Szukaj na tym blogu

sobota, 25 lutego 2012

Bananowa faza./Zajebała grozę

Dziś byłam na rajdzie..na godzinę 9. Omal nie zaspałam. Ale dałam radę. Usnełam jakoś po pierwszej,Oglądając fajny program o tytule coś bodajże"wyjaśnić niewyjaśnione"? na discovery science. Zmulaście mi było. więc usnełam. obudził mnie brat,gdy wracał z imprezy a ja usnełam u niego,jebnął mi pilotem w czoło z pytaniem:
-czemu nie wyłączyłaś?.... Spojrzałam na niego z przymkniętych oczu..na zegarku cyfrowym stojącym pod tv jebło mnie oczojebne zielone światło 4:32. Odmruknełam coś ,wstałam odlączyłam fona od ładowarki ,wróciłam i natychmiastowo usnełam. Obudziłam się za 15 dziewiąta...Kurwa myślę,zaspałaś szmato! w pośpiechu się ubieram,czeszę ,myję zęby,twarz po czym równie w błyskawicznym tempie ładuje wodę ,miskę psa do plecaka brata,który zostaje opróżniony w sposób za który póżniej mi się oberwało od starej(wciąż się do niej nie odzywam),sposób polegający na wysypaniu wszystkiego na stół. Mniejsza. O dziwo wyrabiam się w siedem minut. Ubieram buty,narzucam kurtkę i zapinam psa,ze stołu ściągam drobne. wybiegam wręcz,po telefonie od Matiego i Anity z serii,gdzie jesteś? Cóż krótko ucinam,że już wyłaże i jakby co czekajcie 3 minuty. idę do kiosku...stara..leniwa i taaaaaaaaak powolna kobieta zastępująca olki babkę doprowadza mnie do szału. Nie ma mi jak wydać 10 groszówki..chce mi dać ją w drobnych...liczy 1 groszówki. Obkminiam co ona najlepszego robi,.Do kurwy przemkneło mi spoglądam na godzinę,7 minut..mhym..chyba zdąże,patrze na jej nieporadność,wkurwiam się:
- Dostane te bilety?
-już już,tylko policzę jeszcze raz- odnoszę wrażenie,że robi to specjalnie.
-Dobra nie trzeba,śpieszę się...-powoli je odrywa,daje mi,wyrywam je wręcz w locie i pędem gnam do szkoły. Zdążam ! jestem punktualnie. Punkt dziewiąta. Lecim na tramwaj. Ja,Anita,Mati ,Przemek z 2a,Maryśka,Landryna i Grzesiek chuj wie z której. Mniejsza. Dojechaliśmy na miejsce: Cel pomnik czegoś tam,gdzieś tam. Km:12. dojeżdzamy na płonia. tam przechodzimy jakiś kilometr przez pobliskie wsie i w końcu wchodzimy W dziwny,ćpuński wręcz,mistyczny las. Ey serio dziwny był. Jeden z tych lasów co pokazują jakieś strzygi,duchy i tym podobne rzeczy. przechodzimy obok starej altany :
-Miejscówka na chlanie!-śmieje się Mati, I nawet P. pisańska,chociaż chyba domyśliła się o co chodzi?. Dzwinie się tam czuję więc wychodzę, Idziemy dalej. Foka mój oddany towarzysz rajdów,tylko raz odejabała trzodę,że na jakiejś leśnej polanie pobiegła za czymś,totalnie nie ragując na moje wołania puki nie podeszłam na jakieś 3 metry i nie złapałam jej za wsiarz.Tak było i tym razem. Zerwał się wiatr. drzewa huczą,wysokie łyse drzewa. coś na wzór polany,słońce świecie do nas. Jest dość ciepło. Nagle foka oddala się biegnąc,często tak robi,robi kółko o średnicy 10 metrów po czym przybiega do mnie. Ewentualnie ją wołam jak leci za daleko. Tym razem biegnie dalej,reaguje wołając ja:
|-foka chodz!. bezskutecznie..jakby w coś wpatrzona,zdaje się,że za czymś biegnie,jest już jakieś 20 metrów odemnie. Naaah again-myślę i wołam dalej,przyłącza się do mnie Mati,Anita i widząc naszą bezskuteczność Mąż Pani Pisańskiej. Biegnie zataczając jakieś dziwne kręgi,nie hamująć wpatrzona lekko w górę,jakby coś się z nią bawiło. Kurwa zając?niee...nie widać nic. Z Panią Asią myślimy chyba podobnie bo mówi:
- Jakiegoś zająca dorwała? . Unoszę brew,wciąż wołając i doszukując się zającopodobnego stworzenia,czy chociażby motyla. Bezskutecznie.  Po 40 metrach postanawiam też biec,wciąż wołając. LAPD. Biegnę skacząc,co by uniknąć gleby o wciąż zahaczające o mnie suche gałęzie. Foka nie przerywa,jest w jakimś transie. Ciarki mnie przechodzą i znów ogarnia mnie to uczucie dziwności,Mati i Anita biegną za mną. Zbliżam się do niej bo jesteśmy szybsi na ten moment, Zbliżam się na jakieś 3 metry wręcz krzycząc na nią(myślałam,że jej odjebało i ucieknie):
- Foka chodz tu!. Po czym pies nagle staje,spogląda na mnie,wyraźnie zdziwiona z takim psim wtf,jakby pytając:co jest? przy czym daje mi się zapiąć i idzie obok,oglądając się co rusz za siebie. Mati coś nawija w stylu:
-oj foczka foczka..ale ty trzode odpierdzielasz . ale szczerze mówiąc go nie słucham,bo znam te gadkę na wylot a zastanawiam się nad zachowaniem mojego psa. Dołączamy. P Asia wciąż trzyma się wersji jakiejś zwierzyny,nie odzywam się,wciąż ogarniam. Spoglądam na siebie z foka niemal w tym samym momencie.Wieem ,że może to sobie wmówiłam,może to te moje ćpuńskie dziwne odczucia. Ale cholera cały czas miałam wrażenie,że coś za nami lezie. niby się nie bałam ale to było po prostu dziwne. Gdybym była naćpana to bym tam zwariowała. wszędzie buczyna,brakowało mi tam naćpanego Dawidka po grzybach, Nabawiłam się jakiejś paranoi. wędrujemy dalej. krótka przerwa. Foka się do czegoś rwie. piszczy,skomle i przedewszystkim cholernie się wyrywa. przywołuje ją do porządku szarpiąc. lekko się uspokaja idziemy dalej. Wkrótce dołączamy do reszty z leśnej soboty. Zapominam o tym. Ale w autobusie znów się zastanawiam i tu zradza się pytanie: Co to do kurwy było? I czy strzygi i inne potwory leśne istnieją? Mhym.. Suszyłam wczoraj banany,a raczej miąższ,że go tak nazwę z wewnętrznej strony skórki banana. Suszyłam to na brąz przez jakieś 1,5 h. Póżniej skruszyłam na drobne kawałki. Napchałam do Gilz na fajki, Spaliłam z jakieś 6 sztuk. zaciągając się przy tym,wręcz dusząć. Damn. Dusiło jak maryśka. Niby zaliczany jest do psychodelików małych razem ze wspomnianą już maryśką i gałką muszkatołową. Aiight. Gdzie dużę to :lsd czy "boski" DMT-narkotuk,którego samo posiadanie w wielu krajach grozi wyrokiem śmierci. Ostro ,wspomne o nim w najbliższych dniach. Nieważne. Z początku było dość przyjemnie. Nie wiem czy to "ta" faza. ale przedewszystkim mnie ostro zmuliło. niektóre rzeczy mnie bawiły. ale po 2 min się uspokoiłam.Jeden za drugim leci. Ponoć Fchuj trza tego zrobić. a proch powstał z 1 kg bananów. Momentami zmuła a zaraz jakby przebudzenie i normal. Położyłam się ze słuchawkami po godzinie 15:30 spać. Smesując jak to ja w między czasie. momentami balansuje między snem a realem. zaraz się przebudzam i nie czuję znużenia. Póżniej ból głowy, z tyłu przy potylicy, z przodu ,skoronie i kośći policzkowe..jak i oczy-wnioskuję zatem,że jak maryśka zmiejsza ciśnienie śród gałkowe. Nie polecam..może coś zjebałam. Smak był Okay. Teraz niesamowita suchość w ustach...ból"policzków" i coś ala małego szczękościsku. I na tym zakończę zobaczę jak poczuje się rano. Bananowa faza to Faaaail

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz