Szukaj na tym blogu

piątek, 23 marca 2012

Hueh

Jestem z siebie Dumna. Siedziałam do 4 na kompie. Napierdalając"nocny monolog" i wgrywając muzykę..rano miałam umyć włosy..a wstać planowałam o 8. Na laaaajcie spakować torbę. wziąć picie,wyjść z psem na 5 minut,umyć włosy,ubrać się ,umyć zęby i odświeżyć...Gdyby nie padała bateria(nie chciało mi się szukać zasilacza) i Wojtek nie krzątał się do pracy po 4. Pewnie wciąż bym siedziała.Odłożyłam lapa analizując wers w wers. Zadowolona jako tako choć czułam,że stać mnie na więcej,tudzież 3 zwrotkę. Zabrałam słuchawki wobec męczącej mnie bezsenności



Wiz Khalifa,Amber rose,Rick ross-Never Been pt 2  (Zaskakująco odprężający,nawet ten Frajer 
ross mnie nie wkurwia -O_o)

Freddie Gibbs-Heaven can Wait   (Kolejny chilloutowy shit)


Nas-the don ( Totalny rozpierdol jak dla mnie,Nas on top,Jaaaaram się <3)


             Timbaland ft Dev-break yo back   (też mnie jara,wejście Dev Na propsie)

 T.I-Stunt'n Like A fool  (Dobry shit,Fuck da City up trzyma poziom)


Will smith-How da Beat goes on ( Przypomina mi się kilka imprez,i wygłupy na Balkonie-haha)


Big K.R.I.T- I got this here (jara mnie beat,taki oldshool,Czekam Na płytę GOOD music)


Lloyd Banks-Jackpot ( P.L.K czyli Punchline King, zawodnik G-unit, Wyjebisty beat,wyjebiste Flow,Banger Ale przecież Banks zawsze reprezentuję wysoki poziom )

Outasight-let's go    
 ( Daję kopa, ogólnie Rock to nie mój shit ale to trzyma poziom,Dla Lajkerów Foo Fighters,ma pierdolnięcie)





I tak jakoś usnełam...Obudziałam się zaspana Fchuj po 8:30...kurwa wstaję jakby się paliło..Muszę umyć włosy...Biegnę kurwa..biorę recznik. Suszę jj 45. Odpada pies,picie,ogarniam się w jak najszybszym tempie,myje zęby przez 2 minuty,psikam się,łapie ciuchy z łóżka(haha) wyciągam koszulkę.Pakuję lekcję które sobie przypominam., Spóźniam się niecałe 7 minut. Licząc rytynowe spóźnienia Biologiczki czyli jakieś 4 minuty to nie mam spóźnienia. Spotykam Magde na skrzyżowaniu między Andergrand'em a Delikatesami, Wbijamy. Nie zauważam Anity odkładam fona do koszyka.Siadam z tyłu z Magdą ogarniając się powoli. Idealnie ,właśnie czyta Magdę. Kończy:
- Marta co ty taka daleko siedzisz?przesiądzcie się tu do przodu. Nie mam ochoty z nią ani gadać ani być przez nią obserwowana wywijam się:
- Ee Panią tu dobrze nam jest. Nie ustępuje:
- Ale słońce wam tam świeci..
- No to co?-Unoszę brwi
- EE to zajebiście ! trza się słońcem cieszyć Wiosna jest Prze Pani-wtrąca Magda. Ja się uśmiecham czekając na reakcje biologiczki. Milczy chociaż mrukneła coś pod nosem.Opowiadam Magdzie o nikczemnych Wakacjach,ćpuńskiej Madzi i pytam czy próbowała kody. Gadamy. W między czasie Biologiczka coś pierdoli..szczerze mówiąc mam to w dupie,spać mi się chce nieziemsko..dochodzę do siebie a tu kurwa jakieś Biotopy i różnorodność biologiczna..ja jebie. Nawijamy w miarę cicho. Wciąż mnie obserwuje mówiąc-zawsze tak robi. Nie lubi chyba jak ją lekceważe,każe nam otworzyć książki-wyłapuje pojedyńcze słowa,które chce usłyszeć resztę olewam,bo mam podzielność uwagii,ale Magda nie. Biologiczka patrzy na sebastiana,wzdycha,bo nikt nie lubi bioli..poza mną może dlatego tak se mnie upodobała:
- Dobrze Marta zaczynaj czytać. Miło myśle kurwa w gardle mi sucho jak na kacu albo na zjedzie a a ona mi każe czytać kłócę się:
- Czemu ja?- znów unoszę brwi czekając co by się zbulwersować ,że zawsze mnie bierze.
- A dlaczego nie?czytaj wszyscy będą czytać. I czytam Litery jakoś uciekają alee daję radę...czytam całą stronę...łącznie jest ich jakieś 4...wkurzam się:
- Już?
- Ja ci powiem kiedy masz przestać
-no ale..
-Czytaj dalej. Czytam coraz mi bardziej sucho,przerywam akapit później
- Dobra nie czytam gardło mnie boli..Sidorowicz znów wzdycha(wtf)
- Dooobrze Magda dalej. I tak dojeżdzamy aż do Anity, Po skończeniu robimy jebane zadania..nie chce mi się. Gadamy z Magdą. Biologiczka wyraźnie nas podsłuchuje,chociaż jesteśmy w bezpiecznej odleglości. Ha Irytuję ją to:
- Marta skończyłaś?
-pewnie-lubie proste pewne siebie odpowiedzi,bo wiem,że pewność siebie wkurza nau. haha
- To pokaż
-ale po co?jeezu mam przecież tyle ocen
- chodz tuatj z zadaniem
- Oj Boże nie może Pani wziąć kogoś innego? -oczy serio może i mam zmulone..ale widać,że to z braku snu
- Dobrze to wpisuję ci jeden-bierze długopis. Zaciskam zęby,przewracam oczami i wstaję:
-oj idę już przecież. Pokaże Pani,że mam. Idę,mijając Anite w pierwszej ławce korzystam z okazji żeby się przywitać:
-cześć Anita. Na co Kolanko reaguję ćpuńskimi zarzutami. Spogląda na mnie,a raczej na moje źrenice:
- Zaraz cie zaprowadzę na dół do sekretariatu na test... Strzelam wtf..
- Bo?- nerwy ani spiny nie mają tu sensu
- bo się dziwnie zachowujesz. Śmieję się:
- nie wyspałam się a Pani mnie za ćpuna jakiegoś bierze...miło. Daje jej sprawdza. pozostałą część lekcji nie spuszcza ze mnie oka. Ale próbuje nawet zagadać:
- Marta to ja ci wstawiam 5 z konkursu tak?
- dooobra. Uśmiecha się..ale nie odwzajemniam go i robie ćwiczenia. Nawijam dalej Magdzie,co chyba ją serio wkurza bo znów pyta:
- zrobiłaś już ćwiczenia?
- no pewnie..
-całe?
-noo..Unosi brwi jakby niedowierzając ,ale ja nie odpowiadam. Zabieram fona i równo z dzwonkiem wychodzę. Zwałowy dzień w sumie dziś. znużeni dopadło mnie dopiero po 13..o i dziwo. Nic nie jadłam aż do 17:30. siedziałam prawie do 16 na kons z Pl,ale zaliczyłam spr na 5..więc lajt. Potem jeszcze zapłacić z Olką i Magdą do plusa i wera mody. Wchodzę do domu...wychodzę z psem...wracam i idziemy do fryzjera. Zdzira za mocno mnie ścieła...w dodatku sama w domu musiałam się kurwa uczesać. Żaaal...ale mniejsza już przeżyję jakoś. Jest zaraz 19..usypiam...więc się zdrzemne,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz