Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 26 marca 2012

Wtf

Znów nie wstałam na Pl,gegre chemie. Ale jebać to. Magda zjebała...po całości..wylała wodny roztwór fosforanu kodeiny..O_o...myśląc,że to co osiadło to właśnie to o co nam chodzi...Jaa...nie mam zamiaru znów obstawiać aptek. nie mam zamiaru znów kombinować. That's it. Wbijam dziś do domu...na słuchawkach Krs-one -sound of da police...wchodzę. jestem w przedpokoju:
-Fooka! nie przychodzi
-jest zamknięta w pokoju. Wchodząc rzucam z pretensjami:
-Bo?. myśląc,że pewnie ją zamknęła bo lizała maję. Matka spogląda na mnie, a potem lokowana blondyna o brążowym wytrzeszczu i łysawy facet w skórze przeszukujący rzeczy brata. Unoszę brwi..chwila zawahania mili sekunde pózniej:
-dobry...nie słyszałam czy odp. Wracam się. Biorę smycz,otwieram drzwi,fok wychodzi i zapinam ją zwijając się....Przypominam sobie obraz próbująć uzmysłowić powód wizyty...Ksiązki zarówno moje jak i brata były rozjebane...a potem jego szafka....ta sama w której hodowaliśmy Old Widow..Idę w stronę parku. Na rondzie obok szarych szeregów był jakiś wypadek,koło kwiatów. Migoczące niebieskie światło przykuło moją uwagę. A możę chodziło o Sandrę?myśl ta coraz bardziej mnie przerażała..nie chce mi się wracać to tego rozdziału..zresztą...czy jej matka..zdobyłaby się na to?..nie jestem pewna...Zastanawiam się czy nigdzie NA PEWNO nie ma żadnych tabsów...ani trochę zielska..czy chociażby zwęglonych lufek,...dochodzę do wniosku,że wiedziałabym i cieszę się,że j nie zamówiłam Extascy'o podobnych papierków czy też nie mam efedryny czy chociażby kody...Odetchnęłam z ulgą. Ey nic nie mają spasuj. Ginę w muzyczną otchłań-szukam inspiracji,przez co omal nie wpadam pod auto...Uśmiecham się głupkowato wyciągając słuchawkę z ucha:
-soorry!. -kobieta przewraca oczami ewidentnie wzdychając w stylu"ah te nieobecne dzieciaki"-bo właśnie tak to odczytałam.W drodze powrotnej mijam Kościół na królowej korony ,robię odwrócony znak krzyża lewą ręką(jak na była satanistkę przystało) po czym foka się czymś krzytusi. Jak się okazało wpierdoliła jakiś patyk. Staję przy niej,co kończy się napadem radości,przez co jeszcze bardziej się krztusi. Kucam ,otwieram jej pysk i wyciągam badyl,który się zaklinował między trzonocami a gardłem. Foka nie przestaję się cieszyć:
- i co debilu? wpieprzasz coś a potem się jeszcze cieszysz..-idę a ona cieszy się,jak debil. Chociaż w tym wypadk to na debila wychodzę ja ,bo gadam z psem w środku miasta. Ale ja to lubie. Dochodzę do domu. Odpinam psa. Poszli se:
- E mamo co to za ludzie?
- policja
- po co tu oni?
- do krystiana. - Niby zajebał na imprezie jakiejś manówie portfel. Niby mają nagranie,ale on jest pewien,że tego nie zrobił...Kończe rozmowę. Sama domyślając się faktów. Wyciągam bluze. Tam też szperali...Wkurwiam się trochę bo układałam tu...niedawno....Wtf?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz