-nie ale oczy masz dziwne. Olałam to aż zobaczyłam się w tramwaju(jechaliśmy na gapę)..jadąc już po fokę..bo mama mi truła...zjarany ćpun...kurwa...Oczy lekko pieką...zastanawiam się czy mama się nie skapnie-chuj z tym myślę..jak zapyta to się przyznam:
-zakryj się włosami jak izka-radzi mi Anita. i opowiada dzisiejszy terror jaki zafundowała Fistakowej Pani Ewa. Brechtam..Bo Izka zawsze się trzęsie...Wchodzę..Matka wypiła już z ajkieś 3 piwa. Czeszę się w kuchni a ona stoi z maniurą na rękach w przedpokoju:
-Patrz twoja niedobra siostra przyszła. Gdzie tyle byłaś?
-ee tu i tam
- fokę weź
-wieem przecież. Nie skapneła się chcoiaż mi się przygląda. Zamieniami kilka zdań odnośnie hajsu i fryzjera do którego lecę w weekend. zapinam psa i zawijam. Uśmiecham się wychodząc i dumna z siebie na powtórne przywitanie rzucam:
-ee nie skapneła się...idziemy potruć olce na domofonie. jest chora więc jej nie męcze. Wyzbywam się reszty i idę w strone kasprowicza. spotykam natalkę(tą z Sylwka kiedy to Anita pokaleczyła łapy a ona zaliczyła zgona) opowiadam jej moje "kolorowe życie" i ryje jej tym chyba mózg bo podsumowuje mnie zdaniem" Ey ja bym nie wytrzymała w takim towarzystwie" uśmiechamy się chwilę,rozumiejąc się bo przyjażniłyśmy się w podstawówce. przed 22 jestem w domu. ładuję kawę i Here I Am biologio znów cieszymy się swoim towarzystwem...
Milutko.
i Na Koniec demoralizujące zdjęcie. To mój pamiętnik więc pozowlę to sobie zamieścić(Sorry Pani Ewo )
Może to mi coś kiedyś uświadomi-Im sorry
Wracam do Biologi suczki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz