Szukaj na tym blogu

sobota, 11 lutego 2012

Marsz Robotów Ft Askari(unfinieshed)

Askari
Budzik dzwoni, pije kawę, idę się ogarnąć
Patrzę za okno i wiem już, że nie warto
Stos pustych alkoholi leży z metr za mną
Wszystko w monotonii, nie pomalujesz tego farbą
Bezdomni na ulicach, multum zaraz i wąglik
Nie znajdziesz tu odskoczni, chyba że w używkach
Bo tu jeden pech i bańka marzeń pryska
Nie istnieje tu policja, tylko coś co się tak nazywa
Bo jak nazwać kogoś kto pałuje za publiczne picie piwa?
Kolejne fale zimna, to jak wycieczka do psychiatryka
Czas leci, ból nie znika, obdrapane, szare ściany
Zakażenie, ból, podrdzewiałe kajdany
Kłute rany zadane dziecku przez własnego ojca
Wodorowa bomba, wszystko przez pieniądze
Rządzą one i zawsze mogą wywołać wojne








maszeruje jak reszta raz po raz regulując spierdolony obraz
mam pieprzony dylemat,ranić czy klamać dla wlasnego dobra?
Oparty na wielkich mądrościach -spoleczny mechanizm, 
codzień okazuje się falszem a my tylko bezużytecznymi robotami
czekamy na zmiany,to nierealne w świecie w którym każdy klamie
przydaloby się coś zmienić-wszyscy wiedzą o tym doskonale
lecz milczą -zapada zamęt bicia serc jakby wyjące alarmy
to chore żyjemy z nowotworem w głębokim morzu nieprawdy.  
na dnie tej hierarchi, walczy o przetrwanie szczerość
z góry przegrana walka przeciwnikiem jest  pieniądz
bo przecież z pustą kieszenią,to jak walka z wiatrakami
dlatego ludzie sie boją,przez co jesteśmy niewidzialni
jak masz pierdolić to zamilcz,w oczach przejmująca pustka
próbujesz zwolnić,lecz mechanizm nie potrafi ustać
na wierzch wyplywają paskudztwa,każde napędza kolejne
zadają cios w serce,ostra stal rozrywa resztę Epatii doszczętnie






Dojdzie jeszcze ref= Unfinieshed

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz