Szukaj na tym blogu

czwartek, 22 marca 2012

Magda co ty mi pokazujesz/Sny realne jak po Deksie

 Ey..za dwadzieścia 24. Piszę z olką..Californiaction będzie lecieć na Comedy central..oglądam znużona "hoży doktorzy" . Przysypiam na trochę...Sporo czasu bez"chemi" czy też aptecznego shitu..ostatnio wiadomościami zasypuje mnie Magda...myślę dużo co by tu przyćpać chociaż wciąż walczę. Wykorzystuję znajomości co by ogarnąć ecstascy albo kwas,korcą mnie grzyby ale jakoś mnie nie przekonują do końca. I ketamina. Yeah yeah. ale mniejsza. przysypiam. Jestem w szkolnym kiblu na pierwszym piętrze. Duszno mi. Jaram sobie trochę MJ z fifki. czarna...już dobrze przypalona. siedzę z Darią...jaramy z dwóch stron(?)...skapuję czarny pył na podłogę....Jest fajnie i nagle Pani Iwona z piętra(sprzątaczka) przerywa jakby znużenie we śnie(?):
-no dobra małolaty! przyznać mi się,kto tu tłucze ciągle te czarne rurki! bo ja to sprzątać muszę! Budzi mnie foka...wpadam w brecht.Idę do kuchni. Nie wiem co to mogło oznaczać...nie zapalam światła,wracam i znów ląduje w łóżku..biorę książke od Pl i znów usypiam i ten sen wgl mnie rozpierdala
: jestem w mieszkaniu magika, przeglądam sobie od niechcenia jego kolekcje płyt, a sam magik bierze prysznic i krzyczy coś o Bogu i pajęczynach. W pewnym momencie znajduję wielki wór z zielskiem. Rozglądam się - na parapecie muchozol. Spryskałam zioło obficie.
Potem magik jarał i seplenił coś (jak to magik, wiecie o co mi idzie, co nie?), a ja jadłam czipsy. Nagle dostał drgawek i rzucił się przez okno. Nie zdążyłam nawet odłożyć czipsów.
Smutna sprawa trochę..... Przeczytajcie sobie biografię magika a skminicie ironie tego snu. Analizuję cały sen i nie wierze w ćpuństwo owych historii... Jest już po pierwszej...Foka domaga się spaceru. Ubieram więc spodnie..koszulkę zarzucam czarną ciepło bluzę brata z jakimś bokserem z tyłu i idę na około. Nie mam słuchawek..zabrał je bo był na robocie. Kurwa..jest u kumpla..Wracam. zwinnie idę po schodach podczas gdy foka poślizgneła się i "cofneła" o 3 schodki. Ja jebie..bawi mnie to jak po 2 fifkach zielska...wchodzę do domu. Dzwoni Magda. Nie odbieraj -myśle. Ale i tak robię inaczej:
-No co jest Bejb?-śmieję się
- Noo kuurwa Kody potrzebuję
-Teeeraz?
-nooo
- weź...Bejb spać idz
-Niee no weź na pomo (pomorzanach) żadej apteki czynnej nie ma. Dopomóż mnie Marcia
-eeey no nie no nie chce mi się..matka się skapnie
- no pliska...noo kupie ci aco
- nie chce aco,nie dekszę
- Oj choo noo
- Boże...pojebus z cb. Przekonuję mnie przez dłuższy czas. Nieugięta jestem...dobra uginam się...idęę pokazać jej ćpuńskie rejony. Spotykam ją pod sp1. Witam się a ona odrazu zaczyna :
-kurwa dziś tam u sb w aptece próbuje kode dostać..taką chcicę Fchuj miałam a manówa mi nie sprzedała. Unoszę brwi:
- bo?
-weź..ja mówie do niej antidol poproszę. A aptekarka jąka się kurwa...już sprawdzam sekundę później..yyy..nie ma chociaż nawet nic w kompa nie wpisała. Słucham dalej ona ciągnie ćpuńską anegdotkę.
- A ja jej Jak to nie ma?. Śmieję się.
-Ostro
-ale słuchaj teraz najlepsze...yyyy..nie ma ale jest na receptę..no kurwa myślałam,że ze śmiechu padnę mówię,że 15 nie j na receptę już podkurwiona głos podnoszę. Czekam na część dalszą oczekując wybuchowości Madzi-haha
-a ona do mnie Ale już jest. Patrzy na mnie zdegustowana. Brechtam
- a ty jej na to?
- weź kurwa...! + trzask drzwiami. Śmieję się Fchuj. Idziemy do mojej ulubionej gdzie masowo nakurwiałam Tussidex,puki się nie skończył. Podchodzi do okienka:
-Jest może Thiocodin..? sprawdza...sprawdza Facetka dość miła ,zawsze sprzedawała bez zbędnych pytań
-yyym...Nie ma.Magda unosi brwi:
-o...a może neoazarinę?
-sprawdzę....Wraca z pudełkiem. Idziemy pod palladium kupuję puszkę kawy zapija 10 tabsów na raz:
-nie rzygniesz?
-eee gdzie tam
- Ej ja zwijam bo jak stara wstanie będzie lipa...


dwadzieścia po pierwszej. Jestem w domu. Olka śpi....a ja? a ja nie mam weny...Ey koda mnie nie jara ponoć fchuj napierdala po niej brzuch...Nie lubię bólów brzucha Brr. Spać mi się nie chce jakoś. Ale na bio wstanę. haha




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz