mogę chodzić,nogi ciężkie- to nie mój świat
wszechobecna czerwień,dzieląca się na tysiąc barw
wiem to barwa zła,to jedna z wad uwiklana w marzenia senne
nie mogę się odezwać,bo zaburzę czasoprzestrzeń
sny bywają piękne?spoglądam na biały sufit w sypialni
nie gustuje w bieli,bo mam ochotę na afterparty
czerwień utraciła swoje barwy {.....]- Skończe rano idę spac jest już za 7 3-cia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz